Po długiej karierze w FIFA 12 zdecydowałem się spróbować swoich sił w prowadzeniu klubu w Football Manager 13. Wybór padł na tryb Classic, który stanowi idealne rozwiązanie dla osób pozbawionych dużych ilości wolnego czasu. Postanowiłem relacjonować wam swoje postępy. Przy okazji jest szansa podyskutować o samej grze, młodych talentach, bugach i różnych ciekawostkach.
Z samego rana wezwałem do swojego biura Mortena Fossuma. Napastnik z drużyny rezerw zjawił się o czasie i chyba nie spodziewał się celu swojej wizyty. Bez zbędnych przedłużeń i chwytających za serce tłumaczeń powiedziałem mu, że zostanie zwolniony ze swojego kontraktu. Był zaskoczony. Wiedziałem jednak, że próba zachęcenia go do obustronnego rozwiązania umowy skończy się fiaskiem, bo nikt normalny z takimi umiejętnościami nie chciałby tracić 625 Euro miesięcznie.
- Otrzymasz rekompensatę i od jutra będziesz już wolnym zawodnikiem. Życzę ci powodzenia. – powiedziałem na zakończenie.
Może i Mortem chciał przez chwilę dyskutować, ale porzucił tę myśl, widząc moją minę. Wyszedł z gabinetu, a ja zostałem sam. Spojrzałem raz jeszcze na spis kontraktów. Nie było już na czym ciąć dalszych kosztów. Teraz trzeba poszukać wzmocnień. Miałem nieco ponad 700 Euro budżetu, więc było to więcej niż pewne, że ustalony przez zarząd budżet zostanie przekroczony. Jeśli jednak mamy naprawdę zająć przyzwoite miejsce w lidze to musimy znaleźć kilku solidnych graczy. Bez napastnika i obrońców nie będzie to możliwe.
Otworzyłem laptopa i wszedłem na stronę norweskiej federacji, gdzie była przygotowana i regularnie aktualizowana baza danych z zawodnikami bez kontraktu oraz piłkarzami wystawionymi na sprzedaż. Dobrodziejstwa współczesnej techniki – pomyślałem. Szybko moją uwagę zwróciło kilka nazwisk. Wezwałem klubowego skauta i kazałem mu przygotować potrzebne raporty.
Następnego dnia miałem już na biurku karty informacyjne dotyczące paru bezrobotnych. Nie zastanawiałem się zbyt długo, bo nie było na to czasu. Wykonałem telefony do kilku z nich i umówiłem się na spotkania. Niedługo później pod biuro zaczęły podjeżdżać zdezelowane saaby, stare toyoty, a nawet rdzewiejący daweoo lanos.
Drużynę buduje się od obrony – taką dewizą kierowałem się przy Vauxhall Motors i przyniosło to efekty. Szybko więc poszły negocjacje z 27-letnim Christianem Sparre’em i 22-letnim Pederem Hjermannem. Pierwszy z nich to iście genialny stoper, który nie wiem jakim cudem pozostawał bez pracy. Drugi to nieco słabszy lewy obrońca, ale tych w składzie praktycznie w ogóle nie mam, więc długo się nie zastanawiałem.
W tym momencie budżet już został przekroczony. Trzeba było nieco ostrożniej i bardziej twardo rozmawiać z kolejnymi chętnymi. Wciąż przecież brakowało nam ludzi od strzelania goli. Na szczęście kolejni piłkarze okazali się bardzo wyrozumiałymi negocjatorami i opuścili ze swoich początkowych żądań po 200-250 Euro. Dzięki temu wkrótce podpisaliśmy odpowiednie umowy z 24-letnim napastnikiem Vegardem Dotsethem, 27-letnim snajperem Estianem Tiki Rastoderem i 20-letnim skrzydłowym Ole-Martinem Skagevangiem. Dziura w ataku została więc załatana.
Nie wiem nawet kiedy minął czas do pierwszego sparingu. 2 marca siedzieliśmy już w autokarze i jechaliśmy na towarzyski mecz z amatorami z Modum. To oni byli pierwszym sprawdzianem dla opracowanej formacji, w której za strzelanie goli i kreowanie akcji odpowiadają dwaj skrzydłowi i dwaj napastnicy. Skończyło się na 0:0, ale 25 oddanych strzałów i dużo większe posiadanie piłki napawały mnie optymizmem. Jak tylko chłopaki się zgrają to zaczniemy też strzelać.
Zaraz po sparingu podszedł do mnie rzecznik kibiców, który zdawkowo rzucił mi tylko, że decyzja o zwolnieniu Fossuma spotkała się z dużą aprobatą fanów. Przynajmniej tutaj zdobyłem więc u nich już punkt.
Niestety mój nieco niezbyt kompetentny fizjoterapeuta nie miał dla mnie dobrych wieści. Kontuzja, której nabawił się w 57. minucie meczu nowy nabytek, Skagevang, okazała się poważna. Nie skorzystamy z jego pomocy przez kolejne 3-4 miesiące. Ucieszyłem się w tej chwili tylko z jednego, że akurat na skrzydłach mamy niezłych zmienników.
Kolejne kilkanaście dni zleciało nam na treningach i kolejnych starciach sparingowych. Z dobrej strony prezentowali się skrzydłowi Lokken i Gello, a także napastnik Tiki Rastoder. Udało nam się nawet zatrzymać wyżej notowane Sandefjord, z którym zremisowaliśmy 2:2. Zimny prysznic też się trafił, gdy tuż przed pierwszym meczem ligowym inny drugoligowiec, ale z innej grupy, KFUM Oslo, ograł nas 1:2.
W środku tygodnia do biura wezwał mnie prezes.
- Jak tam początki pracy? Damy radę zrealizować nasz cel? – zapytał.
- Jak tylko nowi gracze wkomponują się w drużynę i ominą nas kontuzje to na pewno – odpowiedziałem.
Co mogłem mu innego powiedzieć? Na razie wciąż jeszcze ta kadra wymaga dużo pracy, a i ma słabe punkty. Obsada prawej strony obrony martwi mnie szczególnie, bo grał tam będzie amator, Odzemir. Musimy dobrze zacząć rozgrywki, a formuła ligi powinna nam potem pomóc. Jak dobrze pójdzie to z naszej ligi spadnie tylko jeden zespół. Wtedy po prostu wystarczy utrzymać się w pierwszej dziesiątce, aby zarząd czuł się usatyfakcjonowany.