Moja lista top - Xbox 360 - Grins - 7 lipca 2012

Moja lista top - Xbox 360

W wakacyjnym przestoju na rynku gier postanowiłem, że podsumuje krótko to co do tej pory udało mi się uruchomić na moim klocku. Jako, że dwa lata temu, spaleniu uległa moja karta graficzna postanowiłem zakupić coś co dawałoby mi radość z gry. Kupiłem xbox’a 360 w wersji slim. Do dnia dzisiejszego nie żałuje. Zagrałem w wiele produkcji, a napiszę o tych, które zapadły mi w pamięci na tyle, że dyskusja o nich jest wg mnie satysfakcjonująca. Zapraszam.


Miejsce 5 – Assassin’s Creed II

Źródło: www.forum.actionmag.pl

Dlaczego tak nisko, a właściwie dlaczego tak wysoko? W pierwszą część grałem jeszcze za czasów, gdy mój komputer odpalał gry… jakiekolwiek. Do tej pory spoglądam na półkę i widzę obok siebie Assassin’s Creed PC oraz Assassin’s Creed II XBOX360. Druga część była pierwszą grą, jaką kupiłem na swoją konsolę. Z tego co pamiętam, akcja nie była już tak monotonna jak w jedynce, a grafika okazała się dość ciekawa. Jeżeli chodzi o najważniejsze – fabuła wg mnie świetna, wciągająca, a co najważniejsze interesująca. Przeskok między obiema częściami był tak ogromny, że polubiłem tę serie, wciągnąłem się w rozgrywkę i zakupiłem kolejno wychodzące części. To piąte miejsce przyznałem za łatwość gry. Wiele osób już o tym pisało, że dzisiejsze gry są do oglądnięcia, a nie do grania. Musimy wcisnąć tylko odpowiedni przycisk w odpowiednim momencie, a reszta załatwi się sama. Tak samo jest z Assassin’s Creed’em. Druga część, jak i Brotherhood oraz Revelations to gry, które polegają na przeciągnięciu postaci przez serię wydarzeń. To spowodowała niskie, piąte miejsce. 


Miejsce 4 – Battlefield 3

Źródło: www.kreedz.pl

Gra opisywana, nad którą rozczulało się już wielu autorów. Chwalona za genialną grafikę, nowoczesny silnik, nowatorską rozgrywkę, zmian w stosunku do poprzednich gier FPP. Grę porównywaną setki razy z produktem studia Inifity Ward – Call of Duty Modern Warfare 3. 
I w moich oczach gra zasłużyła na 4 miejsce. Naprawdę nie żałuje, że wydałem blisko 200zł na Battlefielda. Recenzje i opinie okazały się prawdą, a ja bawiłem się dobrych kilka – kilkanaście godzin przed monitorem. Byłbym okrutny gdybym nie wspomniał i nie pochwalił jakości obrazu. Pierwszy raz, od bardzo dawna spotkałem się z tak świetną grafiką. Genialne widoki, choćby w misji gdy poruszamy się czołgiem. Poza tym polski dubbing stał, wg mnie na niezłym poziomie. Aż miło było założyć słuchawki i wsłuchiwać się w opowieści i przesłuchania podczas misji.

Miejsce 3 – Red Dead Redemption

Źródło: www.gry-online.pl

Choć studio Rockstar kojarzone jest przede wszystkim z serią GTA to coś podpowiadało mi
w salonie empiku, że nie zawiodę się GTA na dzikim zachodzie. Nie zawiodłem się. RDR to wcale nie GTA, bazuje na zupełnie innym pomyśle. Wcielenie się w tak ciekawą postać, wprowadzenie jej do świata dzikiego zachodu (choć nie przepadam za westernami) powoduje, że cały ten klimat udziela nam się nawet po odłożeniu pada na swoje miejsce. Muszę przyznać, że cała seria GTA nie stoi wysoko w rankingu, jeżeli mówimy o fabule. Ja się w żadnej części (nie licząc trójki i Vice City) nie wciągnąłem w fabułę. Przechodziłem obok niej raczej obojętnie, po prostu wykonywałem sobie misje, nie zwracając większej uwagi na dialogi, bohaterów itd. W Read Dead Redemption byłem zaskoczony wyrazistymi i charakterystycznymi postaciami. Cała historia wciągnęła mnie tak bardzo, że przechodziłem misje za misją. Niekiedy podróżowałem przez całą mapę na koniu, żeby zwiedzić ciekawe miejscówki, zobaczyć kawałek doskonałego dzikiego zachodu. Trzecie miejsce za wymienione plusy. Byłoby wyżej gdyby gra była dłuższa. Te prawie 60 misji zleciało jak z bicza strzelił. Pobocznych zadań raczej nie wykonywałem ze względu na powtarzalność.

