Twisted Metal – demo rządzi a pełniak zbiera dobre recenzje - Hed - 15 lutego 2012

Twisted Metal – demo rządzi, a pełniak zbiera dobre recenzje

Twisted Metal istnieje na portalu gameplay.pl dzięki mojemu wpisowi sprzed kilku miesięcy. Teraz dokładam kolejny rozdział darmowej promocji nowego dzieła Davida Jaffego oraz  studia Eat Sleep Play, spisując wrażenia z wypuszczonego niedawno dema gry. Dema, które moim skromnym zdaniem kopie tyłki i spełnia obietnice dane przez wspomnianego dewelopera. „Tu nie chodzi o wygląd, ale o rozgrywkę”, mówił Jaffe. I taki właśnie jest Twisted Metal.

To trzeba sobie rozrysować

W demie Twisted Metal dostarczono parę prostych trybów solowych – w tym chociażby wyzwania i trening, w których możemy przetestować różne bronie i sterowanie w towarzystwie botów. Nie spędziłem w nich zbyt wiele czasu, bo od razu przeszedłem do tego, w czym gra będzie prawdopodobnie najlepsza, czyli multika. Dostajemy dwie formy zabawy (Deathmatch i Atomówkę) oraz parę pojazdów do wyboru – szybkie wozy, ciężarówkę, motor oraz helikopter.

Autorzy gry podchodzą ambitnie do sprawy, czego najlepszym przykładem jest właśnie Atomówka (Nuke). Walki toczą się na rundy. W jednej z nich musimy ochronić dwóch liderów (NPC) przed przeciwnikami. W drugiej próbujemy porwać liderów wrogów. Wbrew pozorom nie jest to prosty Capture The Flag. Liderów trzeba odwieźć do jednej z dwóch wyrzutni rakiet, odczekać tam kilkadziesiąt sekund, aby wystrzelić rakietę, a następnie trafić nią w posąg przeciwnego zespołu.

Oczywiście żartuję z tym, że trzeba sobie rozrysować te zasady, bo przyswajamy je empirycznie już w pierwszych dwóch rundach (gra wskazuje cele, polski komentator wszystko ładnie opisuje). To bardzo pozytywne jednak, że autorzy szukają nowych form zabawy i mam nadzieję, że to się przyjmie. Atomówka jest trybem wymagającym, który przy braku zrozumienia wymyka się spod kontroli. Z drugiej strony, pomysł buduje wiele świetnych sytuacji i ma olbrzymi potencjał.

Akcja i adrenalina

O tym, że tryb Atomówka jest motorem napędowym świetnej rozgrywki przekonałem się kilkukrotnie. Każdy rozegrany mecz był niezwykle emocjonującym doświadczeniem. Szczególnie, gdy wygrywaliśmy, jak w filmie, który możecie zobaczyć w tym krótkim tekście. Niesamowicie szybka akcja idzie w parze z „prostym do opanowania, ale trudnym do zmasterowania” sterowaniem oraz ciekawym podejściem do paru kwestii.

Podoba mi się to, że w Twisted Metalnie ma frustracji, jaka mogłaby wywiązać się z połączenia bardzo szybkiego tempa gry z rozbudowanymi poziomami. Tutaj możemy pędzić na złamanie karku i wpaść do budynku bez ryzyka zablokowania się. Zręcznościowy system pozbawiony jakiegokolwiek realizmu sprawdza się doskonale. Przy tym wszystkim jeżdżenie pozostaje przyjemnością samą w sobie – szczególnie, gdy możemy coś rozwalić.

Destrukcja to praktyka, która wywodzi się z ciemnej strony natury człowieka. Cóż z tego, skoro rozwalanie wszystkiego dokoła tak bardzo bawi? Walki w demie gry toczą się pomiędzy domkami jednorodzinnymi i innym budynkami. Nie wszystkie można zniszczyć, ale i tak przez większość czasu demolujemy dobytek bogu ducha winnych mieszkańców uniwersum Twisted Metal. Właściwie przypadkowo, bo przeważnie skupiamy się na wrogach. Tak czy inaczej, daje to ogromną satysfakcję i bardzo uatrakcyjnia zabawę. 

Nie wszystko kopie tyłki

W Twisted Metal jest parę rzeczy, które trzeba poprawić lub ulepszyć. Problemy sprawiała wyszukiwarka meczów, która na początku po prostu nie działała. Twórcy tłumaczyli, że to winą samej platformy, a nie gry i wprowadzili parę poprawek. Obecnie problemów z rozpoczęciem zabawy raczej nie ma i system szybko łączy ludzi. Mam nadzieję, że tak będzie też w pełnej wersji, bo multiplayer na pewno będzie trybem, który sprawdziłbym w pierwszej kolejności.

Eat Sleep Play czeka na pewno dużo pracy nad doszlifowaniem paru mniejszych błędów związanych z kolizjami i przede wszystkim pracą kamery.  Podczas kilku walk zdarzyło mi się, że  blokowała się po użyciu umiejętności specjalnej helikoptera. Trudno jest mi w tym momencie powiedzieć za to coś  więcej w temacie zrównoważenia siły działania poszczególnych broni i umiejętności specjalnych. Chyba jest ok, chociaż czuję, że helikoptery nie będą mile widziane przez niektórych graczy. To po prostu bardzo funkcjonalne machiny i nie od razu wiadomo jak z nimi walczyć.

Tylko pozornie bez rewelacji

Twisted Metal ma dość specyficzny problem, który chyba powoduje, że gry nie traktuje się tak poważnie jak powinno. Chodzi naturalnie o oprawę graficzną i stylistykę. Zacznijmy od tego, że tytuł nie wygląda oszałamiająco, chociaż mi to w ogóle nie przeszkadza. Otoczenia są w miarę bogate a mapa zróżnicowana i kilkupoziomowa. Świetnie działa także wspomniany system destrukcji - uwielbiam roznosić te małe domki.

Mimo tego, gra nie oferuje tego poziomu grafiki,  jakiego oczekuje się od wysokobudżetowego tytułu. Jest tak trochę za sprawą obranej stylistyki. Ponure kolory, design rodem z mrocznych "dziewięćdziesiątych" i świadome operowanie kiczem nie przystoi do panujących trendów. Pytanie brzmi więc: wolicie wygląd, czy gameplay. Ja  w tym konkretnym przypadku wybieram to drugie, a dobrych fabuł i ładnych obrazków poszukam gdzie indziej.

Rokowania są dobre

Wygląda na to, że Twisted Metal nie rozniesie serwisów agregujących recenzje przy pomocy jakiegoś wyjątkowo kosmicznego wyniku. Na razie gra studia Eat Sleep Play i firmy Sony zebrała jednak 79 punktów na 100 możliwych w zestawieniu Metacritic, więc jest naprawdę dobrze. Jeden z moich ulubionych recenzentów, Jim Sterling z serwisu Destructoid, ocenił produkcję na siódemkę. Prawie wszyscy są zgodni: tryb solowy jest nienajlepszy, chociaż zawiera całkiem niezłe przerywniki filmowe. Prawdziwą atrakcją Twisted Metal będzie multiplayer. I tym trywialnym stwierdzeniem żegnam się z Wami, aby wrócić do rozjeżdżania domków.

PS. Lubicie dziwaczne akcje promocyjne? Twisted Metal może się taką poszczycić. Zajrzyjcie na Shoot My Truck, gdzie przy odrobinie szczęścia można postrzelać z broni do prawdziwej ciężarówki. Oczywiście zdalnie! 

Hed
15 lutego 2012 - 21:06