Tryb kariery w FIFA12 potrafi wciągnąć i zaoferować niesamowitą zabawę. Postanowiłem połączyć swoje pasje i relacjonować Wam na bieżąco swoje postępy z gry. Przy okazji jest okazja, aby podyskutować o piłce i produkcji EA Sports.
Z nieco zmienionym składem rozpoczynamy walkę o przetrwanie w pierwszej lidze. A przy okazji odkrywamy kolejne smaczki w FIFA 12.
Początek sezonu zgodnie z oczekiwaniami okazał się trudny. W pierwszym meczu z Saint-Etienne fatalny dzień postanowili mieć moi obaj środkowi obrońcy, Standberg i Echaide. Efekt? Dwa sprokurowane przez nich rzuty karne. Smith uratował jednak kolegów i popisał się dwoma obronionymi jedenastkami! Niestety, rywale w końcu coś strzelili, a nasza ofensywa przeszła obok gry. Z PSG nie było wiele lepiej. Gentiletti też dał rywalom rzut karny, a po 30 minutach na tablicy świetlnej widniał już wynik 0:3. Rywale ze stolicy robili z nami co chcieli i w pełni zasłużenie zdobyli trzy punkty. Przełamaliśmy się ze Stade Brest. Rywale zagrali słabo, anemicznie i kosztowało ich to bardzo drogo. W 44 minucie przeprowadziliśmy szybką kontrę, którą wykończył Fort. Młody Czech strzelił naszą pierwszą bramkę w Ligue 1 i pozwolił nam wyskoczyć z dna tabeli.
Stres związany z debiutem w najwyższej klasie rozgrywkowej zszedł z piłkarzy i zaczęli oni grać na miarę swoich możliwości w kolejnych potyczkach. Różnica poziomów sprawiała jednak, że każdy mecz był wyrównany i mógł zakończyć się każdym możliwym rezultatem. W lidze pokonaliśmy szczęśliwie Nancy po trafieniu w 89 minucie Baby’ego, a także Auxerre. Zespół, który razem z nami awansował w poprzednim sezonie z drugiej ligi zmarnował kilka stuprocentowych okazji i miał pecha, bo nadział się na jedną z firmowych akcji Dupuisa i trafił na jeden ze strzałów życia Kashiego. Mieliśmy więc powody do zadowolenia, bo nieoczekiwanie znaleźliśmy się nagle w górnej połowie tabeli.
Seria zwycięstw skończyła się wraz z kolejną potyczką z Evian. Grange dał nam prowadzenie po golu z rzutu wolnego, ale nie dowieźliśmy tego skromnego prowadzenia. Następna runda stawiała nas naprzeciw Lille i szykował się kolejny pogrom. Nieoczekiwanie jednak rywale wystąpili potwornie zmęczeni i już na początku meczu mieli koło jednej czwartej paska wytrzymałości. To sprawiało, że przegrywali z nami fizycznie. Próbowaliśmy ich zabiegać i grać szeroko skrzydłami, ale Enyeama bronił znakomicie. Do 90 minuty przegrywaliśmy 0:1 po efektownie rozegranej akcji Hazarda i spółki. Wtedy jednak nadszedł nasz moment. Piłkę przed polem karnym dostał Strandberg i ...
Szał radości na trybunach, na ławce, na boisku i przed telewizorem. Skała z Norwegii pokazała, że nie tylko w obronie potrafi coś dać Chateauroux! Tym samym nasza seria gier bez porażki trwała już od pięciu kolejek. Dobrze poszło nam też w pierwszej rundzie Pucharu Ligi, gdzie trafiliśmy na Auxerre. Klub Dariusza Dudki nie wziął na nas rewanżu i już po pierwszych 45 minutach przegrywał 0:3. Baby, Dani Castellano i Lekić pozbawili przeciwników złudzeń. Graliśmy nieco rezerwowym składem, z Inezem na środku obrony i Petrakovem w ofensywie, a mimo to mieliśmy sporą przewagę. Po raz kolejny zaskoczyła też sama FIFA 12. Podczas jeden z akcji skrzydłowy rywali doznał kontuzji mięśnia podczas próby dojścia do piłki. Pierwszy raz spotkałem się z takim smaczkiem, niesamowite.
Powoli pojawiały się myśli, aby zmienić poziom trudności. Początkowo zakładem, że zrobię to jak będę pewnie wygrywał kolejne mecze co najmniej 2:0, ale w obecnej sytuacji rywale za mało atakują i skromne wyniki są głównie zasługą bramkarzy. Jesteśmy na papierze najsłabszą ekipą ligi i nie powinniśmy być tak wysoko w tabeli. Aby więc dodać trochę realizmu powinniśmy podnieść poziom trudności. Testem, czy na pewno zdecydować się na taki krok miały być dwie kolejne potyczki, z Caen i Toulouse. W obu przypadkach wygraliśmy bez straty gola. Szczególnie ten drugi mecz utwierdził mnie w przekonaniu, że nadeszła pora na „klasę światową”. Tuluza w poprzednich trzech kolejkach wygrała wszystko gładko, a z nami nie stworzyła nawet jednej dobrej okazji. Nie zachwycamy w ataku, ale nie chodzi o to, aby przez 90 minut bombardować bramkę przeciwnika i zamykać go na jego połowie. Rennes będzie miało okazję, aby pokazać nam swoje umiejętności już na „Klasie światowej”.
Ciekawostka czekała nas też pomiędzy potyczkami. Nicea została przejęta przez szejków, którzy planują w ciągu kilku sezonów stworzyć piłkarską potęgę. Spotkaliście się z czymś takim? Czy to tylko „mały bajer”, czy rzeczywiście takie sytuacje się zdarzają i naprawdę zmieniają obraz wirtualnej piłkarskiej rzeczywistości? Chateauroux nie ma się z czego cieszyć, bo to kolejny potencjalny konkurent do walki o europejskie puchary. Wydaje się, że liczba chętnych do gry w Lidze Mistrzów z Francji zwiększy się już do 9.
W następnym odcinku Dupuis i jego koledzy zmierzą się nie tylko z kolejnymi przeciwnikami z Ligue 1. Czeka ich też spotkanie z „klasą światową”. Będzie bolało?