Moja kariera w FIFA 12: najlepszy sezon Chateauroux? - Brucevsky - 2 września 2012

Moja kariera w FIFA 12: najlepszy sezon Chateauroux?

Tryb kariery w FIFA12 potrafi wciągnąć i zaoferować niesamowitą zabawę. Postanowiłem połączyć swoje pasje i relacjonować Wam na bieżąco swoje postępy w grze. Przy okazji jest szansa, aby podyskutować o piłce i produkcji EA Sports.

W rozgrywanym aktualnie sezonie nadchodzi powoli moment, gdy w kilku spotkaniach zadecydują się losy czterech trofeów. O mistrzostwo kraju walczą już tylko dwie drużyny, my i Marsylia. Jesteśmy też w finale Pucharu Ligi, ćwierćfinale Pucharu Francji i wśród najlepszych ośmiu drużyn Ligi Europejskiej. Czyżby klubowa biblioteczka wzbogaciła się za kilka tygodni o nowe pucharki?

Nie powiem, byłoby to przyjemne osiągnięcie na koniec mojej kariery w FIFA 12 w Chateauroux. Mała ilość czasu sprawia, że rozegranie pełnego sezonu zajmuje dużo czasu i szansa na skończenie tego z datą 2018/2019 wydaje się znikoma. Próbę oczywiście podejmę, ale sukcesem będzie chociażby dojście do kolejnego zimowego okna transferowego.

Z tym większą motywacją walczę więc na czterech frontach o cenne puchary. I jak na razie piłkarze stają na wysokości zadania i w większości przypadków pokonują kolejne przeszkody. W lidze co prawda potknęliśmy się na ostatnim Le Havre, ale winę za to ponoszą:
a)    Sędzia i jego wymyślony rzut karny
b)    Występ rezerwowych piłkarzy
c)    Znakomita forma golkipera rywali

Na szczęście to była tylko pojedyncza wpadka. W Pucharze Francji spotkaliśmy Bordeaux i bez większych problemów odprawiliśmy je 3:0. Sutter zaliczył pierwsze trafienie po technicznym uderzeniu obok bramkarza, a Rodriguez poszalał w kolejnym spotkaniu z rzędu. Żyrondyści stawiali opór do pierwszego straconego gola, a potem zupełnie zeszło z nich powietrze.

Saint-Etienne w finale Pucharu Ligi też się nie popisało. Smithies w bramce wszystkie strzały pewnie wybronił, a znacznie pomógł mu w tym rewelacyjny Popescu, który został graczem meczu z notą 8.80. W ataku gole zdobyli Toquero i Nielsen. Już wiem, że młody Skandynaw był strzałem w dziesiątkę, bo w zaledwie kilku spotkaniach zdobył dla nas bardzo ważne bramki. W porównaniu do sprzedanego jakiś czas temu Diabate wygląda jak Messi przy Voskampie ze Śląska Wrocław.

Kilka dni później znowu zmierzyliśmy się z Bordeaux. Musieliśmy wygrać i liczyć na potknięcie Marsylii, aby wrócić na fotel lidera. Szanse na to były spore, bo Olympique w tej kolejce mierzyło się z PSG. My jednak musieliśmy się skupić na swoim zadaniu, a łatwo nie było, bo Żyrondyści tym razem postanowili się bronić i grać z kontry. O skromnym zwycięstwie zadecydował stały fragment gry i gol główką Borvena. Norweg jest chyba najlepszym graczem jakiego kupiłem. To uniwersalny napastnik, który potrafi zarówno uderzyć mocno z dystansu jak i powalczyć w powietrzu. W rzeczywistości takiego połączenia umiejętności brakuje przecież wielu klasowym snajperom. A przecież ten zawodnik przyszedł do nas za 5 milionów Euro. Czym jest ta wartość przy tej Cristiano Ronaldo? Na dodatek Marsylia potknęła się z PSG!

Tyle lat i praktycznie żadnych transferów?

Ćwierćfinał Ligi Europejskiej był dla nas kolejnym wyzwaniem, ale CSKA Moskwa trudno było uznać za przeszkodę nie do minięcia. Rosjanie prezentowali podobny poziom, co wcześniej pokonani przeciwnicy, a ich główną siłą była niezła linia pomocy i niebezpieczny duet napastników.  Akinfiejew na bramce straszył na papierze naszych napastników, w końcu to jeden z najlepszych golkiperów w FIFA 12.

To był chyba najbardziej pechowy występ CSKA w europejskich pucharach w ostatnich latach. Chateauroux było do ogrania, ale kuriozalne bramki i niezwykłe, jak na Francuzów, akcje pozbawiły Dżagojewa i jego kolegów ambicji, aby ugrać coś więcej. W rewanżu zawodnicy ze stolicy muszą wznieść się na wyżyny, aby odrobić tą, niezasłużenie wysoką, stratę – dziennik Izwiestia.

Reporterzy z Rosji oczywiście przesadzają, ale trzeba powiedzieć, że nawet ja nie spodziewałem się takiego przebiegu meczu. W ciągu pięciu minut Nielsen dwa razy wpisał się na listę strzelców, a oba gole warte są wspomnienia. Pierwsza bramka padła po znakomitej akcji, w której zawodnicy wykorzystali wszystkie atuty ustawienia i zagrali tak, jak próbowałem to na nich wymusić od początku swojej kariery i prób w ustawieniu 3-4-3. Toquero przyjął piłkę z dala od pola karnego rywali i posłał ją na skrzydło do nadbiegającego Biabiany’ego, który wrzucił z pierwszej piłki na długi słupek, gdzie z nabiegu uderzył ją Nielsen. Zawsze chciałem, aby moi skrzydłowi właśnie w taki sposób wykorzystywali dodatkową przestrzeń na boisku i wreszcie zaczęło się to udawać. Drugi gol tak piękny już nie był, ale warto o nim wspomnieć, bo był kuriozalny. Obrońcy CSKA tak się pogubili przy wybijaniu, że jeden kopnął futbolówkę prosto w drugiego, a to sprawiło, że nasz snajper znalazł się dwa metry przed pustą bramką z piłką przy nodze. To musiało skończyć się golem. 3:0 zapewnił nam głową ostatnio nadzwyczaj skuteczny Danilo.

Praktycznie już jedną nogą jesteśmy w półfinale Ligi Europejskiej. Do rozstrzygnięć we Francji też już blisko. Czy zdołamy ograć i wyprzedzić Marsylię? Następny odcinek da odpowiedź na to pytanie.

Brucevsky
2 września 2012 - 10:24