Czarny marzec, ten w którym mamy podobno nie kupować żadnych książek, gier i filmów, żeby pokazać rządzącym światem, że nie kupujemy żadnych książek, gier i filmów tradycyjnie zaobfituje w sporo premier z fantastyki, komiksu i science-ficiton. Jest w czym wybierać.
Zmieniamy lekko formułę(i przewidujemy kolejne zmiany), więc zamiast suchej wyliczanki tego co rządzący naszymi portfelami wydadzą w marcu, to pokrótce o najbardziej interesujących premierach mających odbyć się w tym miesiącu. Oczywiście wciąż mowa o literaturze i komiksie z zakresu fantastyki, science-fiction i horroru, ale nie wykluczamy poszerzenia cyklu o nowe gatunki i media.
Przede wszystkim marzec to sporo premier i wznowień książek z cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza”, które tak dzielnie opisuje Kati. Chociaż Roberta Wegnera często porównuje się do Martina, jest to fantastyka inna, pełna pojedynczych opowiadań, bardziej militarna, powiedziałbym, że epizodyczna. Z drugiej strony jest lżejsza i bliższa klasykom fantasy niż mocno polityczna „Pieśń Lodu i Ognia”, nie przeraża także aż tak ogromnymi rozmiarami. W marcu nie tylko pojawi się kilka tomów z tego cyklu, ale także sporo obniżek w księgarniach mających pomóc w promowaniu serii. Dostaniemy także wydania w twardych okładkach. Za wydawcą:
„Honor i wierność, wytrwałość i żelazna wola. W książkach Roberta M. Wegnera odżywają dawne wartości, a pomiędzy barwnymi pojedynkami, intrygami, bitwami wielkich armii i krwawymi starciami jest miejsce na emocje, które potrafią skruszyć serce największego twardziela. Opowiadania z Północy, Południa, Wschodu i Zachodu składają się na epicką opowieść o egzotycznych światach różnych nacji, języków, wierzeń i magii. Opowieści z meekhańskiego pogranicza to – napisana z rzadko spotykanym w polskiej literaturze rozmachem – mocna proza, w której odnajdujemy nasze marzenia o szlachetności i odwadze.”
Generalnie jest to fantastyka na poziomie choćby „Czarnej Kompanii’’, więc jak najbardziej warto za nią łapać. Jest ciekawie, różnorodnie, a epizodyczność wbrew pozorom jest zaletą – szybko wybieramy swoich faworytów i chętnie szukamy ich losów w innych opowiadaniach. Książki są także naprawdę grube i pełne zawartości, co się ceni w epoce wydania na połówki każdego woluminu. Przykładowe opowiadania można przeczytać na stronie wydawcy tutaj. Tak przy okazji, bo wielu czytelników jest zdezorientowanych tym – tak, to jest polski autor. Seria ma ogromny potencjał i szczerze oczekuję tego jak dalej potoczą się losy jej licznych bohaterów.
Jak zawsze mocno atakuje Fabryka Słów z masą ciekawie zapowiadających się książek. Mocno intryguje mnie niejakie „Legenda Kella. tom 1. Kroniki Mechanicznych Wampirów”, podobno bardzo cenione za odważne mieszanie gatunków. Za wydawcą:
„Każdy zasłużył na odrobinę odpoczynku. Nawet bohater. Kell w niczym nie przypomina już sławionego w pieśniach żołnierza. Topór odrzucił w kąt - chce cieszyć oczy widokiem wnuczki i sączyć dobry trunek. Los zgotował mu inną przyszłość. Z gór spływa lodowa mgła. Wieśniaków mordują maszyny w ludzkich ciałach. Tych, którzy cudem ocaleją, czeka los gorszy od śmierci - utrata duszy pożeranej przez Żniwiarzy. Ochłapy mięsa w Rafineriach Krwi - tak kończy się ludzkość. Na nic odwaga, siła i podstęp. Żelazna Armia maszeruje nieubłaganie. Nie pokona jej najwaleczniejsze wojsko, najdzielniejszy z królów. Został już tylko on. Jeden starzec. Jedna legenda.”