Miejsce 2 – Max Payne 3

Źródło: www.pcarena.pl

Stary dobry Max. Pierwszą i drugą część przeszedłem na PC kilka pięknych lat temu.
O premierze trzeciej części dowiedziałem się dopiero kilka tygodni przed wypuszczeniem gry na rynek. Mogłem się spodziewać wielu rzeczy, że gra będzie słaba, beznadziejna, kalecząca całą serię. Mogłem też pójść drogą dedukcji – skoro pierwsza i druga część były zachwycające to trzecia nie może być inna. Nie zawiodłem się. Seria odnowiona, odświeżona, ulepszona. Gra po prostu genialna. Do tego nie łatwa. Zdarzyło się, że kilka razy kląłem przed monitorem ponieważ powtarzałem ten sam fragment dziesiąty raz. Moje top5 jest spóźnione z grami, ponieważ ich premiery miały miejsce kilka miesięcy, a nawet lat temu. Więc powtórzę tylko to co zostało już powiedziane i napisane: Max Payne to solidna kontynuacja drugiej części. Sam bohater stał się niezwykle odmienny niż ten, którego prowadziliśmy za rękę na początku fabuły. Ten Max to człowiek, który stracił sens życia, tak naprawdę pozostało mu tylko pić, pić i może jeszcze raz pić. W tym okrutnym czekaniu na koniec, na spotkanie z żoną i córką znalazł jakieś światełko. Stał się pewnego rodzaju pracoholikiem, zabijanie ludzi nie stanowiło dla niego problemu. Co do samej historii – radzi sobie bardzo dobrze, potwierdza że można kontynuować serie, która czeka już kilka, a niekiedy nawet kilkanaście lat. I ta seria może być wciąż dobra.

Miejsce 1 – Alan Wake

Źródło: www.3.bp.blogspot.com

Zamówiłem w zestawie z Forzą Motorsport 3, brat chciał zagrać w solidne wyścigi, ja z kolei oglądnąłem kilka trailer’ów i gameplay’i z Alana. Gra miała wywołać szok, zapowiadano coś zupełnie nowego, Alan Wake miał być wprowadzeniem gier do nowej ery. Spotkał się, chyba niesłusznie z falą krytyki. W tym przypadku postanowiłem sprawdzić czy faktycznie tak jest, że gra była tylko mocna w gębie. Nie, nie była. Alan Wake to człowiek, który stworzył własne uniwersum. To tytuł, który zapamiętałem bardzo dobrze. Jestem fanem dobrej fabuły, grafika schodzi zazwyczaj na dalszy plan. Ważną rolę odgrywa jeszcze rozgrywka, co, gdzie, w jaki sposób się toczy. Jeśli mówimy o Alanie to ma on wyjątkową fabułę. Scenariusz wymyślony
i dopracowany w stu procentach. Wchodzimy w nowy okres, gdy gry pojawiające się na rynku toczą się w naszych czasach, to gry przedstawiające zwykłych ludzi. Alan jest taką grą. Opowiada o pisarzu, który napisał sobie własny scenariusz życia. To co zachwycało mnie
w wyżej wymienionych grach, znalazło się jednocześnie w produkcji studia Remedy. Nowy sposób walki z przeciwnikiem, tu pojawiła się słynna latarka. Charakterystyczne miejsca, charakterystyczne rzeczy i osoby. Symbolika tego wszystkiego. Wiele nowych pomysłów. Cały świat gry. To wszystko składa się na niesamowite wrażenie, że my tam żyjemy, że to my jesteśmy pisarzami.  Alan Wake to perfekcyjny survival-horror. Kto jeszcze nie grał – polecam, gra robi wrażenie. Niestety muszę też dodać, że jestem zawiedziony co stało się z tą genialną produkcją po pierwszej części. Otrzymała dwa, wg mnie słabe dodatki – The Writer i The Signal, a dopełnieniem katastrofy było wypuszczenie drugiej(?) części – American Nightmare. Myślę, że producenci otworzyli sobie bardzo duże drzwi do serc graczy, a zapomnieli podstawić czegoś, żeby te drzwi się nie zatrzasnęły. To zatrzaśnięcie to trzy ww. dodatki. 

Grins
7 lipca 2012 - 01:23