Film W ciemności Agnieszki Holland przed kilkoma dniami został nominowany do Oscara w kategorii „Najlepszy film nieanglojęzyczny”. Czy ma szansę wygrać, trudno mi wyrokować, bo pozostałych obrazów pretendujących do tego tytułu (czyli: Heavy Shulayim, Monsieur Lazhar, Rozstanie, Rundskop) nie widziałem. Po kilku dniach prób, spowodowanych przepełnieniem sal kinowych szkolnymi wycieczkami, udało mi się za to wreszcie obejrzeć W ciemności. I powiem Wam, że to dobry film jest.
Oczywiście nie da się go rozpatrywać pod kątem „jak dobrze się bawiłem na seansie”. To inny rodzaj kina. Tutaj nie wyłącza się myślenia. Wręcz przeciwnie, myślenie pomaga w obserwowaniu i interpretowaniu zachowań bohaterów. A te zostały przedstawione z należytym przekonaniem i dbałością o detale. Uświadczymy tu całą gamę emocji, od rzadkich chwil radości, przez gorycz i zwątpienie, po strach i rozpacz. Wszystko to co towarzyszyło prześladowaniom podczas II wojny światowej.
Co ważne, zostało to dobrze zagrane. Owszem, nie jestem zadowolony gdy widzę Roberta Więckiewicza w dwóch na trzech nowych polskich filmach, ale zdecydowanie warto było zobaczyć co pokazał W ciemności. Leopolda Sochę trudno zaliczyć do kryształowych postaci. Drobny cwaniaczek, który czerpał korzyści majątkowe na niedoli innych gdzieś po drodze zmienił swoje oblicze. Bardzo ważne, że przemiana głównego bohatera była szczera, ciężko było dopatrzeć się w niej fałszu, czy pewnego rodzaju hollywoodzkiego kiczu.
Inni poszli mu w sukurs. Kinga Preis, Agnieszka Grochowska, Benno Fürmann, Krzysztof Skonieczny (wyglądający jak JCVD) i pozostali zrobili dobrą robotę. Cieszy dbałość o zachowanie gwary lwowskiej, pojawiają się także dialogi w językach niemieckim i jidysz. To skutecznie pomaga „wczuć się” w tamte realia. Lekko drżąca momentami kamera może być środkiem artystycznym, mającym na celu ukazanie panującego chaosu, targania emocjami.
W najnowszym dziele Agnieszki Holland nie brakuje momentów nazwijmy to „dla dojrzałego widza”. Zaraz na początku i co jakiś czas po drodze. Jest trochę seksu, sceny przemocy i jeszcze więcej, ale nie będę zdradzał w obawie o spoilery. Nie powiem, żeby zjeżył mi się włos na głowie, ale pewne wydarzenia na ekranie zdecydowanie są w stanie poruszyć niemały krąg odbiorców.
Generalizując można pokusić się o stwierdzenie, że kondycja polskiego kina nie jest najlepsza. Czy W ciemności będzie światełkiem w tunelu? Będziemy mądrzejsi za jakiś czas. Dla mnie film Agnieszki Holland jest lepszy od Katynia Andrzeja Wajdy, który moim zdaniem był gdzieniegdzie zbyt poprawny politycznie. Warto docenić In darkness (jak powiedziano by po amerykańsku) za walkę ze stereotypem Polaka-antysemity, który wciąż funkcjonuje w pewnych miejscach na świecie. Zobaczymy, czy to pomoże czy też zaszkodzi temu filmowi podczas przyznawania nagród na zaplanowanej na 26 lutego gali rozdania Oscarów. Pozostaje nam trzymać kciuki. A nuż się uda?
7.5/10