Przed Arkham City to cykl mini-recenzji pełnometrażowych filmów o przygodach Człowieka-nietoperza, jednego z najpopularniejszych bohaterów uniwersum DC Comics. Z tekstów dowiecie się, które tytuły warto sobie przypomnieć (lub obejrzeć po raz pierwszy), a które odpuścić, by nie zszargać sobie nerwów. W poprzedniej odsłonie przedstawiłem Batmana z 1966 roku. Dziś pora na...
Batman (1989)
Reżyseria: Tim Burton
Scenariusz: Sam Hamm i Warren Skaaren
------------------------------------------
W rolach głównych:
Michael Keaton jako Batman/Bruce Wayne
Jack Nicholson jako Joker
Kim Basinger jako Vicky Vale
Michael Gough jako Alfred
Jack Palance jako Carl Grissom
------------------------------------------
O co chodzi:
Po Gotham City grasuje groźny przestępca zwany Jokerem. Facet wpadł do baseniku z kwasem, poddał się operacji plastycznej i najwyraźniej odbiło mu na punkcie dobrego humoru. Postanawia więc podarować śmiech wszystkim mieszkańcom przez wypuszczenie do atmosfery Śmiechexu. Po drugiej stronie barykady mamy panicza Wayne'a, który odreagowuje swoją samotność przez randki z pewną dziennikarką. Drogi powyższej trójki krzyżują się i zaczyna się jazda po całości.
------------------------------------------
Jakie to jest:
Burton pracował nad tym filmem kilka lat, przede wszystkim błagał przez kolejne miesiące Nicholsona, aby ten wcielił się w postać genialnego szaleńca, godnego przeciwnika Batmana. Wersja z 1989 roku to obraz imponujący pod wieloma względami - scenografia miasta w stylu Art Deco robi niesamowite wrażenie. Nie brakuje w tym także szczypty gatunku noir, czy szukania pomysłów u źródeł horroru (scenka ze sklejaniem Jokera przez plastyka przypomina trochę Frankensteina). Klimat Gotham przesiąknięty jest starym i jarym kinem gangsterskim (klasyczne wozy, zero nowoczesnych technologii prócz gadżetów Batka). Do tego naprawdę porządna gra aktorska Keatona, a także wspaniały Nicholson powodują, ze do seansu wracam zawsze z miłą chęcią.
------------------------------------------
Kto dzieli i rządzi:
Oczywiście Nicholson. Widać, że świetnie bawił się w skórze klauna-przestępcy. W żadnej scenie nie schodzi poniżej niewiarygodnie wysokiego poziomu. Pełen profesjonalista, od którego bije charyzmą. Pozytywnie wypadł również zmagający się z oczekiwaniami fanów Keaton. Wcześniej szukający miejsca w komediach, w Batmanie wcielający się w bohatera akcji oraz dramatu.
------------------------------------------
Najlepszy tekst:
Joker do Batmana - You wouldn't hit a guy with glasses on, would you? Huh?
------------------------------------------
Najlepsza scena:
Jest w tym wiele wiele świetnych scen, ale ta robi zawsze wrażenie:
------------------------------------------
Warto obejrzeć?:
Oczywiście że tak. Pomimo 22 lat na karku to wciąż pierwsza liga wśród komiksowych adaptacji. Wizja Burtona przemawia do mnie w 100%. Pewne rzeczy nadają się do poprawki (ot choćby Gordon i spółka - chamsko spaczony obraz Policji), ale są to elementy nieinwazyjne. Batman z 1989 to megadobry film. Koniec kropka.
------------------------------------------
Jaka ocena?
W skali szkolnej - 4+
W skali batmanowej - 5/6 nietoperzy
W skali poważnej - 8/10
W skali "chcę się pośmiać" - 4/10