Tekst zawiera spoilery
Niewiele jest naprawdę filmów, książek, a zwłaszcza gier, które wywołują we mnie uczucie błogości, nie, to złe słowo, może użyje z angielskiego heartwarming. Dziwnym wydaję się fakt, że grą tą jest Cryostasis Sleep of Reason, horror z gęstą atmosferą i mroźnym krajobrazem. Zabawne, że horror wprowadza w takie wspaniałe uczucie, to jest doskonały kontrast, który tak umiejętnie wykorzystali scenarzyści.
Warto wspomnieć jak zaczyna się nasza podróż przez lodołamacz North Wind. Zostaje nam przedstawiona alegoryczna opowieść opiewająca historię koczowniczego plemienia, któremu przewodzi Danko. Plemię wyparte z swojego terytorium musi przebyć długą wędrówkę przez las, aby dotrzeć do, hmm, Ziemi Obiecanej.
Nam jako graczom przyjdzie się ocknąć już we wnętrzu statku, ale także w jakimś półśnie, który jednak ma ogromny wpływ na rzeczywistość. Oczywiście my jeszcze o tym nie wiemy. Pierwsze ciało na jakie się natkniemy, będzie naszym własnym. To właśnie ono pokaże nam jak opuszczamy realny plan zdarzeń w drodze do odkupienia siebie i innych.
Cryostasis naprawdę tworzy wiarygodny, zwykły, dramat ludzi walczących o przetrwanie, ale idzie o wiele dalej pokazując słabość, ambicje, wycieczenie, rozczarowanie, tchórzostwo, które prowadzi małymi krokami do wielkiej tragedii i w końcu śmierci całej załogi. Stary kapitan walczący o godność, jego ambitny zastępca marzący o kajucie kapitańskiej, niedoceniany i zmęczony inżynier pokładowy, który robi co może, aby pomóc kapitanowi. Czasem nawet ukrywa jego błędy. W końcu bezwzględny szef ochrony statku. Każdy z nich w tej historii odgrywa ogromną role.
Kapitan to oczywiście Danko, który stara się wyrwać statek z okowów lodu. Poprzez dzienniki można poznać, że kapitan jest człowiekiem starej daty, wierzącym w hipnotyczne piękno surowego oceanu. Dymisja przyniesiona przez zastępcę i gorzkie słowa( "You’re pain in a neck, both of you, yes, you and your sorry excuse for a ship. I’m so tired, look you’re a big boy now, you can’t play around forever, and I can’t help you this time. Now go, please go, quit trying. Everyone has had with you, noone wants you here!". Przypomina mi to całkiem piękny esej Czapskiego o starości) inżyniera powodują mentalne załamanie i powolną apatie. Kapitana porani szkło podczas najważniejszej decyzji, wtedy to szef ochrony powie, że to jedyna szansa, aby przerwać jego szaleństwo i zastępca przekieruje całą moc wstecz i właśnie wtedy dojdzie do fatalnej awarii reaktora. Zbliżający się wybuch zmusi ich do ucieczki helikopterem. Nawet kapitan. Prawdziwy kapitan zostaje zawsze na statku. Wtedy też zacznie strzelać do załogi szef ochrony. Wszystko staje na głowie, każdy z tych członków załogi robi rzeczy totalnie odwrotne do swoich obowiązków. Strach, po pewnym czasie, to nie masakry i śmierć, ale utrata człowieczeństwa. To jest najważniejszy horror dla jednostki - zatracenie osobowości.
Wielu przeciwników, których spotkamy na naszej drodze będzie miało przymioty wskazujące na opresje innych, dominacje, zniewolenie. Ich zalążkiem prawdopodobnie będzie postać szefa ochrony. Potężna ludzka sylwetka z czterema pepeszami. Człowiek ujeżdżający inną osobę, co jest prostą analogią poniżenia. Humanoidalna sylwetka z kluczami w ustach i dziurą w głowie, która jest wizjerem prowadzącym wewnątrz celi. Co najpiękniejsze, tył głowy ukazuje okno celi, przepiłowane kraty i prześcieradło związane w linę. Godność więźniów, którzy zostali w półśnie zabici strzałem w plecy.
Lodowy sen, a może zamarznięta już śmierć, poprowadzi nas po tych błędach i da szansę naprawienia wszystkiego. Dzięki nam zastępca wyrzuci dymisję i udzieli pomocy załodze. Będąc inżynierem dokonamy niewiarygodnego gestu, który jest naprawdę rozczulający. Wręczymy model statku kapitanowi i powiemy, że oddajemy im statek. Jako szef ochrony opatrzymy kapitana i podejmiemy dobrą decyzję o ruszeniu naprzód. Nad całą grą unosi się klimat, nie litości, ale empatii (warto wspomnieć tutaj scenę uwolnienia krów i pomoc w ucieczce niedźwiedziowi polarnemu). Docenienia człowieka z jego z wszystkimi wadami, napiętnowanie nienawiści i przesadnej ambicji.
Kto inicjuję całą tą opowieść i kto daje szansę odkupienia? Ciężko powiedzieć, ale można wskazać Chronosa, który jest tu paradoksalnie bossem. Najpiękniejsze jest jednak to, że powieść zatacza dziwne „koło” i kapitan ratuje nam życie łapiąc nas za rękę, automatycznie negując całą opowieść. Ocalenie za ocalenie w innym wymiarze półsnu i moralnego niepokoju, które dane było nam zmienić. Wspaniale jest patrzeć jak cała załoga spraceruję razem z kapitanem w stronę niewzruszonego lodołamacza. My znamy zakamarki ich umysłów i postępki, które nigdy się w tej rzeczywistości nie narodziły, dzięki uśpionemu rozsądkowi.