Czy warto sobie zawracać głowę, marnować czas czy pieniądze na przeciętne gry? Takie pytanie zadaje sobie zapewne wielu z Was. I jak również. Zanim jednak napiszę jaką grą jest Remember Me, muszę stwierdzić, że coś mnie w niej zaintrygowało. Na pierwszy rzut oka wyróżniała się z masy innych gier akcji, jakimi przesycony jest rynek. Ale jak wiemy, charakterystyczne elementy wybijające się z tłumu wcale nie czynią jej od razu grą ponadprzeciętną – tak było z zapomnianym Inversion czy Red Faction: Guerilla. Jak zatem poradził sobie Francuzi ze studia DONTNOD ze swoją pierwszą produkcją?
Początek był bardzo obiecujący. Ładna oprawa i ciekawy styl artystyczny szczególnie przypadły mi do gustu. Neoparyż 2084 roku urzeka modernistycznym stylem i funkcjonalnością. Pierwsze dobre wrażenie zostaje jednak stosunkowo szybko zmyte przez dość ciasne i powtarzalne lokacje, które w połowie gry mogą irytować. Najbardziej żałuję chyba tego, że chociaż początkowo zachęcano nas niedużymi lokacjami pod gołym niebem, tak znacząca część gry rozgrywa się wewnątrz budynków. A ogromna szkoda, bo pomimo tego, że zwiedzanie posiadłości i budynków publicznych początkowo było całkiem przyjemne, to z czasem stało się zwyczajnie nudne. To jeden z dwóch zasadniczych zarzutów w stosunku do tej gry – o drugim wspomnę niebawem.
Rozgrywka opiera się w całości na walce wręcz, która, na szczęście została zrealizowana całkiem oryginalnie, a technicznie jest naprawdę dopracowana i wyróżniająca się. W systemie walki widać lekką inspirację Batmanem (choć – czego można się było spodziewać - uczeń nie przerósł mistrza). Całość opiera się o system kombosów, które możemy dowolnie modyfikować. Wraz z postępami do dyspozycji mamy coraz bardziej skomplikowane sekwencje walk i co oczywiste, im dłuższe ciosy zadajemy, tym więcej mamy do zyskania. Ciosy opierają się o unikalne cechy – możemy z ich pomocą regenerować żywotność albo specjalne umiejętności, uderzać z większą mocą albo potęgować efekt następnych cech, dzięki czemu uderzenia przyniosą większe rezultaty. Walki są bardzo dynamiczne i całkiem wciągające, a nowe umiejętności zdobywane w miarę postępów sprawiają, że nie są męczące. Niestety, tylko do czasu. Od 2/3, a może nawet połowy gry zaczynają nużyć. Przede wszystkim z powodu powtarzalności przeciwników (wąsaci żołnierze w charakterystycznych kombinezonach, ale i leapery) – twórcy nie postarali się chociażby o drobne detale odróżniające przeciwników i poza tym, że podzieleni są na kilka grup, to grupy te są istnymi klona. A szkoda, bo to bardzo wybija z rytmu. Ale i to nie wszystko – oprócz powtarzalnych starć dochodzi do tego ich częstotliwość, która mnie pod koniec autentycznie przytłaczała. Do takiego stopnia, że miałem ich już serdecznie dość. Przydałoby się więcej interakcji ze światem, ale niestety walki zdominowały gameplay. Może wprawdzie kontrolować tor drogi dronów, opuszczać zasłony czy otwierać pomieszczenia za pomocą specjalnej umiejętności, czuć jednak lekki niedosyt. Mimo to nie jest najgorzej: elementów platformowych jest całkiem sporo i stanowią one całkiem pokaźny procent rozgrywki. Gameplay wypełniony jest też znajdźkami, które przynoszą m.in. bonusową żywotność (na szczęście nie przesadnie ukrytymi – w ich odkryciu pomogą nam specjalne ekrany) i elementami do usunięcia.
” Zasadniczym problemem Remember Me jest brak szlifu, a co za tym idzie, najprawdopodobniej to wynik mocno ograniczonego budżetu gry.
Pora też powiedzieć krótko o udźwiękowieniu; jest nieźle, a momentami nawet bardzo dobrze. Klimatyczny, modernistyczno-elektroniczny soundtrack dodaje grze uroku i wpada w ucho. A oprócz tego warstwa dźwiękowa wykonana jest z należytą dbałością o szczegóły, tak więc trudno znaleźć tu zasadnicze argumenty przeciw. Nie jest to może najwyższa półka, ale i nie typowy przeciętniak.
Istotną rolę w grze odgrywa pamięć i jak nietrudno się domyślić, będziemy mieli wpływ na wspomnienia innych. Manipulacja pamięcią to prawdziwa perełka i duży atut tej gry. W Remember Me jest kilka sekwencji w formie cutscenek, które musimy odpowiednio zmodyfikować zmieniając przebieg wydarzeń. Nie wpłyniemy oczywiście na przeszłość, a „jedynie” na wspomnienia innych, mimo to wszystkie te sekwencje zrobiły na mnie duże wrażenia. Szkoda jednak, że jest ich zaledwie kilka na całą grę, a to zdecydowanie za mało i uczucie niedosytu towarzyszyło mi aż do napisów końcowych.
Fabularnie nie ma co oczekiwać fajerwerków, jednakże nie mam twórcom tego za złe. Wszak naprawdę trudno jest dziś zaskoczyć czymś masowego widza czy czytelnika– nawet w przypadku tak wielkich tytułów jak Bioshock: Infinite, growy mistrz narracji, twórcy muszą przygotować się na narzekania, a nawet gromy ze strony odbiorców. Pokusiłbym się o stwierdzenie, że Remember Me mimo wszystko nie jest narracyjnym banałem, na co dobitnie wskazują końcowe sekwencje w grze. Wiedziałem wprawdzie, że coś się kroi i jak ewentualnie mogą potoczyć się losy naszej bohaterki i jej najbliższych, a mimo to twórcy zrobili na mnie całkiem niezłe wrażenie. Z pewnością nie jest to tytuł, nad którym będziemy dumać i rozmyślać po ukończeniu, ale kończy się ambitniej od losowego shootera z bossem na końcu. Skoro przy bossach jesteśmy, to starcia z nimi nie są przesadnie denerwujące, a to chyba najgorsze, co może się przytrafić grom. Zbyt wiele o nich pisał nie będę, ale powiem tylko tyle, że pokonanie nie tylko bossów, ale i zwykłych przeciwników często wymaga pomyślunku i inteligencji, a nie zwykłego naparzania w przyciski (na szczęście samouczek jest dość intuicyjny, a więc – z całym szacunkiem - jedynie absolutny ingorant będzie miał poważniejsze kłopoty w starciach).
Remember Me to gra nietypowa, a więc growi hipsterzy fani nietuzinkowych gier winni się jak najbardziej ją zainteresować – ale z zastrzeżeniem, że po solidnej obniżce cenowej.
+ dopracowany i wyrafinowany styl artystyczny
+ udana, klimatyczna ścieżka dźwiękowa
+ wciągająca, dynamiczna walka
+ manipulacja wspomnieniami!
- zamknięty, tunelowy świat
- mała interakcja z otoczeniem
- po dłuższym czasie: męczące starcia
________________________________________________________________________________
Znajdziesz mnie też na facebook.com/dinosfera–to łatwy i szybki dostęp do wszystkich publikowanych przeze mnie materiałów i innych ciekawych rzeczy. Zapraszam!