Do dziś doskonale pamiętam zamieszanie związane z pecetową wersją Dark Souls. Zaczęło się od pytania jednego z użytkowników oficjalnego forum Namco Bandai o wersję PC i odpowiedź moderatora - przedstawiciela Namco Bandai, który stwierdził, że konwersja konsolowego Dark Souls na PC jest możliwa. Wywołało to istną burzę wśród niedoszłych fanów gry, którzy podpisywali się pod petycją, w której gracze pecetowi prosili o swój kawałek tortu, no i... udało się. Wydawałoby się, że dalej powinno już pójść gładko. Niestety wszystko wskazuje na to, że nie wszystko w Japonii poszło tak, jak powinno...
Na pierwszy rzut oka pecetowcy są wygrani - Namco Bandai niejako samo wyszło z inicjatywą i puściło do nich oko, efektem czego już za tydzień otrzymają tytuł, o którym głośno w gamingowym świecie. Aż dziwne, że gra taka jak Dark Souls uchowała się tylko na konsolach - jest wymagająca, jest klimatyczna, jest długa, jest rozbudowana, daje mnóstwo satysfakcji...
Produkcja, za jaką wyją do Księżyca zatwardziali zwolennicy blaszaków, patrzący z nostalgią w przeszłość i rozpamiętujący czasy, kiedy poradniki do gier były grubości książki. Produkcja, jaka musi znaleźć się na półce każdego fana RPG akcji. Dark Souls: Prepare to Die Edition - to brzmi dumnie, chciałoby się rzec. Z pewnością gra From Software nie jest dla każdego, niejeden z graczy mógłby się szybko zrazić do zbyt wysokiego, jak na obecne standardy, poziomu trudności. Nawet zaczynając grę ze świadomością, że bez odrobiny skupienia i samozaparcia Dark Souls się nie przejdzie to wielu nie będzie 'przygotowanych na śmierć'. Ale nie o sam poziom trudności tu chodzi. Zachodnie i rodzime media często nazywają produkcję japońskiego studia mianem najlepszego erpega obecnej generacji konsol. Ba, nawet najlepszego w historii. Przeciętna grafika nie przeszkadza na tyle, byśmy nie potrafili docenić nietuzinkowych postaci, masy contentu, przepięknych lokacji... Tak, Dark Souls to gra jedyna w swoim rodzaju, a teraz w jej świat będą mogli się zatopić także pecetowcy. Dla wielu graczy to spełnienie marzeń i to aż w dwóch wydaniach - standardowym, za niespełna 90 złotych i edycji Prepare to Die (za około 130 złotych), wzbogaconej o artbook, plakat, ścieżkę dźwiękową z gry i kilka innych drobiazgów.
ALE...
Niestety, niespełna pół roku po oficjalnej zapowiedzi gry mamy powody do obaw. Reżyser Dark Souls, Hidetaka Miyazaki, przyznał, iż stworzenie pecetowej konwersji gry jest nie lada wyzwaniem dla studia From Software, które nie miało do tej pory doświadczenia w tworzeniu
gier na PC - stwierdzenie szczere, odważne i jakże inne w kontekście tego, do czego przyzwyczaili nas europejscy i amerykańscy wydawcy, czy deweloperzy. Miyazaki zasugerował nawet, by pecetowcy grali w Dark Souls z użyciem pada... Jedną pierwszych złych decyzji, jakie podjęło japońskie studio było zawarcie przymierza z Microsoftem, a tym samym wykorzystanie platformy Games for Windows LIVE. Nie muszę chyba dodawać jak bardzo gracze nie przepadają za tym rozwiązaniem? Rzecz jasna grę da się kupić na Steamie, co wiązać się będzie oczywiście ze wsparciem platformy Valve, ale gracze - kolekcjonerzy, którzy lubią spojrzeć od czasu do czasu na stojące na półce pudełko z grą nie mają wyjścia i skazani są na GfWL. Kolejne miesiące były czasem oczekiwania na jakiekolwiek doniesienia z Kraju Kwitnącej Wiśni. Bardziej niepokojące informacje pojawiły się na początku sierpnia. Redaktorzy zachodnich
serwisów, którzy mieli okazję przyjrzeć się bliżej pecetowej wersji Dark Souls potwierdzili, że konwersja nie jest do końca udana i mamy do czynienia z portem z konsoli w złym tego słowa znaczeniu. Potwierdziły się też wcześniejsze plotki o zablokowaniu ilości wyświetlanych klatek na sekundę na poziomie 30. Prawdziwą burzę wywołały wiadomości sprzed tygodnia, kiedy dowiedzieliśmy się, że Dark Souls na PC zostanie praktycznie pozbawione jakichkolwiek opcji konfiguracyjnych, a gracze skazani będą na rozdzielczość, którą From Software wzięło chyba z choinki - 1024 x 720. Da się ją zmienić, ale będzie się to wiązało z rozciągnięciem obrazu i rozmazanie grafiki. W takiej sytuacji nie mamy co oczekiwać bardziej szczegółowych ustawień graficznych.
Pocieszający jest fakt, iż krytycy, mimo topornego portu, nadal chwalą Dark Souls za jego wartość (i zawartość) merytoryczną. Osobiście w Dark Souls zagram na pewno (pre-order złożony już dawno temu), bo jestem przekonany, że plułbym sobie w brodę, gdybym przez tak przyziemne, acz upierdliwe, sprawy, jak toporne sterowanie, ograniczenie ilości wyświetlanych klatek czy brak opcji graficznych, nie zagrał w jedną z najwybitniejszych i najambitniejszych produkcji dostępnych na obecnej generacji konsol. Można przyjąć, iż kupując egzemplarz pecetowego Dark Souls niejako daję przyzwolenie do takiego podejścia deweloperów do konwersji, a wierzcie mi, że jestem bardzo daleki od popierania, przyzwalania czy obojętnego przechodzenia obok podobnych bubli. Tak trudno się jednak powstrzymać, to przecież Dark Souls. Pozostaje mieć nadzieję, że gra sama w sobie nadrobi braki najwyraźniej niedopracowanego portu.
A jaki jest Wasz stosunek do pecetowej konwersji Dark Souls?
<Spodobał Ci się tekst? Wpisy przypadły Ci do gustu? Polub growo&owo na Facebooku.>