Weekend z 3D: MotorStorm Ratchet & Clank: All 4 One i podsumowanie - Hed - 20 września 2011

Weekend z 3D: MotorStorm, Ratchet & Clank: All 4 One i podsumowanie

W ostatniej części weekendowego minicyklu opisuję wrażenia z gry MotorStorm Apocalypse i bety Ratchet & Clank: All 4 One. W obie produkcje zagrałem oczywiście w 3D, ryzykując życiem dla spełnienia dziennikarskiego obowiązku: przetestowania tej futurystycznej technologii.

Oprócz krótkiego opisu wrażeń z obu produkcji, spisałem kilka spostrzeżeń i ogólnych wniosków z obcowania z trójwymiarem. To skromna próba odpowiedzenia na pytanie: czy warto?

 

MotorStorm Apocalypse

Oczekiwania: Apokaliptyczny MotorStorm to przyjemna produkcja, w którą miałem okazję pograć wcześniej, ale nie skończyłem kampanii solowej. Widowiskowe sceny destrukcji i bardzo szybka akcja wydawały się doskonałym materiałem na grę 3D, chociaż budziły też moje obawy. Zbyt duże natężenie fajerwerków i ghosting mogły zupełnie zepsuć rozgrywkę.

W co grałem: Kilka wyścigów w trybie solowym, żeby dotrzeć do lokacji Skyline (wyścigi na drapaczach chmur). Rozegrałem tez parę pojedynczych wyścigów na innych trasach.

Efekty: Przy MotorStorm wrażenia były podobne do tego, co działo się w Killzone 3. Początkowo: „łał!”. Grafika w tej produkcji bywa krytykowana, ale według mnie trzyma rozsądny poziom, bo nieustannie atakuje  niespodziankami. W 3D nabrały one jeszcze większej mocy i czuć wyraźnie, że w tym przypadku popracowano nad obsługą technologii.

Zaczyna się już od komiksów 2D, którym nadano głębię. Gdy rozpoczynamy kampanię na ekran spadają krople, które w trybie 3D wywołują dreszcze. Później pędzimy przed siebie przez trasę pełną detali budujących głębię trójwymiarową. Efekt jest naprawdę zacny – przede wszystkim oglądamy obrazy do środka, a nie na zewnątrz, chociaż i takich elementów nie brakuje.

Największe wrażenie efekty 3D robią  w połączeniu z bardziej szalonymi trasami. Pędząc po walącym się drapaczu chmur lub przez wyrwy w biurowcach, można dostać oczopląsu. Akcja jest tutaj tak szybka, że często nie ma czasu na zachwycanie się dodatkowymi atrakcjami. Mimo tego, ogólne wrażenia były pozytywne i samo 3D rzeczywiście urozmaicało zabawę.

Werdykt: MotorStorm w 3D spełnił pokładane w nim oczekiwania i czuć, że to gra, którą zaprojektowano także pod tym kątem. To  jeden z tytułów godnych polecenia – robi wrażenie, bo chociaż nie jest graficznie najmocniejszy, to nadrabia braki widowiskowością. Gdyby jeszcze trasy były czytelniejsze – to już specyfika samej serii, a nie wina technologii trójwymiarowej.

Ratchet & Clank: All 4 One

Oczekiwania: Uruchamiając betę Ratchet & Clank: All 4 One nie wiedziałem, że jest ona w 3D, więc nie miałem żadnych  oczekiwań. Samą serię bardzo lubię, a z jej ostatnią odsłoną (A Crack in Time) spędziłem sporo czasu (także dlatego, że pisałem do niej poradnik). Ogólnie rzecz biorąc, to dla mnie jedna z najlepszych gier na rynku, także pod względem grafiki i stylistyki.

W co grałem: Dwa poziomy dostępne w becie – jeden z nich rozegrałam z ludźmi online.

Efekty: Ratchet & Clank: All 4 One ma podobną cechę jak God of War: Duch Sparty: kamerę umieszczoną po jednej stronie ekranu i zmieniającą się według życzenia twórców gry. To okazało się  przynieść ciekawe rezultaty. Na pierwszym planie  pojawiały się obiekty wystające z ekranu, które  urozmaicały odbiór gry (a czasami trochę przeszkadzały w zabawie).