Mhrocznie ;). Oczekuję również na serię Xanth, polecaną mi przez wielu fanów Discworlda, a przecież kto nie lubi Świata Dysku ten się nie zna, a kto go lubi ten na pewno się zna. Przygotowany „Xanth 1. Zaklęcie dla Cameleon” to początek tej serii. Za wydawcą:
„Xanth. Kraina, gdzie każdy ma jakiś magiczny talent bądź sam jest magiczny. Albo inteligentny. Trochę to skomplikowane, ale jeśli w grę wchodzi magia, trzeba się do tego przyzwyczaić. Młody Bink jest chyba pozbawiony talentu, za to ma determinację i nadzieję, z którymi udaje się do czarodzieja Humfreya. W drodze trafia na centaury i nagle akcja rusza z kopyta. Później w dziwnej Rozpadlinie, której nie ma na mapach, chłopak spotyka smoka i w trakcie ucieczki pytanie, czy stwór jest inteligentny, czy ma talent magiczny, nabiera praktycznego wymiaru...Tak zaczyna się pierwszy tom legendarnej serii „Xanth”, którą Wydawnictwo „Nasza Księgarnia” przypomina czytelnikom w nowym przekładzie. „Zaklęcie dla Cameleon” zdobyło August Derleth Fantasy Award za najlepszą powieść roku. Każda kolejna część cyklu stawała się bestsellerem.”
Xanth już kiedyś pojawiał się w Polsce, niestety w nieporadnym tłumaczeniu co odbierało sporo uroku tej niezwykłej serii. Teraz, o ile tłumacz się spisze, będzie szansa rehabilitacji tej lekkiej, przyjemnej i ciekawej sagi fantasy, która tak naprawdę ma prawo stać obok Zelaznego i Le Guin. Xanth to literatura mocno młodzieżowa, ale na tyle ciekawa, że może zainteresować także starszych czytelników. Ostatnie polskie tłumaczenie debiutowało w 91, więc jest spora szansa, że jeszcze NIE znacie tego ciekawego cyklu.
Zaatakuje nas tak także "Merlin. Księga I. Nieznane lata" Wbrew pozorom w kwestii mitu arturiańskiego zostało jeszcze wiele do powiedzenia, co udowodnił swego czasu wydawany w Polsce „Graal”, a postać Merlina jest ciekawym motywem literackim i można wykorzystać ją na wiele sposobów. Książka zebrała kilka dobrych recenzji, więc jeżeli macie ochotę na opowieść o najpotężniejszym magu w historii to powinno Wam się podobać.Nie zabraknie zarówno nowych jak i starych postaci, wątków znanych z legend i autorskich wymysłów, a klimat legendy zawsze sobie cenię - przy Graalu bawiłem się przednio, zobaczymy jak poradzi sobie jego nadworny mag.
W marcu zaatakują także trzy książki na bazie świata Dragon Age. Książki Dragon Age… nie będę ukrywał, że nie jest największym fanem Dragon Age. Ani książek na bazie gier wideo. Premierę jednak warto zaznaczył, ponieważ to premiera ważna dla graczy, a same lektury podobno nie są wcale aż takie złe. Marzec da nam takie dzieła jak: „Rozłam”, „Utracony tron”, „Powołanie.” Jeżeli czytaliście te knigi, to proszę, podzielcie się opinią w komentarzach!
Kolejna ciekawa premiera to bardzo dobrze zapowiadający się „Nieśmiertelny”, czyli kolejny powiew fantastyki o wschodzie, chociaż napisanej na zachodzie, co może dać nam udany miks. Za wydawcą:
„Kościej Nieśmiertelny odgrywa w rosyjskim folklorze tę samą rolę, co diabły i wiedźmy w zachodnioeuropejskiej kulturze: groźnej i złej postaci, negatywnego bohatera niezliczonych opowieści przekazywanych ustnie i pisemnie przez pokolenia. Ale jeszcze nigdy nie oglądaliśmy Kościeja oczami Catherynne Valente, która unowocześnia i przemienia dawną legendę, przenosząc akcję do współczesnych czasów i umieszczając ją na tle najistotniejszych wydarzeń w dwudziestowiecznej historii Rosji.
