Jak przygotowujecie się do kupna gry? - barth89 - 14 października 2011

Jak przygotowujecie się do kupna gry?

Gry wideo nie są tanie - z całą pewnością zaliczają się do dóbr luksusowych. Z tego też powodu każdy gracz musi dokładnie rozważyć zakup danego tytułu (zwłaszcza w sytuacji, kiedy na horyzoncie majaczy kilka świetnych produkcji), by w żaden sposób nie być stratnym, a grą nacieszyć się możliwie jak najdłużej. Jest na to kilka sposobów... 

Sposób pierwszy - klasycznie

Podstawowym czynnikiem, który wpłynąć może na ostateczną decyzję o zakupie gry są recenzje. Kiedyś czekało się kilka dni, często nawet tygodni, na ulubiony magazyn o grach komputerowych, w którym zawarta była recenzja interesującej nas gry. Jeżeli nie byliśmy w stu procentach przekonani do danej produkcji to niestety - trzeba było swoje odczekać, żeby dowiedzieć się, czy gra warta jest wydania na nią jakichkolwiek pieniędzy. Dziś jest już TROCHĘ inaczej. Magazyny papierowe są traktowane bardziej jako coś do poczytania, aniżeli podstawowe źródło informacji - tę rolę przejęły serwisy internetowe. Nierzadko na ich łamach recenzje pojawiają się jeszcze przed premierą gry - są więc cennym i szybkim sposobem zorientowania się w poziomie, jaki dany tytuł sobą reprezentuje.

Sposób drugi (wymierający) - przeżyj to sam

Jeszcze kilka lat temu był to, obok recenzji, podstawowy sposób, który pomagał nam w podjęciu ostatecznej decyzji. Odpalaliśmy po prostu wersję demo, pograliśmy i organoleptycznie mogliśmy się przekonać jak się gra. Swoją drogą fajnie to brzmi - "pograliśmy". Takie "pogranie" często trwało dłużej niż przejście dzisiejszej pełnej wersji. To samo demo można było przechodzić tak wiele razy, że w zasadzie motywacja do kupienia pełnej wersji mogła być na tyle mała, że rezygnowaliśmy z zakupu. Działało to też w drugą stronę - skoro gram tyle w demo to pełna wersja z pewnością dostarczy mi jeszcze więcej radości. Teraz niestety z demami mamy mniejszy kontakt niż z  UFO. Czasem się pojawiają (podobno), ale są to coraz rzadsze przypadki. Nie twierdzę, że nie ma ich w ogóle, jednak ich odsetek z każdym kolejnym rokiem jest coraz mniejszy. Ale po co komu demo, jeśli jest kolejny sposób?

Sposób trzeci - jutjub

Ładnych kilka lat temu interesującą nas grę mogliśmy w akcji zobaczyć jedynie w przypadku, kiedy któryś z naszych kolegów/kuzynów kupił ją przed nami. Wówczas chodziło się na zwiad, obserwowało, wyciągało wnioski. W dzisiejszych czasach jest z tym o wiele, wiele łatwiej - wystarczy wpisać tytuł gry - kandydata w wyszukiwarkę prawie nieznanego na świecie serwisu YouTube z dopiskiem "gameplay", a naszym oczom ukażą się dziesiątki (jeśli nie setki) nagrań innych graczy, prezentujących w akcji produkcję, którą jesteśmy zainteresowani. Nic prostszego. Po kilku takich gameplayach bardzo szybko możemy stwierdzić na ile gra trafia w nasz gust.

Sposób czwarty - jedna baba drugiej babie

Przy zakupie gry decydującym czynnikiem może być także czynnik ludzki, a ściślej - koleżeński. Jeżeli nie mamy pewności co do jakości określonego tytułu, często pomóc może opinia znajomego, który miał okazję w dany tytuł zagrać. Jeśli wiemy, że ten znajomy zna się na rzeczy, a co ważniejsze - ma podobne do nas preferencje (często przecież kumplują się gracze gatunkowi - RPG-owcy, stratedzy, miłośnicy wyścigów; a także konkretnych tytułów: WoW-a, CS-a, CoD-a, BF-a itd.) to jego zdanie może być dla nas cenniejsze niż niejedna recenzja.

Sposób piąty - na pewniaka

Może mieć on kilka odmian. Kupujemy dany tytuł, bo:

a) jesteśmy fanami danej serii (patrz przykłady powyżej),

b) mamy jego poprzednie części i nie przeżyjemy, jeśli i tej mieć nie będziemy (często można się na takim rozumowaniu przejechać).

W ww. przypadkach czytanie recenzji, oglądanie filmików w internecie lub zasięganie opinii innych nie jest kompletnie potrzebne, bo dokładnie wiemy czego oczekujemy, z czym mamy do czynienia i prawdopodobnie także co dostaniemy. 

Sposób szósty - idź na całość

Będąc w sklepie nie mamy pojęcie czego i czy w ogóle czegoś szukamy, a zadecydować mogą np.: popularność danej marki, wygląd okładki, a także opis z  tylnej części okładki. Popularne zwłaszcza wśród osób starszych.

Osobiście powiem Wam, że ja przede wszystkim mam w głowie zawsze z góry ustaloną listę gier, które chcę kupić (są to zazwyczaj kolejne części serii, których jestem posiadaczem). Zdarzają się jednak przypadki, w których nie znam dokładnie pacjenta - wówczas, po przeczytaniu recenzji, które zachęciły mnie w jakiś sposób do zainteresowania się danym tytułem, oglądam mnóstwo filmów z rozgrywki (wystarczają mi one w zupełności, demo nie jest potrzebne. Nawet nie pamiętam, kiedy ostatnio w jakieś grałem - nie liczę testów wersji beta), które przeważnie decydują o "kupić albo nie kupić" określonej gry.

A jak ta dedukcja wygląda w Waszym przypadku? Może macie jeszcze inne sposoby, które ułatwiają Wam podjęcie decyzji? 

barth89
14 października 2011 - 19:38