„Książki w pociągu” to cykl zrodzony z konieczności regularnego, radosnego i typowo studenckiego (choć już bez zniżki) przemierzania dystansu dzielącego Kraków i Lublin. Podzielona na dwie części – formalną i nieformalną, stanowi relację z moich zmagań z tekstem pisanym w rozkołysanych wagonach polskiej kolei.
W premierowym odcinku proponuję zapoznanie się z recenzją "Krwawego południka" Cormacka MacCarthy'ego, czyli w opinii wielu krytyków jednej z najlepszych książek, jakie napisano w Stanach Zjednoczonych w minionym wieku...
FORMALNIE…
Dziki Zachód. Brutalność codziennego życia i piękno trwającej od wieków przyrody. Wejście w dorosłość i ucieczka od czającej się na każdym kroku śmierci. Splamiona niewinność Dzieciaka i bezduszna, wyrafinowana przemoc Sędziego. Tak właśnie w paru zdaniach można opisać „Krwawy południk albo wieczorna łuna na zachodzie” Cormaca McCarthy’ego.
Na pierwszy rzut oka „Krwawy południk” jest niezwykle brutalną, ale jednak prostolinijną historią w konwencji mrocznego westernu. Historia Dzieciaka, który opuszcza ojca alkoholika i przyłącza się do gangu Johna Glantona, specjalizującego się w polowaniu na skalpy Indian i sianiu terroru na pograniczu amerykańsko-meksykańskim,oparta jest na historycznych przesłankach – gang istniał naprawdę, a jednym z jego członków rzeczywiście był piętnastoletni chłopak o nazwisku Chamberlain. Powieść jest krótkim wycinkiem jego dziejów i przedstawia jego wejście w dorosłość – zakrapiane przemocą, alkoholem, obojętnością kompanów, łatwo zarobionymi (lub zrabowanymi) pieniędzmi i nieustanną ucieczką.
Jednocześnie powieść jednego z najlepszych współczesnych amerykańskich autorów wymyka się prostym ocenom. Gdy patrzy się na „Krwawy południk” powierzchownie, książka przypomina jeden z pełnych bezsensownej przemocy filmowych pastiszy Quentina Tarantino. Gdy jednak zgłębi się w jej treść, przed oczami od razu pojawia się pułkownik Kurtz i obrazy z „Czasu apokalipsy” Francisa Forda Coppoli, a myśli kierują się ku jego literackiemu pierwowzorowi – „Jądrze ciemności” Josepha Conrada. Rozgrywająca się w połowie XIX wieku epopeja jest wyjętą z koszmaru podróżą w najmroczniejsze zakamarki ludzkiej natury, głównie za sprawą postaci sędziego Holdena. W opinii wybitnego krytyka literackiego Harolda Blooma jest on najbardziej złowrogą postacią w historii literatury. Tytułowy południk, który w powieści oznacza szczyt dokonań człowieka, po którym następuje „mrocznienie i kres jego dnia”, zdaje się przebiegać właśnie w sercu Holdena. W nim zdają się łączyć dwie podstawowe cechy powieści McCarthy’ego. Z jednej strony wyglądający jak mutant, pozbawiony owłosienia, „milczący i pogodny” sędzia zdaje się doceniać piękno otaczającego świata, stara się osiągnąć szczyt poznania, opisać wszystko w swoim notatniku. Z drugiej zaś jest beznamiętnym wyznawcą wojny, którą nazywa bogiem i której służy z oddaniem, wzbudzając podziw i przerażenie wśród bandyckiej zbieraniny Glantona. Wrażliwość na piękno i religia wojny sprawiają, że Holden staje się niejako władcą przedsionka piekieł, jakim w powieści są skąpane w czerwonej wieczornej łunie pustkowia Teksasu: „Skoro coś istnieje bez mojej wiedzy, istnieje bez mojej zgody”. Stawiając Dzieciaka naprzeciw Holdena, McCarthy nawiązuje do kluczowego zagadnienia swoich powieści – roli jednostki i sensu jej istnienia.
Lektura „Krwawego południka” nie należy do łatwych. Mroczna atmosfera powieści oraz nieustanne sceny przemocy są spotęgowane przez pozbawiony jakichkowliek ocen styl pisarza. Znakomite tłumaczenie Roberta Sudoła doskonale oddaje wstrząsające piękno i stylistyczną maestrię angielskiego oryginału.
W Polsce McCarthy znany jest głównie z powieści „Droga” i zrealizowanego na jej podstawie filmu. O ile jednak „Droga” ukazuje świat spustoszony przez bliżej nienazwaną apokalipsę, o tyle „Krwawy południk” jest w pewien sposób jej prologiem. Przedstawia ludzkość zniewoloną przez przemoc i wojnę, prowadzoną ku zagładzie przez demoniczną figurę sędziego Holdena. Obie książki to prawdziwe arcydzieła.
… I OD SERCA
„Krwawy południk” połknąłem w kilka dni. Powieść od razu wciągnęła mnie na całego dzięki niesamowitym opisom dalekich rubieży Dzikiego Zachodu i stylowi „powieści drogi”, z jakiego słynie McCarthy. Szczerze powiedziawszy, książka jest niezwykle brutalna, więc czasami warto sobie zrobić przerwę. Inaczej zaczyna się patrzeć na świat oczami sędziego Holdena, a to na pewno nie jest zbyt zdrowe. Nie jest też bynajmniej optymistyczna – to jedna wielka wykładnia świata zdominowanego przez przemoc. Jeżeli jednak ktoś uwielbia filmy Peckinpaha, Tarantino lub gry w stylu „Red Dead Redemption”, warto, aby zapoznał się z tą pozycją. W pociągu na długi dystans może trochę nużyć, ale na krótkie wizyty w miejskiej komunikacji jest w sam raz. Ja sam sięgnąłem po nią po… spotkaniu z grą „Rage”. Szukałem mrocznej powieści w postapokaliptycznych klimatach i choć historia „Krwawego południka” rozgrywa się w połowie XIX wieku, jej atmosfera ma w sobie coś z rozgrywających się na pustyni opowieści o dotkniętej nuklearną zagładą ludzkości. Zwłaszcza, gdy w tle towarzyszy nam głos Marka Lanegana.
Na 2015 rok planowana jest premiera ekranizacji „Krwawego południka”. Film miał reżyserować Ridley Scott, ale Anglik ostatecznie zrezygnował z tych planów. Ostatnie pogłoski wskazują na Jamesa Franco. W sieci można jednak już teraz znaleźć dosyć fajnie zrealizowany trailer, będący uniwersyteckim projektem zaliczeniowym jednego z fanów powieści McCarthy’ego…
Trzeba przyznać, że znakomicie oddaje on klimat powieści, zwłaszcza biorąc pod uwagę jego psychodeliczną muzykę. Wszystkim, którzy dzięki niemu sięgną po książkę, życzę miłej lektury!
[W momencie powstawania tego tekstu nie zdawałem sobie sprawy z istnienia na gameplay'u recenzji "Krwawego południka" autorstwa g40sta. Zachęcam do zapoznania się z nim i zachwycenia się zbieżnością naszych wniosków i gustów :) ]