Mimo to, "Nieśmiertelny" nie jest nudną książką historyczną - płonie żywym ogniem, zapoznając nas z losami młodej Marii Moriewny, która ze sprytnego dziecka rewolucji zmienia się w piękną oblubienicę Kościeja, by w końcu doprowadzić go do zguby. Po drodze spotykamy stalinowskie domowe elfy, uczestniczymy w czarodziejskich wyprawach, poznajemy liczne tajemnice oraz kulisy biurokracji, pożądania i władzy. "Nieśmiertelny" to zderzenie historii magicznej z prawdziwą, rewolucji z mitologią i miłości ze śmiercią, które w oszałamiający sposób tchnie nowe życie w rosyjskie mity.”
Robert Jordan powraca wraz ze swoim „Kołem czasu” w tomie „Ścieżka sztyletów”. Jordan, nigdy nie skończył serii (zmarło mu się), ale książki takie jak „Ścieżka” można czytać samodzielnie – chociaż to tradycyjny konflikt dobra i zła to nie jest przedstawiony w sposób jednoznaczny oraz nudny, a sam Jordan sprawnie operuje językiem. Sztylety czytałem w oryginale i dostarczyły mi odrobinę rozrywki, więc jeżeli macie ochotę na ogromną serię fantasy – to stale obracające się Koło Czasu spełni ten wymóg. Jest tutaj honor, dużo magii, ciekawa kreacja świata i kilkanaście wątków. Autor chciał pisać ten cykl do końca życia - cóż udało mu się, ale odbiło się także na samej jakości książek - bo to taki fantasy pulp. W czym w sumie nie ma nic złego.
W marcu pojawią się także dwie różne opowieść hołdujące staremu, dobremu i łotrzykowskiemu fantasy – „Łowca złodziei” oraz „Honor złodzieja”. Pierwsza z nich opowiada historię człowieka, który okradł kogoś, kogo okraść nie powinien i zebrała sporo dobrych recenzji. W drugim przypadku mamy nie tylko debiut, ale także opowieść o skrytobójcy, złodzieju informacji oraz łotrze, który jak przystało na łotra, złodzieja informacji
oraz skrytobójcę wplątuje się w wielką aferę i musi walczyć o swojego życie. Od czasu przeczytania „Riyria Revelations” od Sullivana mam znów smaka na podobne książki i liczę, że chociaż jedna z nich mnie podobnie pozytywnie zaskoczy. Przy okazji "Królewską Krew" Sullivana coraz łatwiej spotkać w obniżonej cenie, a serię polecam z całego serca, bo dawno się tak nie uśmiałem i nie ekscytowałem przy fantasy.
W marcu w Polsce ma pojawić się także seria wznowień klasyka wszystkich klasyków – Conana Barbarzyńcy. Przygody Conana zasadniczo źle kojarzą się w naszej kulturze, a przyznam, że to wspaniale napisane, bogate w treść opowiadania, będące niejako obok Tolkiena najważniejszym dziełem dla rozwoju gatunku. Robert Howard stworzył literaturę nie tylko wybitnie rozrywkową, ale także inteligentną i jeżeli dotychczas ignorowaliście Conana, mając o nim złe przekonanie może czas najwyższy dać mu szansę?
Conan to piękny sprzeciw wobec cywilizacji, fantastyczna akcja, mroczny klimat, ale również bogactwo języka i stylów autora. To opowiadania różnorodne i intrygujące, a także jeden z pierwszych fantastycznych światów w historii literatury. Oczywiście jeżeli możecie go czytać po angielsku to mimo wszystko róbcie to, bo tak po prostu lepiej brzmi. Do tego pewne słuchy mówią, że wydanie marcowe może cierpieć na tłumaczeniu, ale jednak trzymam kciuki za barbarzyńcę.
