Zachwyty: Ys - Pita - 14 października 2011

Zachwyty: Ys

Seria Ys to jeden z filarów gatunku action-RPGów. Nie tylko, wraz z pierwszą Legend of Zelda, pozwolił na wyklarowanie się jego formuły i udoskonalenie jej, ale przez lata rozwijał się oferując różne formuły zabawy dla posiadaczy kilkunastu platform sprzętowych.

Przygody Adola to bardzo radosne połączenie sieczenia i skakania wrzucone w prędkość jakiej nie powstydziłby się pewien niebieski jeż nawet po mocnym towarze, podkręcone dodatkowo maksymalnie czadowym OSTem z mocnymi gitarami w tle.

Nigdy nie byłem człowiekiem pióra – zawsze jednak kochałem dobre gry i dobrą literaturę. I zawsze lubiłem o nich mówić. Obok Ysa nie można przejść obojętnie – jeżeli tylko damy mu szansę. Opowieść o rudowłosym podróżniku Adolu zawsze kojarzyła mi się ze świetnym Conanem Roberta Howarda w wydaniu anime. Podobnie jak Conan, Adol jest podróżnikiem, a pomiędzy światem tych dwóch bohaterów można znaleźć wiele analogii. Faktem jest, że Ys nie posiada tak silnego wydźwięku jak sprzeciwiający się pułapkom cywilizacji Conan, jednak to seria doskonale grająca swoimi atutami. Atutami takimi jak motyw wiecznego podróżnika, doskonały klimat oparty na dobrze zrobionych kliszach, dynamiczny system walki i muzyka, która bez wątpienia nadaje specyficzną atmosferę tej serii.

Posunę się o krok dalej – dzięki muzyce seria Ys staje się często znacznie głębszym tytułem, niż wskazuje na to rozgrywka, fabuła, postacie, czy system gry. Ponieważ doskonała mieszanka różnorodnych gatunków nadaje wzniosłości, mistycyzmu i emocji lokacjom, scenom, postaciom w sposób świetny – bo bezsłowny. Nieziemskie lokacje stają się doprawdy nieziemskie, pradawne artefakty pradawne, a epickie walki – tak zgadliście – epickie. Grafika nie jest, i nie będzie w stanie zapewnić czegoś takiego.

Oczywiście Ys to seria nastawiona na akcję, klimat, gameplay, totalnie czadowy design etapów, nie fabułę. Nie ukrywają tego autorzy, żadna z części gry nie zdaje się również udawać czegoś więcej – dlatego dziełu Falcom nie można zarzucić pozerstwa, kreowania się na coś czym nie jest, jak zdarza się wielu jRPGom. W typowy dla japońskich gier sposób Ys czerpie pełnymi garściami z dorobku kulturowego i mitów całego świata.

Choćby tytułowy Ys, którego fani fantasy mogą kojarzyć go choćby z Wiedźmina. Mity w Ysie jednak nie kończą się na tym, a sama kreacja świata jest bardzo prawdopodobna i pełna – czujemy że to ogromna planeta, pełna różnorodnych kultur i wielu tajemnic. Tajemnic, które Adol odkrywa. Być może czytam zbytnio między wierszami i nadinterpretuje, ale nasz niemy (prawie niemy, w bijatyce gada i to całkiem dużo ;)) protagonista niejednokrotnie wydawał mi się posłańcem bogów, wybrańcem, który zawsze dostaje w swoje ręce środki do zwalczania zła. To definitywnie odróżniało go od Conana ;).  

Ys poza zabawą formułą RPGa akcji, wielokrotnie pokazując na ile sposobów można zrobić ten gatunek, wyróżnia się jeszcze relatywnie niskim czasem gry. Niektóre z części serii można skończyć w 5 godzin, najdłuższa z nich starczy na około 30. Jest to o tyle ważne, że… autorzy po prostu zrezygnowali ze wszystkich spowalniaczy gatunku – przegadanych dialogów, słabych questów, backtrackingu, levelowania, grindu itd. Za to jest totalny wyczes, walki z ogromnymi bossami, pojedynki z molochami, chwytająca za serce muzyka, projekty etapów rodem z wybitnych platformerów. Ys to esencja RPGa akcji. Falcom w bardzo dobry sposób zachowuje świeżość serii ciągle zmieniając jej formułę dzięki czemu zasadniczo każda dobra wersja ich dzieła jest warta zagrania.

Ys to seria piękna, lecz na zachodzie przez długi czas nieznana, zniechęciła wielu graczy swoją słabą inkarnacją na Nintendo DS. Ostatnimi czasy jednak zaatakowała, ze zmorzoną siłą nasze konsole oferując jedne z najlepszych gier gatunku. Warto się przyjrzeć w co, jak i dlaczego powinniśmy inwestować. Bo pomimo, że nie głośno o nich to jedna z najwspanialszych gier w historii.

Pita
14 października 2011 - 19:44