Moja kariera w FIFA 12: ważna decyzja podjęta w Tuluzie - Brucevsky - 17 marca 2012

Moja kariera w FIFA 12: ważna decyzja podjęta w Tuluzie

Tryb kariery w FIFA12 potrafi wciągnąć i zaoferować niesamowitą zabawę. Postanowiłem połączyć swoje pasje i relacjonować Wam na bieżąco swoje postępy z gry. Przy okazji jest okazja, aby podyskutować o piłce i produkcji EA Sports.

Z nieco zmienionym składem rozpoczynamy walkę o przetrwanie w pierwszej lidze. A przy okazji odkrywamy kolejne smaczki w FIFA 12.

Początek sezonu zgodnie z oczekiwaniami okazał się trudny. W pierwszym meczu z Saint-Etienne fatalny dzień postanowili mieć moi obaj środkowi obrońcy, Standberg i Echaide. Efekt? Dwa sprokurowane przez nich rzuty karne. Smith uratował jednak kolegów i popisał się dwoma obronionymi jedenastkami! Niestety, rywale w końcu coś strzelili, a nasza ofensywa przeszła obok gry. Z PSG nie było wiele lepiej. Gentiletti też dał rywalom rzut karny, a po 30 minutach na tablicy świetlnej widniał już wynik 0:3. Rywale ze stolicy robili z nami co chcieli i w pełni zasłużenie zdobyli trzy punkty. Przełamaliśmy się ze Stade Brest. Rywale zagrali słabo, anemicznie i kosztowało ich to bardzo drogo. W 44 minucie przeprowadziliśmy szybką kontrę, którą wykończył Fort. Młody Czech strzelił naszą pierwszą bramkę w Ligue 1 i pozwolił nam wyskoczyć z dna tabeli.

Stres związany z debiutem w najwyższej klasie rozgrywkowej zszedł z piłkarzy i zaczęli oni grać na miarę swoich możliwości w kolejnych potyczkach. Różnica poziomów sprawiała jednak, że każdy mecz był wyrównany i mógł zakończyć się każdym możliwym rezultatem. W lidze pokonaliśmy szczęśliwie Nancy po trafieniu w 89 minucie Baby’ego, a także Auxerre. Zespół, który razem z nami awansował w poprzednim sezonie z drugiej ligi zmarnował kilka stuprocentowych okazji i miał pecha, bo nadział się na jedną z firmowych akcji Dupuisa i trafił na jeden ze strzałów życia Kashiego. Mieliśmy więc powody do zadowolenia, bo nieoczekiwanie znaleźliśmy się nagle w górnej połowie tabeli.

Seria zwycięstw skończyła się wraz z kolejną potyczką z Evian. Grange dał nam prowadzenie po golu z rzutu wolnego, ale nie dowieźliśmy tego skromnego prowadzenia. Następna runda stawiała nas naprzeciw Lille i szykował się kolejny pogrom. Nieoczekiwanie jednak rywale wystąpili potwornie zmęczeni i już na początku meczu mieli koło jednej czwartej paska wytrzymałości. To sprawiało, że przegrywali z nami fizycznie. Próbowaliśmy ich zabiegać i grać szeroko skrzydłami, ale Enyeama bronił znakomicie. Do 90 minuty przegrywaliśmy 0:1 po efektownie rozegranej akcji Hazarda i spółki.  Wtedy jednak nadszedł nasz moment. Piłkę przed polem karnym dostał Strandberg i ...

Szał radości na trybunach, na ławce, na boisku i przed telewizorem. Skała z Norwegii pokazała, że nie tylko w obronie potrafi coś dać Chateauroux! Tym samym nasza seria gier bez porażki trwała już od pięciu kolejek. Dobrze poszło nam też w pierwszej rundzie Pucharu Ligi, gdzie trafiliśmy na Auxerre. Klub Dariusza Dudki nie wziął na nas rewanżu i już po pierwszych 45 minutach przegrywał 0:3. Baby, Dani Castellano i Lekić pozbawili przeciwników złudzeń. Graliśmy nieco rezerwowym składem, z Inezem na środku obrony i Petrakovem w ofensywie, a mimo to mieliśmy sporą przewagę. Po raz kolejny zaskoczyła też sama FIFA 12. Podczas jeden z akcji skrzydłowy rywali doznał kontuzji mięśnia podczas próby dojścia do piłki. Pierwszy raz spotkałem się z takim smaczkiem, niesamowite.

Powoli pojawiały się myśli, aby zmienić poziom trudności. Początkowo zakładem, że zrobię to jak będę pewnie wygrywał kolejne mecze co najmniej 2:0, ale w obecnej sytuacji rywale za mało atakują i skromne wyniki są głównie zasługą bramkarzy. Jesteśmy na papierze najsłabszą ekipą ligi i nie powinniśmy być tak wysoko w tabeli. Aby więc dodać trochę realizmu powinniśmy podnieść poziom trudności. Testem, czy na pewno zdecydować się na taki krok miały być dwie kolejne potyczki, z Caen i Toulouse. W obu przypadkach wygraliśmy bez straty gola. Szczególnie ten drugi mecz utwierdził mnie w przekonaniu, że nadeszła pora na „klasę światową”. Tuluza w poprzednich trzech kolejkach wygrała wszystko gładko, a z nami nie stworzyła nawet jednej dobrej okazji. Nie zachwycamy w ataku, ale nie chodzi o to, aby przez 90 minut bombardować bramkę przeciwnika i zamykać go na jego połowie. Rennes będzie miało okazję, aby pokazać nam swoje umiejętności już na „Klasie światowej”.

Źródło: The Guardian

Ciekawostka czekała nas też pomiędzy potyczkami. Nicea została przejęta przez szejków, którzy planują w ciągu kilku sezonów stworzyć piłkarską potęgę. Spotkaliście się z czymś takim? Czy to tylko „mały bajer”, czy rzeczywiście takie sytuacje się zdarzają i naprawdę zmieniają obraz wirtualnej piłkarskiej rzeczywistości? Chateauroux nie ma się z czego cieszyć, bo to kolejny potencjalny konkurent do walki o europejskie puchary. Wydaje się, że liczba chętnych do gry w Lidze Mistrzów z Francji zwiększy się już do 9.

W następnym odcinku Dupuis i jego koledzy zmierzą się nie tylko z kolejnymi przeciwnikami z Ligue 1. Czeka ich też spotkanie z „klasą światową”. Będzie bolało?

Brucevsky
17 marca 2012 - 08:12