Po upadku projektu kinowego Uncharted w reżyserii Davida O. Russella i następującej po nim reaktywacji filmu pod wodzą Neila Burgera rozgorzała dyskusja nad obsadzeniem głównej roli. Jak powszechnie wiadomo, pierwszym kandydatem na nowego Nathana Drake'a był gwiazdor Hollywood Mark Wahlberg. Nie spodobało się to licznym fanom, choć gorącym zwolennikiem takiego rozwiązania był rzecz jasna Russell, który miał własną wizję nieco ambitniejszego podejścia do tematu adaptacji gier. W produkcję zaangażowani zostali m.in. Robert de Niro oraz Joe Pesci, którzy po chudych latach mogli wreszcie wystąpić w głośnym, efektownym obrazie. Pomysł jednak umarł, a wraz z Burgerem przyszedł kolejny, inny koncept na przygody Drake'a. Scenariusz ponoć jest na ukończeniu, ale nie wiadomo kiedy ruszą zdjęcia oraz kto stanie przed kamerą.
Z pomocą przyszli jak zwykle zagorzali miłośnicy serii, którzy uruchomili na Facebooku fanpage z petycją, aby Nathanem Drake'iem został Nathan Fillion - popularny aktor specjalizujący się w serialowych występach (m.in Firefly, Buffy, Castle), a który fizjonomią przypomina właśnie bohatera gry komputerowej stworzonej przez studio Naughty Dog. Mało tego, kandydaturę Filliona popierają również branżowi dziennikarze, w tym autor programu In-Game w stacji NBC - Todd Kenrick. Wyjaśnił on dokładnie, czemu Fillion wydaje się być doskonałą "twarzą" w nowym filmie Burgera. Sam reżyser wypowiadał się kilkanaście dni temu o pozytywnym wsparciu ze strony fanów i zapowiedział, że kinowa wersja będzie bliska klimatowi gry, tak aby każdy zainteresowany Uncharted był zadowolony. O tym, komu ostatecznie przyjdzie wcielić się w popularnego awanturnika dowiemy się w niedalekiej przyszłości, wszak premiera planowana jest na 2013 rok.