Dzięki wyprzedażowej uprzejmości Steama w końcu dane mi było zagrać w wielce chwaloną ukraińską produkcję autorstwa kilku gości, którzy pracowali nad STALKEREM oraz ich współpracowników. Choć Metro 2033 premierę miało ponad półtora roku temu, ale trzyma się fantastycznie. Nie zagrałem w momencie debiutu z obawy o układy scalone mej ówczesnej maszyny, ale nawet teraz, gdy komputer nabrał nieco mocy, Metro 2033 w najwyższej rozdzielczości płynne było jedynie w średnich detalach. Inna sprawa, że nawet z takimi ustawieniami gra jest ładniejsza od połowy obecnie wydawanych shooterów. Samą grafiką jednak gracz się nie naje, potrzeba też trochę mięcha. Tego na szczęście nie brakuje - pozwolę sobie użyć inspirowanej internetem metafory: Metro 2033 to kurczak wsadzony do pokrytego boczkiem indyka.
Od samego początku Metro wygląda i "czuje się" jak mądrzejszy, ładniejszy, sprawniejszy kuzyn Cryostasis. W obu produkcjach jest zimno, w obu wyjście poza zamkniętą przestrzeń owocuje zjadającymi życie warunkami środowiskowymi, w obu grach ponura codzienność przetykana jest dziwnymi, mrocznymi wizjami, jedna i druga wyglądają prześlicznie, obie też noszą wyraźne znamiona swoistej wschodniej ciężkości i powolności. To nie są typowo amerykańskie shootery, w których się biega i naparza żując cygaro. Tego typu taktyka się nie sprawdza. Metro 2033 jako całość sprawdza się jednak lepiej. Klimat post-apokaliptycznej Moskwy i rewelacyjna atmosfera zamieszkałych tuneli podziemnej kolejki urzeka od samego początku. Tam, gdzie Cryostasis zaczynało nudzić lub przesadzać (absurdalnie wykręcona i przesadnie filozoficzna ostatnia walka), tam Metro daje sobie radę w zasadzie przez cały czas (fabularnie uzasadniony brak walk z bossami: super; odpowiednie żonglowanie typami poziomów - strzelanie, skradanie, gadanie, odpoczywanie: super; ciekawa, bogata w postacie i tło historia: super).
Oczywiście nie wszystko jest super. Przeszkadzał mi brak ciała prowadzonej przez nas postaci (niby FPS-owy standard, ale coraz częściej w grach widać nasze nogi... dlaczego nie tutaj?), zbytnio zakamuflowany i niejasny jest też system moralności prowadzący do dwóch różnych zakończeń (przez pierwsze 2 godziny w ogóle nie byłem świadom, że moje działania wpływają na cokolwiek). Tradycyjnie czepić się też można wymagań sprzętowych, ale to jeśli ktoś jest naprawdę uparty (lub ma komputer z supermarketu z "grafiką 1 giga!"). Ogólnie rzecz biorąc Metro 2033 satysfakcjonuje zarówno rozgrywką, jak i klimatyczną opowieścią. Niemal 9 godzin w innym świecie zdecydowanie zasługuje na 8/10.