Minecraft - po prostu. - Matio.K - 10 stycznia 2012

Minecraft - po prostu.

Fenomen, zjawisko, element kultury. Na przestrzeni dwóch i pół roku, tytuł Markusa Alexeja Persson, znanego każdemu pod pseudonimem Notch, doczekał się wielu etykietek. W tej ogólnej atmosferze szczodrego ich rozdawania, dałbym jeszcze jedną – wybrańca hype’u.

Mówcie, co chcecie, tupcie nóżkami ile chcecie i zaklinajcie się, na kogo chcecie, ale prawda jest okrutna – gra nie wybroniła się, ani wybitnym pomysłem na siebie, ani wykonaniem. Miała szczęście, jakiego nie doznały tysiące innych, niedocenionych gier niezależnych, w mniemaniu krytyków po prostu lepszych, piękniejszych, oryginalniejszych, również mających własną duszę.  Odeszły w ciszy, bawiąc jedynie garstkę, bo brakowało im medialności Minecrafta. Który początkowo również był nikomu nie znanym tworem, ale został wypromowany przez jednego z pracowników Steam na jego blogu. Potem poszło z górki, bo temat podchwyciły portale branżowe, zawsze głodne newsów. I piszących obecnie o grze przy każdej, możliwej okazji, podtrzymując nurt mody na Minecrafta, a ciekawskim do niedawna pozwalając skosztować darmowej odsłony z poziomu przeglądarki.

Nie zrozumcie mnie źle – to dobry tutuł i w żaden sposób nie jestem do niego nastawiony negatywnie. Wręcz przeciwnie: otworzył ludziom oczy na tyle, iż gry indie wreszcie zaczęto stawiać na równi z pełnoprawnymi, sprawiając, że ludzie sięgają po nie coraz częściej bez wahania. Ponadto zastosował interesujący model biznesowy. Bo gra nie była kompletna, ale na etapie prac można było ją zakupić za odpowiednio niższą cenę, a dzięki temu studio mogło bezustannie ją rozwijać. Ponadto dał graczom narzędzia, mówiąc: „zróbcie z nimi, co chcecie”, uwalniając tkwiące w nich podkłady kreatywności. I mimo jej zacofania technologicznego, tragicznie rozwiązanej kwestii trybu multiplayer i tak na dobrą sprawę replaybility zależnym wyłącznie od zapału graczy, z braku dostatecznej motywacji do robienia czegokolwiek prócz budowania, gra stała się bojownikiem gier niezależnych, przetarła szlak i odmieniła branżę. Choćby za to należy jej się pewne miejsce historii.

Matio.K
10 stycznia 2012 - 09:10