Recenzja Diablo III - diabeł tkwi w szczegółach - fsm - 4 lipca 2012

Recenzja Diablo III - diabeł tkwi w szczegółach

fsm ocenia: Diablo III
88

I to szczegóły sprawiają, że nowa gra Blizzarda to kawał naprawdę bardzo solidnej rozrywki. Po 36 godzinach spędzonych w skórze mnicha (i dodatkowo kilku jako szaman) wiem, że Diablo III zasługuje na medal z błyszczącym 9/10. Z miłą chęcią wyjaśnię zatem, dlaczego obok widać ocenę 88 i jak postrzega Diablo III zakochany w dwójce człek stroniący od gry w sieci i wszystkiego, co nosi choćby znamiona MMO.

Na premierę Diablo III czekałem tak samo długo i z takimi samymi wypiekami na pośladkach, jak wielu z Was. No ok, gra jest wyceniona dosyć srogo, ale jeśli ma zapewnić długie tygodnie wysokiej jakości zabawy, to chyba warto zapłacić. Minęło 1,5 miesiąca od premiery i już wiem, że były to bardzo dobrze wydane pieniądze. No bo skoro chce się ciągle grać i w wolnych myśli się o tych wszystkich nikczemnych pałkach jastrzębia i trędowatych ubiorach (autentyczne nazwy przedmiotów), to coś chyba jest na rzeczy?

Fabuły przytaczać nie będę, bo nie ona jest w Diablo najważniejsza. Wystarczy zaznaczyć, że jest względnie interesująca (fajnie rozwija nasza wiedzę o uniwersum Sanktuarium), posiada zwrot akcji (niespecjalnie zaskakujący), a główne dialogi są cudownie pompatyczne i natchnione (doskonałą dla nich przeciwwagą są lekkie i zabawne odzywki towarzyszy czy niektórych kupców). Ekstremalnie dopieszczone pod względem wizualnym filmiki zamykają każdy akt, w wybranych momentach pojawiają się szkicowane przerywniki... jest ok. Istotą gry jest jednak grywalność - ta tradycyjnie nie zawodzi.

Mój łysy zabijaka tuż przed drugim starciem z Diablo

Byłem w grupie ludzi, którzy z powątpiewaniem patrzyli na wprowadzane zmiany i na samym początku trochę tęskniłem za klasycznym levelowaniem i wybieraniem swojej ścieżki rozwoju dla danej klasy. Teraz gra robi to automatycznie, ale tak naprawdę zupełnie to nie przeszkadza. Liniowe odblokowywanie kolejnych umiejętności/run świetnie wpływa na chęć zagrania jeszcze raz i jeszcze dwa, a nawet trzy, bo w pełni wypasiona postać wymaga przebicia się przez grę na poziomie "piekło" (dodatkowo podkreślono różnice między klasami, więc teraz mam większą ochotę poklikać jako ktoś inny choćby przez chwil). Kolejna rzecz przedłużająca zabawę - fakt, że pomagających herosowi rzemieślników: kowala i złotnika, nie doprowadzimy do pełni możliwości po jednokrotnym pokonaniu Diablo. No i unikatowe sprzęty oraz te należące do zestawów nie występują na poziomie normalnym i koszmarze. Czyli można grać i grać. I grać. A potem jeszcze trochę grać. Wiem, że spędzę przy tej grze jeszcze sporo czasu, bo jakaś taka bezsensowna wewnętrzna ambicja każe mi choć spróbwać zmierzyć się piekielnymi pomiotami na poziomie inferno. Dobrze że mam towarzysza, z którym mogę sobie kooperacyjnie polevelować (ha! kolejny plus - Diablo III jest pierwszą grą, która zachęciła mnie do grania po sieci z kimś przez tak długi czas).

Oprawa gry odpowiada mi w 100% - estetyczne, lekko malowane 3D, zero zbytniej cukierkowatości, zacny klimat kolejnych poziomów, muzyka odpowiednio buduje atmosferę (choć nie co się oszukiwać - startu do kompozycji z poprzedników nie ma) i świetne odgłosy maści wszelakiej (w tym klasyczne dźwięki żywcem wyrwane z Diablo I i II).

A tutaj cios w zombie-jajca na poziomie "piekło"

Na koniec jednak trochę się poczepiam i wyjaśnię ocenę 88/100. Diablo III teoretycznie ma wszystko potrzebne, do totalnego przekonania do siebie wszystkich fanów serii i gatunku hack'n'slash. Zabrakło jednego elementu - duszy. Diablo II miało wielkie, rogate, nieuchwytne, magiczne COŚ, a tego cosia tutaj nie zauważyłem. Zabawa jest przednia, ale postępy w zabawie nie ekscytują mnie aż tak, jak kiedyś. Filmiki są cudowne, ale większe wrażenie wywoływały te oglądane w 2000 roku. Grać się chce i frajda jest niesamowita, ale jednak jest to rzecz na 9 a nie 10/10. Dodatkowo dwa malutkie, symboliczne punkciki odjąłem od ostatecznej oceny. Za co? Pierwszy za bezsensowne z mojego punktu widzenia założenie projektowe by traktować Diablo III jak MMO (czyt. wszystko jest online, niezależnie od tego, jak się chce grać), a drugi za skandaliczne problemy z serwerami w ciągu jakichś dwóch pierwszych tygodni życia produktu. No bo co z tego, że gra jest rewelacyjna, skoro nie da się w nią grać?

Ale wybaczyłem już. Gram nadal. Diablo III jest diabelnie dobre.

PS. Założę się, że nieuniknione rozszerzenie zajmie się Adrią oraz opowieściami Shena o niezwyklym klejnocie. I oczywiście to pudełeczko też nabedę, szczególnie że najpewniej wprowadzi zupełnie nową (?) klasę postaci. Inna sprawa, że stanie się to pewnie w 2015 roku :)


Uaktualnienie: w odpowiedzi na wlele listów od czytelników dokładam krótki akapit z suchymi faktami, ale bez opisu domu aukcyjnego, bo mi się nie chce :P

Diablo III kontynuuje chlubną mechanikę "rąb i siecz" - jeden z pięciu herosów kontra niezliczone armie piekieł (potwiory zwykłe, magiczne, unikatowe i potężni bossowie) w trakcie czterech aktów. Przed graczem stoją długie godziny klikania na potworach z szybkością karabinu maszynowego, odpalanie czarów/zdolności i wyszukiwanie coraz to lepszego magicznego, rzadkiego, a w końcu legendarnego sprzętu. W odróżnieniu od DII, kiedy to po osiągnięciu kolejnego poziomu sami przypisywaliśmy punkty do statystyk i wybieraliśmy kolejną zdolność, teraz gra robi to niejako sama. Do wyboru mamy w zasadzie tylko to, jakich umiejętności chcemy używać i w jaki sposób je zmodyfikować (każda zdolność ma kilka run, kore zmieniają jej działanie). To jednak w niczym nie przeszkadza - ba, okazuje się bardzo przemyślaną nowością. Czyli mogę teraz powtórzyć to samo, co wyżej: grać, grać i jeszcze raz grać.

fsm
4 lipca 2012 - 12:23