Rzut Okiem: E.Y.E: Divine Cybermancy - Pita - 13 listopada 2011

Rzut Okiem: E.Y.E: Divine Cybermancy

Bohater ma dziwne sny. (Może ćpie?)

E.Y.E: Divine Cybermancy długi czas nie dawało mi spokoju. Zastanawiałem się, czy to kolejna z tych niezależnych, niedorobionych i dziwacznych produkcji, czy jednak bardziej hardcorowa ewolucja rozwiązań z System Shock 2 i Deus Exa w sam raz dla ludzi, których rozczarowało Human Revolution. Po kilku godzinach gry stwierdzam, że prawda jest oczywiście gdzieś po środku ;).

 

Wiem, że przy E.Y.E spędzę jeszcze sporo czasu. To intrygująca gra, która stara się ugryźć więcej niż może. Wiem, że nie powinienem jej oceniać bez ukończenia, więc nie traktujcie tego jako recenzji. To tylko "kilka wrażeń, po pełnej wrażeń rozgrywce". W końcu - czego tutaj nie ma!

Sekty, manipulacje ludzkim DNA, cyberwszczepy, kosmici, tajne organizacje, wyprawy w kosmos, pętle czasoprzestrzenne, androidy, koszmary, zmaterializowane lęki, demony! Cyberpunkowy ser w najlepszej postaci, bardziej kojarzący mi się z Deus Exem 1 niż Human Revolution. Ciężko brać na serio wszystko co się dzieje w grze, zarazem jest niezwykle klimatyczna, narkotyczno-koszmarna i pokręcona.

Nie odstaje gameplay bo możemy strzelać, siec, używać magii, hakować, gadać, skradać się, kłamać, wykorzystywać innych i bawić się toną możliwości. Ta gra jest ambitnym, nazbyt ambitnym shooterem FPS z masa elementów RPGa, ogromnym rozwojem postaci, ciekawym światem, porąbaną i źle rozpisaną fabułą i po prostu świetnym strzelaniem. Ilość umiejętności i możliwości onieśmiela, uzbrojenie jest interesujące, gra nie premiuje danych rodzajów rozwiązywania problemów, zaś tych mamy zazwyczaj kilka. Do tego kampanię można przechodzić we dwie osoby, a specjalne misje posiadają wariacje nawet do 32 osób (sic!).

To klasa B w najlepszym tego słowa znaczeniu, która naraz odrzuca i fascynuje. Póki co, przy E.Y.E bawię się świetnie i co tu dużo ukrywać – obok gier takich jak Mount & Blade, czy seria STALKER to właśnie gra dwunastu francuzów jest dla mnie dowodem potęgi gier na PC.

Podoba mi się walka, podoba mi się rozległość lokacji, podoba mi się back story, bawi mnie pokraczne tłumaczenie gry, bardzo wpada mi w ucho świetna muzyka z gry i mam ogromną ochotę na więcej i więcej. Jest tutaj tona nietypowych pomysłów, a raczej tona pomysłów znanych, ale wrzuconych w nietypowe wykonanie i wymieszanych w jednym worze. Kurcze, tutaj jest nawet design mocno inspirowany ukochanym przeze mnie WarHammerem 40k ;)!

Coś tak nie oszlifowanego, niedorobionego a zarazem wizjonerskiego i nazbyt ambitnego nie przeszłoby na konsolach. A jest na PC.

I choć wydaje mi się, że gra w sferze rozgrywki raczej już nie zaskoczy mnie niczym nowym to jest bardzo wciągającym miksem podanym w sosie starych gier, takich jakich już podobno nie robią.

Pita
13 listopada 2011 - 20:31