Nienajgorzej zapowiada się także "Alkaloid", czyli co by było gdyby: "A gdyby tak Aleksander hrabia Głowacki nie przyjął pseudonimu Bolesław Prus, a zamiast pisać przyszłe lektury szkolne, popuścił wodze fantazji? Gdyby jego Stanisław Wokulski zachował się jak kupiec, a nie jak romantyk i, zamiast wzdychać do Izabeli Łęckiej, zajął się wielkimi interesami i eksperymentami naukowymi?" Jak nietrudno zauważyć jest to zabawa konwencją i nietypowe, bo steampunkowe, wykorzystanie postaci Prusa/Głowackiego, ale także "Lalki", napisane pod pseudonimem i mające spory potencjał na zostanie czymś więcej niż "Przedwiośnie Żywych Trupów". Książka mnie intryguje, bo lubię takie eksperymenty i wiele sobie obiecuję po tej lekturze.
Lewandowski powraca ze swoim szlachciem w "Diabłu Ogarek". Kolejna wyprawa Stanisława Jakuba Lawendowskiego prowadzi go do Warszawy, gdzie czekają na niego demony, spór z kościołem, porachunku magnackie, a nasz slachcic z typową dla siebie gracją miesza się we wszelkie możliwe kłopoty... Szlacheckie fantasy Lewandowskiego czyta się naprawdę dobrze - te książki napisano żywym językiem, a miejscie i czas akcji są nam bliskie. "Diabłu Ogarek" to drugi tom cyklu, ale można go czytać samodzielnie.
Marzec jest również dobrym miesiącem dla fanów kryminałów. Po pierwsze zaatakuje nas Laura Griffin, ze swoim „Nie do opisania”. Za wydawcą: „Agentka Elaina McCord prowadzi śledztwo w sprawie serii zabójstw. Ofiarami są młode kobiety, otumaniane narkotykami i brutalnie mordowane. Autor książek o prawdziwych zbrodniach, Troy Stockton, ma reputację playboya o nieodpartym uroku, który zrobi wszystko, by zdobyć materiały do kolejnej powieści. Jest ostatnim człowiekiem, któremu chce zaufać Elaina. Jednak teraz Troy okazuje się jej jedynym sprzymierzeńcem w sprawie, która staje się niebezpiecznie osobista. Morderca zaczyna kontaktować się z Elainą, bawić się z nią w kotka i myszkę, pokazując, jak bardzo jest bezlitosny i jak bardzo się do niej zbliżył. Teraz jest zagrożona nie tylko jej kariera, ale również życie”
Ważniejszą premierą/wzowieniem zdaje się jednak „Zona” – za którą odpowiada sam Martin Cruz Smith. Ten mistrz kryminału, znany na świecie głównie za sprawą "Parku Gorkiego" generalnie trzyma wysoki poziom i chociaż Zony jeszcze nie czytałem, to mam świadomość, że jest to lektura niemalże obowiązkowa i dobra dla każdego fana gatunku. Nie mam tylko pojęcia dlaczego książka wydana w oryginalne jako „WOLVES EAT DOGS” u nas nazywa się „Zona”?
Ale dosyć o ciężkich klimatach – znajdzie się także coś dla dzieci i starszych dzieci oraz zdziecinniałych młodzieńców, takich jak ja. Oczekiwana ,,Księga Życzeń’’ Joanny Buczkowskiej ma się ukazać 28 marca 2012. Za wydawcą:
„Avagoh to kraina Elfów i Kolorowych Ludzi, których twarze zmieniają barwę w zależności od uczuć. Niestety temu pięknemu miejscu grozi zagłada. Słabnie magia, a sprawczynią jest prawdopodobnie Eteria, która ukradła Księgę Życzeń.
Pomóc może tylko przybysz z innego świata - dziesięcioletnia Kasia. Ta nader ciekawska i gadatliwa panienka z niesfornie potarganą grzywką ma odnaleźć Księgę. Tylko gdzie jej szukać? Dziewczynka wyrusza w trudną i długą podróż w towarzystwie wiecznie marudzącego geparda, jednorożca z ułamanym rogiem i pewnego gronostaja, który nie znosi, gdy nazywa się go fretką.”
