Znowu sobie poczekaliśmy na kolejny odcinek The Walking Dead. Miały się ukazywać co miesiąc, a od ostatniego minęły prawie dwa. Jakby tego było mało, po raz pierwszy niestety zmuszony byłem przejść epizod na raty, może to sprawiło, że mam kilka uwag krytycznych do tej części gry.
Moim zdaniem Long Road Ahead obnażyło kilka problemów z The Walking Dead. Nieco ulotniło się wrażenie kształtowania własnej przygody, tak szumnie przez Telltale nagłaśniane. W połowie odcinka twórcy bezceremonialnie zaczynają szatkować naszą grupę, usuwając z niej co bardziej problematyczne dla scenarzystów postaci. Problematyczne pod względem dalszego kształtowania fabuły. Z jednej strony to fajny zabieg – pokazuje nam, że nie ma postaci nieśmiertelnych i przypomina, że zagrożenia w świecie żywych trupów są jak najbardziej realne. Z drugiej, można było to zrobić później i lepiej. Kiedy pozano by nam już, że nasze decyzje we wcześniejszych odcinkach faktycznie mają wymierne znaczenie. Obecnie czuję się, jakby twórcy zrobili unik. W dobrym stylu, ale jednak unik.
Zabrakło mi też w Long Road Ahead stopniowania napięcia, które tak dramatycznie rosło w Starved for Help. Tutaj jesteśmy rzucani z miejsca na miejsce, losowe zdarzenia zdają się następować jedno po drugim. Wszystko oczywiście trzyma się kupy i w sensowny sposób pcha fabułę do przodu, jednak po majstersztyku z poprzedniego odcinka spodziewałem się utrzymania poziomu. Nie zaszkodziło by, gdyby dano graczom jeszcze jeden mocny odcinek, na przyzwyczajenie się do prezentowanych postaci, jaką dramatyczną przygodę - starcie z bandytami-gwałcicielami, coś w ten deseń.
The Walking Dead: Long Road Ahead to, mimo moch narzekań, wciąż niesamowite trzy godziny. Mimo moich narzekań uśmiercanie kolejnych postaci wywoływało opad szczęki na mojej twarzy. Twórcy gry po raz pierwszy zbliżyli się do komiksowego oryginału Kirkmana, tworząc prawdziwe ludzkie dramaty i zgrabnie ukazując wagę, jaką na (prze)życie mogą mieć wewnętrzne stosunki w grupie. Wielki plus za to. Mimo zachwiania wrażenia kształtowania własnej przygody, wciaż jest ono w grze obecne - boję się jedynie, co by było, gdybym próbował przejść dotychczas wydane epizody po raz drugi. Mógłbym się naciąć na rozczarowanie. Póki co iluzja pozostaje żywa, co również trzeba zaliczyć na plus.
Najwyższy do tej pory poziom osiągnęły dialogi, które są poprowadzone w iście mistrzowski sposób. The Walking Dead jest jedną z niewielu gier, w których rozmowy są żywcem wyjęte z ust autentycznych postaci. Przyspieszające w trakcie kłótni tempo, przerzucanie się zdaniami, przerwanie sobie – panie ześlij mi jedną grę RPG, która robiła by takie rzeczy ze słowem.
Podsumowując. The Walking Dead: Long Road Ahead to dobry odcinek. Nie dorównuje drugiemu, wydaje się niepotrzebnie przyspieszać rozwój wydarzeń, ale i tak oferuje jedno z najbardziej niesamowitych przeżyć w świecie gier wideo. Telltale Games nieco się zapędziło, zbyt szybko próbując nas zszokować i pokazać, że ich produkcja nie ustępuje komiksowemu oryginałowi, ale jestem w stanie im to wybaczyć – seria przygodówek, którą tworzą, to wciąż jeden z powodów, dla których warto wstawać rano.
Jeżeli podoba Ci się mój materiał to będę Ci wdzięczny, jeżeli polubisz mój profil na Facebooku, albo zafolołujesz mnie na Twitterze. Wrzucam tam sporo rzeczy, które nie pojawiają się na Gameplay'u, albo pojawiają się ze sporym opóźnieniem. Reaktywowałem też niedawno swojego prywatnego bloga.