Gdy gry mówią o grach [cz.1] - Pita - 14 lutego 2012

Gdy gry mówią o grach [cz.1]

Mamy film mówiący o filmie, komiks prezentujący komiks oraz książki o książkach. Tendencja ta musiała również objąć gry wideo, gry które czasami obok opowiadanej przez siebie historii, obok swojej fabuły mówią również o innych grach. O gatunkach. O trendach i o branży.

"Gry mówiące o grach" to ciekawe zjawisko, które może nie wymaga jakiejś głębszej analizy, ale pozwala zrozumieć, docenić i odnaleźć kilka ciekawych produkcji. Ponieważ metagry oraz hołdy wobec innych twórców wcale nie są rzadkością w tej branży.



Przypuszczalnie najbardziej medialnym, przynajmniej z mojego punktu widzenia, przykładem takich produkcji są Retro Game Challenge oraz. Game Center CX: Arino's Challenge 2. Ta inteligentnie zaprojektowana dylogia wrzuca nas w skórę młodocianego gracza, który „ma kilka gier do przejścia”. Każda gra jest stylizowana na 8-bitów/16-bitów, posiada inne reguły, własny tytuł oraz historię. Już same nazwy produkcji powodują uśmiech na twarzy:

  • Cosmic Gate
  • Robot Ninja Haggle Man
  • Rally King
  • Star Prince
  • Robot Ninja Haggle Man 2
  • Rally King SP
  • Guadia Quest
  • Robot Ninja Haggle Man 3Wiz-Man
  • Demon Returns

W Retro Game Challenge także kolekcjonujemy pisma, kody, informacje o tym świecie. Zaglądamy na „papierowy rankingi graczy”. Gramy w grę, która polega na graniu w gry. Która mówi o tych wczesnych, przełomowych pozycjach w stylu Galaxiana, Pac-Mana, czy Shinobi. Jeżeli nie próbowaliście nigdy serii, to warto ją zdobyć. Część druga niestety nie pojawiła się nigdy na zachodzie. A troszeczkę szkoda…

Pomysł jest przedni, wykonanie zresztą też. Retro Game powstało na bazie popularnego w Japonii teleturnieju o grach wideo, co pokazuje jak wszystko to ładnie się zazębia. Gry o programach o grach. Przewrotne.



Nier, moja ulubiona gra obecnej generacji konsol stacjonarnych, jako jeden ze swoich wątków czyni  inne gry. Nie bezpośrednio – Nier składa wiele hołdów oraz odnosi się do licznych gier, a także całych gatunków. Chociaż, w uproszczeniu Nier jest RPGiem akcji to posiada sekcje z shmupa ala CAVE, z visual novel, czy gry platformowej.

Również posiadłość w grze, jest wzorowana na tej z Resident Evil – kamerą, przeciwnikami, rozkładem pomieszczeń. Nier czerpie z i hołduje Zeldzie, serii Ys, Draknegardowi. Oddaje szacunek RPGom akcji, przygodówką, shooterom. Jak już pisałem – nie jest to najważniejsze w Nierze, ale jest jedną z cech, które czynią tę grę niepowtarzalną. Jest głęboko ‘zatopiona w kulturze’ i jako taka, nie pomija swoich inspiracji. Ona je subtelnie pokazuje, bawiąc przy tym świetnie gracza.



SEGA polubiła temat ‘gier mówiących o grach’. Jeszcze na Dreamcasta wydali grę SEGAGAGA/Segagaga, mocno zwariowanego RPGa. Żart SEGI okazał się bardzo przyjemną pozycją, która przejechała się po całym rynku gier wideo. Tradycyjnie, świetny artykuł napisało o niej Hardcore Gaming (bo któż by inny?). Cytując za nimi:

“funny little game directed by Tez Okada, who later went on to work with Treasure for Astory Boy: Omega Factor and Gunstar Super Heroes. It is dubbed a "Sega Simulation", which already sounds distinctly different from your typical video game. The concept behind the game isn't too far from reality - Sega is in DEEP trouble, having lost all but 3% of the world marketplace share to the insidious Dogma Corporation. In order to save the company, the president initiates the super secret plan Segagaga, wherein they pull some random kids off the street, put them in charge of the company, and hope they put the company back on the track to success. Naturally, you're one of those kids, a chap (humorously named) named Tarou Sega.”

Także mocno hejcone na zachodzie Hyperdimension Neptunia niejako mówią o… konsolowych wojnach. Ta seria dziwnych jRPGów jest mi jeszcze nieznana, ale przyznam szczerze, że opinie troszeczkę mniej mainstreamowych graczy są przeważnie pozytywne, co cieszy. W końcu dobrych jRPGów nigdy za wiele, szczególnie, jeżeli wrzucają nas w tak oryginalny setting.




Oczywiście temat podłapano i dlatego powstały gry takie jak Game Dev Story. Game Dev Story to bowiem gra… o robieniu gier.

Sam nie grałem, ale słyszałem sporo dobrego i odsyłam Was do recenzji, które zapewne więcej Wam powiedzą. Nie mam pojęcia czy gra równie by mnie porwała, ale sam pomysł jest przedni. W końcu to tycoon, ale nie tycoon i inne spojrzenie na branżę.




Ostatnimi czasy popularne okazało się tworzenie gier, mających w zamierzeniach uwypuklać cechy danego gatunku – czasami jako parodie, czasami jako hołd, najczęściej jedno i drugie naraz. W przypadku RPGów nie sposób tutaj pominąć Breath of Death VII, SoulCastera I i II, Cthulhu Saves The World, Super PSTW Action RPG.

W przypadku platfomerów nie zapominajmy o Super Meat Boy, N+, You Have to Burn the Rope, I Wanna Be The Guy: The Movie: The Game. Bardzo fajnie o tym zjawisku napisano na Waxy, a nie chciałbym bezczelnie powielać schematów.



Gier o grach jest znacznie więcej. Sam koncept jest ciekawy – co prawda lekko zbaczam tutaj z tej tematyki, ale Wiesław Godzic, słynny polski medioznawca pisał ciekawie o paleotelewizji i neotelewizji; o mediach i neo mediach; o tym jak telewizja ewoluowała jako przekaz i forma. Jego podział nie pasuje mi do gier wideo (jakby nie patrzeć, rządzą nimi inne reguły), ale zarazem skłania do pewnej refleksji.

Otóż producenci wirtualnych zabaw lubią kulturę. Uwielbiają oddawać hołd, parodiować i pastiszować inne media, ale również same gry wideo. Są naraz twórcami, odbiorcami i szerzycielami kultury. A z drugiej strony odbiorca świadomy tych smaczków – nawiązań do kultury w każdej jej formie, czerpie większą satysfakcję z kontaktu z nimi. Po prostu cieszy się swoimi grami jeszcze bardziej.

Ale o konkretach, zamiast wprowadzeniach nastepnym razem.

Pita
14 lutego 2012 - 15:18