Moja kariera w FIFA 12: wiosenna rewolucja - Brucevsky - 24 marca 2012

Moja kariera w FIFA 12: wiosenna rewolucja

Tryb kariery w FIFA12 potrafi wciągnąć i zaoferować niesamowitą zabawę. Postanowiłem połączyć swoje pasje i relacjonować Wam na bieżąco swoje postępy z gry. Przy okazji jest okazja, aby podyskutować o piłce i produkcji EA Sports.

Połowa sezonu w pierwszej lidze i liczne starcia ze znacznie silniejszymi rywalami dały nam odpowiedzi na wiele pytań. Kadra przeszła pierwsze testy, a uzyskane informacje pozwoliły nam podjąć decyzje w zimowym oknie transferowym. Niestety, nie wszystko poszło po naszej myśli.

Po kilku początkowych klęskach udało nam się opracować w miarę skuteczny system obrony. To sprawiło, że potyczki nie były już tak jednostronne. Z Bordeaux nie udało się jednak zdobyć nawet punktu. Sprawiliśmy jednak „Żyrondystom” dużo kłopotów i gdyby nie bramkarz to może potoczyłoby się to inaczej. Szansę na debiut w ostatnich minutach otrzymał Yagudin. Od teraz będzie coraz częściej grał, aby jak najszybciej się rozwijać.

Naszym kolejnym przeciwnikiem miała być Olympique Marsylia. Jechaliśmy na Stade Velodrome z nadzieją, że powalczymy co najmniej tak samo jak w poprzednim spotkaniu. Nieoczekiwanie już od 3 minuty prowadziliśmy. Trafił oczywiście Dupuis, który robi sobie coraz lepszą reklamę i nawet taki gigant jak „L’OM” miał okazję przekonać się o jego talencie. Utrzymaliśmy skromne prowadzenie przez godzinę gry, a potem znowu urwał się i popędził na bramkę Aleksić. Serb nie zmarnował szansy i podwyższył prowadzenie. Tym samym sensacyjne zwycięstwo Chateauroux stało się faktem.

Dobry start daje nam potrzebny zapas punktów i wciąż wysokie miejsce

W zespole poprawiła sie atmosfera i znowu nabraliśmy potrzebnego spokoju. Wszystkie  nasze słabości wyszły jednak w trzech kolejnych grach, które pokazały, że drużynę stać zarówno na spore sukcesy, jak i chwile marazmu. Najpierw zmarnowaliśmy szansę na trzy punkty z Valenciennes. Graliśmy u siebie i po rzucie karnym Lekicia prowadziliśmy, ale chwila rozluźnienia w drugiej połowie wystarczyła, aby stracić przewagę. Dwa dni później znowu musieliśmy wybiec na boisko (kto ustalał kalendarz?!) i to z Montpellier. Musiałem wystawić wielu rezerwowych i eksperymentalny atak Fort-Petrakov-Llorente. Wychowankowie nie dali rady, a doświadczony Hiszpan znowu zawiódł i skończyło się na 0:2. Fort jest bez formy, a Petrakov niewiele może z obrońcami, którzy mają 15 punktów OVR więcej. Nie wyszło też Hautcoeurowi, który chyba już nie nadaje się na taki poziom rozgrywek. Przybił nas ostatecznie występ w Pucharze Francji z Lyonem, który skończył się wynikiem 1:4. Popełniliśmy jeden błąd i już przegrywaliśmy. Potem strzał życia wyszedł Edersonowi, a w zamieszaniu w polu karnym Baby wszedł z piłką do własnej bramki. Wreszcie przypadkowo piłkę na głowę dostał Briand. Lekić z karnego w 90 minucie dał tylko upust swojej złości.

Otworzyło się okienko transferowe i wiedzieliśmy, że tym razem będziemy tutaj aktywnym graczem. Kadra była za szeroka, szczególnie liczba obrońców zdecydowanie przekraczała nasze potrzeby. Za 700 000 sprzedaliśmy wreszcie wychowanka Martina Miguela (55 OVR), który poszedł do Ruchu Chorzów. Te środki pozwolą nam utrzymać skautów w pracy. Pożegnaliśmy się też z Inezem, który nie miał już praktycznie szans na złapanie się w wyjściowym składzie. Zarobiliśmy na jego odejściu 230 000. Nowy dom znaleźli też Hautcoeur i wychowanek Salonen (51 OVR - poszedł do Podbeskidzia).

Good luck John!

Nie były to jednak najistotniejsze wydarzenia tego okienka. Smithowi kończył się latem kontrakt. Niestety okazało się, że ten świetny golkiper żąda pensji 30 000 Euro. Najlepiej zarabiający w tym momencie Dupuis dostaje u nas dla porównania 9 000. Oczekiwania bramkarza wykraczały poza nasze możliwości finansowe i podjęliśmy decyzję, że musimy go teraz sprzedać, bo potem odejdzie za darmo. Dwie godziny przed zamknięciem okna jego zakup za milion Euro sfinalizowało Lazio. Straciliśmy trochę pieniędzy i dobrego bramkarza, ale nie mieliśmy w tej sytuacji innego wyjścia.

Niewiele zabrakło, aby pożegnał się z nami też Gentiletti. Evian dawało za niego już 775 000 Euro (przy jego wartości na poziomie 400 000), ale ostatecznie odmówiliśmy. Trochę z sentymentu, trochę  z obawy, że Yagudin i Echaide jednak nie wystarczą. Jeśli jednak Argentyńczyk nie będzie się w ogóle rozwijał (a przy 28 latach na karku to bardzo już możliwe) to pewnie prędzej czy później się rozstaniemy. Ewentualnie zostanie z nami jako łatający dziury weteran.

Dobra kontrola piłki i podania, ale ten strzał...

Zarobione pieniądze wykorzystaliśmy, aby sprawdzić wspomniany przez Mixonsa system wypożyczania z opcją pierwokupu. Wysłaliśmy kilkanaście zapytań i dostaliśmy kilka odpowiedzi. Udało nam się kilka razy zbić wartość zawodników, choć było to góra o 200 000 Euro. Po bliższym przyjrzeniu się zawodnikom zdecydowaliśmy się wypożyczyć dwóch pomocników, Levada Kenię z Schalke i Kevina Stogera z VFB Stuttgart. Pierwszy jest solidnym i jeszcze młodym pomocnikiem, drugi to utalentowany 20-latek. Sprawdzimy jak im się gra w Ligue 1 i jak się rozwijają i latem podejmiemy decyzję. Pierwszy będzie nas ewentualnie kosztował 1 800 000 Euro, drugi koło 750 000 Euro.

Solidnie jak na 20-latka, jak uważacie?

Naszym celem jest teraz utrzymać bezpieczną przewagę nad strefą spadkową i nie prowokować zarządu do żadnych pochopnych decyzji. Przy okazji musimy sprawdzić część kadry i zdecydować, kogo zatrzymać dalej w składzie.

Brucevsky
24 marca 2012 - 15:53