Indygracja #2: Mari0 czyli włoskiego hydraulika przygoda z portalami - Mruqe - 5 marca 2012

Indygracja #2: Mari0 czyli włoskiego hydraulika przygoda z portalami

Gry indie często podążają tam, gdzie nie odważył się jeszcze udać żaden duży deweloper. Pomysły, które rodzą się w niezależnych głowach często wprawiają w osłupienie. Mari0 to jeden z tytułów, które bez wątpienia należy przypisać do kategorii "co ja pacze?!".

Nie mam pojęcia jak wielu osobom spędzało sen z powiek pytanie: "co by było gdyby Mario i Luigi podwędzili Portal-guny z placówki Aperture Science". Pewnie nie zbyt wielu. Być może tylko sześciu. Jednak ta szóstka - grupka niezależnych twórców gier znana jako Stabyourself (co można bardzo wdzięcznie przetłumaczyć jako "Dźgnijsię") - wystarczyła, by koncepcję wprowadzić w życie. I tak oto na świat przyszło nieślubne dziecko Valve i Nintendo, którego żadne z rodziców na pewno nie uzna.

Złowroga moc animowanych gifów - tym razem użyta w dobrej sprawie.

Pierwsze wzmianki na temat tego mutanta pojawiły się trochę ponad pół roku temu. Koncepcja wywołała falę entuzjazmu, jako dowód, że można w udany sposób połączyć dwie ukochane ikony gier wideo. Twórcy odgrażali się już wtedy, że do wytworu swojej pokręconej wyobraźni podchodzą jak najbardziej serio i zamierzają przekuć go w pełnoprawną, grywalną produkcję nie będącą żadnym hackiem czy modem.  Słowa dotrzymali - pełną wersję Mari0 można już pobrać za darmo ze strony domowej Stabyourself.

Mari0 to kompletne odtworzenie klasycznej platformówki Super Mario Bros Nintendo w nowej mechanice, pozwalającej na wykorzystanie portali znanych z gier Valve. Gra posiada jednak jeszcze większe ambicje - autorzy zdecydowali się na dodanie masy dodatkowych funkcji, takich jak:

  • Tryb kooperacji  dla 4 osób jednocześnie
  • Edytor map, którym posługiwali się twórcy
  • Tryb kreatywny a'la Minecraft
  • 33 czapki dla bohatera do odblokowania
  • Dodatkowe pakiety plansz do pobrania
  • Wiele modyfikacji wpływających na model rozgrywki
I ty zostaniesz Shigeru Miyamoto!

Zabawa może okazać się naprawdę przednia. Proponuję więc jak najszybciej udać się na stronę twórców i pobrać Mari0, nim prawnicy Nintendo i Valve podniosą larum, że ktoś tu narusza własność intelektualną ich pracodawców. Stabyourself, zresztą, zdają się sami takiego scenariusza spodziewać (ostatni akapit tej podstrony). Wtedy pozostanie nam już tylko wzruszyć ramionami i powiedzieć: "Sorry, Mario, but our CAKE is in another castle".

Mruqe
5 marca 2012 - 12:31