Gdyby wszystko było inaczej - Kati - 12 marca 2012

Gdyby wszystko było inaczej

Horrory – to dla wielu pierwsze skojarzenie z nazwiskiem Stephena Kinga. W znacznej mierze słuszne, ale nie do końca prawdziwe. King już wcześniej dowiódł (np. w „Mrocznej wieży” czy „Zielonej mili”), że dobrze sobie radzi w innej stylistyce. „Dallas ‘63” także nie zalicza się do horrorów: to mieszanka thrillera, powieści obyczajowej i odrobiny fantastyki. King wziął na warsztat wyeksploatowany do granic możliwości motyw podróży w czasie. Zobaczmy, co z tego wyszło.

Jake Epping nie wyróżnia się niczym szczególnym. Mieszka w małej miejscowości, uczy w szkole, właśnie się rozwiódł. Za to jego przyjaciel Al ma pewną tajemnicę: w spiżarni jego baru znajduje się przejście do przeszłości. Al chciałby uratować Kennedy’ego, licząc, że to zmieni los świata na lepszy. Niestety jest też śmiertelnie chory i dlatego powierza to zadanie Jake’owi. Ten najpierw testuje skutki zmieniania przeszłości (przy czym każda podróż anuluje zmiany dokonane podczas poprzedniej), zastanawia się i w końcu się zgadza. Przejście zawsze przenosi do roku 1958, więc nasz bohater musi przeczekać kilka lat. Jako George Amberson zatrudnia się w szkole, nawiązuje przyjaźnie, zakochuje się, śledzi Oswalda (bo co, jeśli zwolennicy teorii spiskowych mają rację i jednak strzelał ktoś inny?) i przygotowuje się do wykonania zadania.
„Dallas ‘63” to bardzo sprawnie opowiedziana i wciągająca historia. Duży plus za precyzyjne oddane realia południa Ameryki przełomu lat 50. i 60. King świetnie przedstawia tamtą epokę, wszystkie jej plusy i minusy. To nie tylko czasy prosperity, taniej benzyny, krążowników szos, na które stać każdego robotnika, smaczniejszego jedzenia, to także segregacja rasowa, niesympatyczne Dallas, odpychające Derry (znane zapewne niektórym z innej powieści Kinga - „To”). I wszechobecny dym papierosowy. Wyjątkowo udał się także wątek romansowy. Jak nie znoszę takich klimatów, tak historię Jake’a i Sadie czytałam z prawdziwym zainteresowaniem. Bo to romans skomplikowany, realistyczny, pozbawiony ckliwości, ciekawszy nawet niż próba uratowania JFK. Do tego z naprawdę poruszającym zakończeniem. Fani twórczości Kinga odnajdą w „Dallas ‘63” trochę smaczków – poza bohaterami znanymi z „Tego”, często pojawia się liczba 19. Kto czytał „Mroczną wieżę”, ten wie o co chodzi.
Wszystko ma swoje konsekwencje, a zmiana przeszłości w szczególności. I tu dochodzimy do najsłabszego punktu programu: finału. Po tak plastycznej i pasjonującej historii zderzenie z przewidywalnym i stereotypowym zakończeniem było bolesne. Ale mimo tego warto przeczytać te 850 stron, a przy lekturze posłuchać „In the mood” Glenna Millera.

Kati
12 marca 2012 - 23:51