Freeman powraca! Black Mesa - recenzja - Prometheus - 17 września 2012

Freeman powraca! Black Mesa - recenzja

Prometheus ocenia: Black Mesa
100

Po wielu latach oczekiwań - wreszcie jest. Remake jednego z najlepszych FPSów w historii komputerowej rozrywki ujrzał światło dzienne i sprawił, że na wielu twarzach pojawił się uśmiech. Jak to wyszło "w praniu"? Nikt nie spodziewał się, że to się może nie udać, ale czy rzeczywiście gra zbliżyła się chociaż do poziomu oryginału?

 

Przypomnijmy - Imperium Kombinatu (z którym przyjdzie nam zmierzyć się w Half-Life 2) atakuje i przejmuje kontrolę nad planetą Vortigauntów. Ich rodzinne miejsce zostaje zamienione w wielkie więzienie, a ci uciekając w różnie miejsca, ostatecznie wybierają świat Xen (to coś w rodzaju "stacji metra" we wszechświecie, dzięki której możemy przemieszczać się w różne wymiary). Na Ziemi, w tajnej bazie w Nowym Meksyku odbywają się eksperymenty z teleportacją. Eli Vance i doktor Kleiner osobiście nadzorują prace nad pozyskiwaniem kryształów i badaniu istot organicznych z Xen. Niejaki G-man podsuwa do testów specjalną próbkę kryształu, co wywołuje tzw. Kaskadę Rezenansową, w efekcie czego powstaje portal między Ziemią, a światem Xen. I tu, kiedy wszystkie stworzenia z Xen przenoszą się na Ziemię, zaś do akcji "wyczyszczenia" kompleksu (łącznie z Freemanem) zostaje powołane wojsko, zaczyna się cała zabawa.

Przyznaję, że od samego początku wiedziałem, czego mniej więcej się spodziewać po Black Mesa. I wbrew wszystkiemu zostałem zaskoczony - pozytywnie. Ale co z tych słów wynika? Dla kogoś, kto pamięta oryginał z czasów jego świetności, to naprawdę ogromna frajda móc zobaczyć takiego klasyka w zupełnie nowej oprawie, z nowym AI, głosami, profesjonalnym soundtrackiem i nie tylko, a w dodatku całkowicie za darmo. Niejedna chciwa firma podbija rozdzielczość klasyków sprzed lat i konwertuje je na nowsze konsole (nakład pracy niemalże zerowy), każąc płacić sobie za "odświeżone" tytuły niemałe przecież pieniądze, a tu grupa fanów pracuje po godzinach nad czymś zupełnie nowym, wkładając w pracę całe swoje serce - robi różnicę, czyż nie?

Black%20Mesa

Zacznijmy od tego, czym tak naprawdę różni się Half-Life i Black Mesa. Zasadniczą zmianą jest silnik Source w najnowszej wersji, jednak w przeciwieństwie do Half-Life Source, wszystko zbudowane jest od nowa, z użyciem nowych tekstur. Dokładnie tak - twórcom modyfikacji nie wolno było skorzystać choćby ze skrawka kodu oryginału, przedsięwzięcie więc było ogromne. I rzeczywiście, Source mimo ośmiu lat na karku wciąż daje radę i mi osobiście więcej do szczęscia nie potrzeba. Lokacje, modele postaci i efekty robią naprawdę spore wrażenie, a mając w pamięci tytuł z 1998 roku, aż chce się podziwiać zakątki Black Mesy. Na duże wyróżnienie zasługuje też styl graficzny, czerpiący pełnymi garściami z Half-Life'a. Warto zaznaczyć, że lokacje nie są wierną jego kopią - zostały mocno rozbudowane, a w dodatku nasze oczy cieszyć może znacznie więcej szczegółów.