Produkcja studia Insomniac Games idzie o krok dalej – twórcy projektowali poziomy z myślą właśnie o 3D. Chodzi o to, że obydwie lokacje dostępne w becie miały specyficzną strukturę. Postacie poruszały się cały czas na tle miasta. W oddali było widać pewne obiekty – na pierwszym etapie była to wielka bestia, które demolowała okolicę (motyw w stylu King Konga).

Takie postawienie sprawy umożliwiało utrzymywanie świetnie wyglądającej przestrzeni 3D praktycznie w każdym momencie rozgrywki, co w innych grach nie było tak bardzo obecne. Z tego względu, Ratchet & Clank okazał się chyba najbardziej widowiskową produkcją, z jaką miałem do czynienia w weekend (oczywiście z punktu widzenia trójwymiarowości).

Kolejną zaletą tej gry jest jej czytelność – nie jest ona tak napakowana detalami i „śmieciami” fruwającymi w powietrzu jak MotorStorm i Killzone. Jednocześnie twórcom udało się osiągnąć mocny efekty wystawania poszczególnych obiektów z ekranu.

Nie zabrakło też świetnie pomyślanych scen – w jednej z nich walczymy z potworem znajdującym się w tle. Zbliżając się do niego przeskakujemy rzucane przez pociski, które powoli suną po ziemi w naszą stronę. Świetny pomysł na wykorzystanie głębi!

Werdykt: Ratchet & Clank: All 4 One okazała się niespodzianką i grą, która przekonała mnie, że 3D może mieć znaczenie podczas rozgrywki. Ekipa z Insomniac Games zaprojektowała poziomy w świetny sposób – to po części zasługa samej serii. Dopiero w tym tytule obraz 3D zaimponował mi naprawdę, bo nie był tylko efekciarską nakładką.

Podsumowanie

W ramach podsumowania ogólne wnioski.

3D wygląda świetnie: Bez dwóch zdań są gry i filmy, w których 3D wygląda świetnie. Dodatkowa głębia i obiekty „wystające” z ekranu potrafią urozmaicić nawet słaby materiał jak Opowieści z Narnii (pod względem scenariusza i reżyserii), a także wzbogacają gry. Nie jest to jednak tak duża zmiana, żeby od razu trzeba biec do sklepów albo błagać bank o kredyt.

„To wszystko?”: W niektórych grach efekt trójwymiarowy okazał się niewystarczający i sprowadzał się do prostych rozwiązań. Dotyczy to tylko części produkcji, ale jednak czasami oglądając je zadawałem sobie pytanie, czy to już wszystko, co gra ma do zaoferowania? Powiązany z tym problem to kwestia przyzwyczajenia do 3D (napisał o tym w komentarzach Jakec): po czasie głębia przestaje robić wrażenie.

Wpływ na rozgrywkę: Większości produkcji 3D jest tylko efekciarskim dodatkiem i właściwie „przeszkadzajką” (niekoniecznie w sensie negatywnym), która nie wnosi wiele do rozgrywki. Ratchet & Clank: All 4 One udowodnił mi jednak, że przy dobrym projekcie poziomów i pewnych pomysłach można wykorzystać technologię do zbudowania rozgrywki korzystającej z dodatkowej głębi.

Ustawienia i suwaki: Niestety, 3D ma dla mnie pewną prostą wadę: nie jest zbyt przyjazne w obsłudze. W poszczególnych grach trzeba modyfikować ustawienia i ogólnie pobawić się z opcjami telewizora. Zaglądanie do konfiguracji nie jest mi obce, ale mimo wszystko wolałbym po prostu „włączyć efekt” i zostać wgniecionym w fotel. Tak oczywiście nie było.

Okulary i wpływ na oczy: Początkowo oglądanie 3D nie sprawiało mi żadnych kłopotów, chociaż konieczność zakładania dodatkowych okularów może być uciążliwa dla takich osób jak ja (tzn. grających po kilka godzin na raz). Po pierwszym dniu korzystania z telewizora zauważyłem, że patrzenie na ekran wymaga wysiłku, co przy moim wytrenowanym wzroku gracza jest pewnym sygnałem.

 

I to by było na tyle. Jeżeli trafię na grę lub film szczególnie dobry w 3D, to być może wrócę do tematu na blogu. Dzięki za uwagę i wszystkie komentarze. Jeżeli chcecie coś dodać lub macie pytania to skorzystajcie z plusika na dole, pod którym kryje się skrypt w Javie dodający komentarz. Wszelkie uwagi na temat formy i treści wpisów mile widziane. 

Hed
20 września 2011 - 10:35