Garncowy miesiąc to także nowe numery pism dotyczących fantastyki, w tym internetowej „Esensji”, ale także podobno nowy numer starej, dobrej „Tawerny RPG” (tawerna.rpg.pl). Z innych informacji dotyczących książek oraz literatury – w marcu zaleje nas masa kontynuacji znanych lub nieznanych serii, z których najważniejsze to „Septimus Heap 6: Darke”, „Strażnicy Veridianu: Klucz”, nowi „Zwiadowcy”. Każda z nich jest ciekawa na swój sposób, ale nie rozpisuję się o nich z jednego ważnego powodu – żadnej nie warto zaczynać od środka. Także Orson Scott Card powraca z czwartą częścią „Powrotu do domu” czyli „Odrodzenie Ziemi”. „Gra Endera” to nie jest, ale książka na wysokim poziomie z pewnością. Card pisze w sposób niezwykły i nie bez powodu jego książki są jednymi z najważniejszych w swoim gatunku.
Ender wraz ze swoimi kontyuacjami w marcu doczeka się kolejnych wydań audiobooków, wykonanych podobno perfekcyjnie. Ciekawą akcją jest także udostępnienie „Zmorojewo” Jakuba Żulczyka za darmo, prawie do końca marca. Ot tutaj - http://www.zadarmo.nk.com.pl/. Za wydawcą: „Polski rynek książki elektronicznej dopiero się rozwija. Wydawcy, a także autorzy, początkowo niezbyt entuzjastycznie podchodzili do tej nowej formy. Nie można jednak ignorować faktu, że z powodów ekonomicznych, ekologicznych, a także zwyczajnie dlatego, że staje się to coraz bardziej modne, e-booki zawojowały czytelników. Wielu wydawców boryka się z problemem nielegalnych kopii swoich książek. Chcieliśmy pokazać, że inne rozwiązania też są możliwe. Przy okazji przeprowadzamy pewien eksperyment: udostępnienie darmowego e-booka powinno pokazać, jakie jest zainteresowanie polskiego czytelnika taką formą.”
To nie koniec, ponieważ szykuje się kilka niespodzianek dla fanów noweli graficznych. Marzec będzie komiksowym miesiącem. Obok stałych pozycji w stylu Giganta, Asteriksa, „Miecza Nieśmiertelnego”, czy kilku mang pojawi się „Battle Royale”, kolejne wydania dostanie świetnego „Pluto” (jeden z lepszych komiksów w historii), ale wznowienia doczekają się także dwa ważne zachodnie komiksy – „Batman - Zabójczy żart” oraz „Sin City (II edycja) Do piekła i z powrotem”. Sin City jest klasą samą w sobie, a chociaż Millera nie lubię to jego komiksy lubię bardzo – brutalne, mroczne, ciekawe. Ale to jednak Batman kradnie show. Dlaczego?
Bo za scenariusz odpowiadał Alan Moore. Bo to jedna z najważniejszych opowieści w historii Batmana oraz Jokera. Bo to, obok Millerowskich „Dark Knightów” w moim przekonaniu najlepszy komiks o nietoperzu, ale także największa inspiracja dla późniejszych reżyserów, scenarzystów i komiksiarzy zajmujących się wesołym Nietoperkiem i nieśmiesznym klaunem. Pozycja niemalże obowiązkowa.
Nasz czarny marzec to kupa lektur i problem dla portfela. Chyba jednak coś kupię, żeby pokazać rządzącym światem, że lubię czytać, grać i oglądać. Tradycyjnie zastrzegam sobie prawo do pominięcia jakiś premier bo nie wszystko czytałem i nie wszystko wiem. Tradycyjnie proszę o uzupełnianie mnie w komentarzach ;). I tradycyjnie dziękuje Wam za uwagę.
Pozdrawiam