Czyżby sam Szatan ingerował w proces dystrybucji "Diabolo III"? Bo im bliżej premiery, tym więcej zawirowań wokół faktu, że chyba większa część osób zostanie skazana na oglądanie gry zza ramienia kolegi, albo filmów na "YT", niż zabawę za sprawą własnego egzemplarza. Te bowiem wydają się być limitowane na półkach sklepowych niczym płatki owsiane za czasów PRL'u. O co chodzi? Jak żyć?
Albo szefa działu logistyki w "Blizzard" należy zwolnić, albo dać mu awans - zależnie od dalszego rozwoju sytuacji. Nie wiem co on sobie uważał, ale wystarczy wejść na dowolny growy serwis, aby zauważyć, że im bliżej 15 maja, tym częściej mówi się tylko o jednym. Albo więc nie dostrzegł GIGANTYCZNEGO zainteresowania marką, albo wręcz przeciwnie - postanowił przekuć to w atut sprawiając, by edycja limitowana zasłużyła na swą nazwę [wszak każdy chce posiadać tego białego kruka, o czym świadczą horrendalne, sięgające prawie 1500 zł ceny na Allegro]. Czy Blizzard olał pośredników, zmuszając graczy do nabywania gry bezpośrednio w cyfrowej dystrybucji? Do tego drożej? Przynajmniej ta wersja jest i się nie wyczerpie. W przeciwieństwie do edycji pudełkowej.
Ja bym, więc tego Pana awansował, bo dopiął swego - wokół gry jest jeszcze bardziej gorąco, a przy tym, zgodnie z nowym przysłowiem, że "wszystkie drogi prowadzą do cyfrowej dystrybucji". Sam Diablo byłby dumny z tego podstępu.