Grając w Black Mesa odniosłem wrażenie, że nie gram w moda, a w prawdziwą, wysokobudżetową grę. Gdyby na początku pojawił się filmik z logiem Valve, a w menu zamiast Black Mesa widniało Half-Life, dałbym się nabrać, że to remake spod skrzydeł teamu Gabe'a Nevella. Sporym zaskoczeniem była dla mnie nadzwyczajna dbałość o szczegóły - np. głos doktora Kleinera, zaskakująco podobny do oryginalnego! Z Elim Vance nie wyszło idealnie, niemniej jednak i tak twórcom należą się brawa. Skoro jesteśmy przy oprawie dźwiękowej, sountrack, który zresztą możemy osobno, nieodpłatnie pobrać, jest bardzo solidnie wykonany. Powiem krótko: ten zespół odwalił kawał dobrej roboty. Muzyka jest miła dla ucha i utrzymana w klimatach oryginału. Kiedy akcja sięga zenitu, pojawiają się dynamiczne utwory, świetnie wkomponowane w tło rozgrywki.

Black%20Mesa

Zasadniczą sprawą jest również AI. Kto się obawiał, ten nie ma czego. Jest dobrze, a nawet bardzo dobrze. Na "normalu" miewałem nierzadko spore trudności, zaś qucik save i quick load następowały czasami chwila po chwili. Przeciwnicy (szczególnie komandosi) są mocni i inteligentni, potrafią zachodzić od tyłu, w zasadzie cały czas się poruszają (w przeciwieństwie do bardziej ślamazarnego Kombinatu z Half-Life 2). Może denerwować, że często wcinają się przed lufę, ale nawet wtedy wymagany jest od gracza ponadprzeciętny refleks. Jeśli nie gracie zbyt często w FPSy, ani tym bardziej w multiplayerowe, możecie mieć lekkie problemy. Ogólnie więc rzecz biorąc, gra przynosi dużo satysfakcji, tym bardziej zważywszy na fakt, że to przecież nie shooter w stylu "idź przed siebie i rozwalaj wszystko, co się rusza". Często zatrzymamy się gdzieś na dłuższą chwilę nie wiedząc co robić, zaś regularnie będziemy musieli coś uruchomić albo skorzystać z jakiegoś ukrytego skrótu.

Nie jest to modyfikacja w stylu 1:1 (nie licząc braku poziomu Xen, który w tej czy innej formie dojdzie za czas jakiś - miejmy nadzieję, że niedługi). Zmiany są bardzo zauważalne, a niemal wszystkie na duży plus. Nieco denerwował mnie momentami poziom trudności, nawet nie tyle AI, co porozstawiane w pewnej lokacji lasery, przez które musimy skakać. Być może to wina mojej wersji, jednak bohater wykonywał wyjątkowo niskie skoki (prawdopodobnie po to, by nie wskoczyć gdzieś, gdzie twórcy tego nie przewidzieli, bo jako tako "niewidzialnych ścian" nie ma!), zaś by wskoczyć gdzieś (lub obejsć przeszkodę), musiałem wcisnąć klawisz spacji i Ctrl. W pewnym momencie było to nad wyraz frustrujące, jednak ilość zalet i "darmowość" gry powodują, że jestem w stanie przebaczyć autorom takie drobnostki.

Black%20Mesa

Tym samym z niekłamaną satysfakcją przyznaję Black Mesa najwyższą możliwą notę. To prawdopodobnie jeden z najlepszych modów, jakie kiedykolwiek ujrzały światło dzienne, zaś nadzwyczajna dbałość o szczegóły sprawiła, że nie sposób odróżnić owego tytułu od prawdziwej gry z wysokim budżetem i niemałą kampanią reklamową. Half-Life zyskał również co najmniej kolejne dziesięć lat do grywalności.

+ oprawa wideo
+ imponujące dialogi, świetny soundtrack
+ mocno rozbudowany i równie klimatyczny co oryginał 
+ ogólny profesjonalizm i "wysokobudżetowość" 


-  kilka denerwujących drobnostek


Przydatne linki:

Wideo-porównanie Half-Life i Black Mesa:
http://www.youtube.com/watch?v=F2TI4KWbYFs

Oś czasu ze szczegółowym opisem fabuły serii Half-Life (PL):
http://hlstory.hl2-pl.info/timeline.htm 

Prometheus
17 września 2012 - 10:17