Po długiej karierze w FIFA 12 zdecydowałem się spróbować swoich sił w prowadzeniu klubu w Football Manager 13. Wybór padł na tryb Classic, który stanowi idealne rozwiązanie dla osób pozbawionych dużych ilości wolnego czasu. Postanowiłem relacjonować wam swoje postępy. Przy okazji jest szansa podyskutować o samej grze, młodych talentach, bugach i różnych ciekawostkach.
Zaraz po zremisowanym meczu z Altą poszedłem do szatni, gdzie klubowy fizjoterapeuta zabierał Bjorkevolla na dokładne badania. Jego kolano nie wyglądało najlepiej i pojawiła się obawa, że co najmniej na kilka miesięcy będziemy sobie musieli radzić bez naszego pomocnika. Trzy godziny później dostałem sms-a, skręcony staw kolanowy, wypada na około 5 tygodni. Szczęście w nieszczęściu.
Kolejne dni przyniosły huśtawkę nastrojów dla mnie, prezesa i fanów. Jednego wieczora dowiedzieliśmy się, że Martin Overvik został piłkarzem miesiąca pierwszej ligi, a w pierwszej trójce znalazł się też Jim Sorum Johansen. Drugiego, fizjoterapeuta doniósł nam o urazie Parkstada Johansena, który wyleciał ze składu na 2-3 tygodnie. Zacząłem się obawiać, że niedługo będę musiał zacząć ściągać chłopaków z rezerw.
Praca trenera Lillahammer pochłania dużo czasu i przez to wypadłem nieco z piłkarskiego obiegu. Mniej czasu miałem też na pozaklubowe rozrywki. Tym większym wydarzeniem było więc dla mnie wyjście na turniej piłki halowej studentów z pobliskich prywatnych uczelni. Na trybunach niespodziewanie spotkałem starego znajomego, zapalonego miłośnika piłki nożnej, który przyjechał na dwa miesiące do Norwegii, aby pracować u kumpla. Oglądając pierwsze spotkanie zawodów zaczęliśmy rozmawiać o ostatnich wydarzeniach w futbolowym świecie. Szybko uświadomiłem sobie, że mam duże braki. Jurgen Klopp trenerem Manchesteru United? Marcelo Bielsa w Arsenalu? To były tylko dwie z kilku szokujących nowin, które usłyszałem od przyjaciela.
Wkrótce jednak rozmowa zeszła na dalszy plan, a nasza uwaga wróciła na parkiet. Tam też zdecydowanie wyróżniał się jeden z zawodników. Jak się później okazało niezwiązany z żadnym zespołem młody talent, który nie bardzo wiedział, jak swoje umiejętności wykorzystać, aby zostać wielkim piłkarzem. Postanowiliśmy mu pomóc i zaprosiliśmy go na treningi do Lillehammer. Kilka dni później Henrik Nielsen nie był już piłkarzem bez kontraktu. Był związany umową z nami. Czułem się jakbym wygrał na loterii. A mój optymizm zaczęli podzielać inni, gdy nasz nowy nabytek popisał się dwoma asystami w starciu z Ul/Kisą.
Powrót na Stampesletta Kunstgress z ulgą przyjęli wszyscy. Kibice wreszcie nie musieli jeździć kilometrów na każdy mecz, a my mieliśmy swoją bazę, gdzie mogliśmy ukryć się przed szpiegami konkurentów. Niestety odczarowywanie nowej murawy trochę trwało, bo akurat dopadł nas kryzys formy. Nasze gwiazdy robiły, co mogły, ale dwa gole Johansena wystarczyły tylko na remis 3:3 z Odd Grenland, a trafienia Sparre nie uratowały nas przed porażką z HamKam 2:3. Tym samym nasza seria meczów bez porażki skończyła się po piętnastu występach. Czy ktoś spodziewał się, że beniaminka będzie na to stać?
Na trzy kolejki przed końcem rozgrywek mieliśmy osiem punktów straty do drugiego Odd Grenland i praktycznie mogliśmy już myśleć o grze w barażach. Umocniliśmy swoją pozycję w czołówce w potyczkach z zagrożonymi spadkiem oponentami, Tonsbergiem i Mandalskameratene, którzy znowu nie potrafili nam strzelić nawet jednej bramki. Czy mamy szansę na awans do ekstraklasy? Na pewno. Nie jestem jednak pewien, czy z obecnym składem bylibyśmy w stanie nawiązać z kimkolwiek walkę. W końcu Stabaek i Odd w ostatnich tygodniach nie dały nam większych szans, a to przecież rywale, którzy poprzednio nie poradzili sobie w rywalizacji z norweską elitą. Można więc założyć, że nam byłoby jeszcze trudniej. O wszystkim zadecydują jednak zbliżające się wielkimi krokami baraże. Jak obstawiacie?