Czy z gier można 'wyrosnąć'? - Prometheus - 22 lutego 2013

Czy z gier można "wyrosnąć"?

Od czasu do czasu moje hobby, jakimi są gry video, sprowadzane jest przez niektórych do rozrywki dla dzieci i chociaż spotykam się z tym coraz rzadziej, postanowiłem szerzej przyjrzeć się temu problemowi. Niektórzy twierdzą, że spędzanie wolnego czasu na grach przynosi opłakane skutki, a sami nie użytkują go lepiej. Jak to zatem jest – czy z gier można rzeczywiście „wyrosnąć”? Skąd w ogóle takie stwierdzenie?

Czy%20z%20gier%20mo%u017Cna%20%22wyrosn%u0105%u0107%22%3F
Źródło: http://intradayfun.com/2010/12/fantastic-games-room-
design-gaming-room-game-room-setup/

Jak już wspomniałem, wiele osób – niekoniecznie starszych – widzi w graniu tylko przemoc i prostą rozrywkę polegającą na eliminacji, rywalizacji oraz powtarzaniu nudnych czynności. Na ogół same nigdy nie miały do czynienia z bardziej poważnymi tytułami, a jeśli nawet, zwykle zerkały na ekran tylko kątem oka nic z tego nie rozumiejąc. Człowiek z natury czemuś obcemu i nieznanemu dla siebie przypisuje złe cechy, a kiedy jeszcze we wciąż (co jest przykre) poważanym medium jakim jest telewizja usłyszy złe informacje z grami jako jedną z przyczyn gdzieś w tle, automatycznie przypisuje je jako zło wcielone. Nikt z tych osób jednak nie zwraca uwagi na to, że gry w takim przypadku zawsze są tylko narzędziem. W rękach nieodpowiednich osób mogą wpłynąć na nie zmieniając ich światopogląd. Podobnie jak nóż kuchenny (narzędzie powstałe z myślą o przyrządzaniu potraw, a nie zabijaniu ludzi) czy kij baseballowy - a to tylko dwa z setek, jeśli nie tysięcy przykładów. Gry wpływają na ludzi w podobnym stopniu jak książki, filmy czy inne media. Dość jednak o przemocy, temacie w grach ostatnio wyeksploatowanym chyba do granic możliwości. Poruszając go chciałem jedynie podkreślić, dlaczego niektórzy uważają gry za produkt niedojrzały. Cóż za hipokryzja – od kiedy to shootery ze znakiem „18+” są dla dzieci?!

Ciekawe, ile z tych osób zdaje sobie sprawę, że gry to nie tylko shootery wojenne czy jakże „szkodliwe społecznie” MMO. To także szachy, karty i tym podobne. We wszystkie te gry wiele z tych osób grało nie tylko „w realu” ale na biurowych komputerach wyposażonych w „pasjansa” od niepamiętnych czasów. Mówiąc prawdę, śmieszy mnie argument niektórych ludzi, którzy twierdzą, że oni już „wyrośli z gier”. Gry to nie ubrania. To taki sam produkt jak książki czy filmy i twierdząc, że się z nich wyrosło udowadnia się, że albo nie zna się tematu, albo grało się jedynie w tytuły o wartości stricte rozrywkowej. A takie perełki jak „Limbo”, „Podróż”, „Heavy Rain” czy „Portal” to ledwie wierzchołek góry lodowej tytułów pozwalających nie tylko się odstresować, ale i zastanowić nad poruszanymi w grach problemami. Nie raz tymi bardzo dużej wagi, takimi, z którymi nie raz będziemy musieli zmierzyć się w życiu. 

Nieznajomość tematu i przywiązanie do problemów społecznych do jedno, ale drugim argumentem jest – przynajmniej w mojej opinii – wciąż brak (w kraju) jakiejkolwiek dużej organizacji zrzeszającej graczy i przedstawiającej dobre oraz złe strony gier. Być może bezpłatne pokazy oraz szerokie poruszanie problemu powoli, lecz stanowczo zmieniłoby światopogląd wielu wciąż nieprzekonanych ludzi. Problem jednak w tym, że wielu z nich – a szczególnie osób starszych – ciężko byłoby przekonać na poświęceniu czasu na rzecz w ich opinii złą i bezwartościową. I „kompletnie nikomu niepotrzebną”, bez której można żyć.

Warto też wspomnieć o ludziach, którzy "rzucają" granie albo mocno je ograniczają z powodów zawodowych i szeregu innych, własnych powodów. Od czasu do czasu można zleźć aukcje z ogromną kolekcją gier i konsol. Już nie tylko za granicą ale i w Polsce. Nie znaczy to jednak wcale, że ci ludzie z gier "wyrośli". Niektórzy zmieniają swoje zainteresowania i tak było od wieków, inni mają mniej czasu na rozrywkę, a jeszcze inni chcą odpocząć od komputera, bo być może przesadzili z częstotliwością jego użytkowania. Powody bywają różne.

Co zatem robić w sytuacji, gdy ktoś porówna granie do zabawy samochodzikami? Najprościej byłoby osobnika zignorować, ale przypuszczalnie kiedyś problem zniknie sam. Kolejne pokolenia zmieniają się diametralnie, stosunek do grania jest zupełnie inny niż jeszcze dekadę temu. Nie jest to już wyłącznie rozrywka dla niszy harkdorów, czego dowodem jest mocno rozrośnięty rynek gier mobilnych i coraz lepsze wyniki sprzedażowe typowych gier z najwyższej półki. Nikogo już nie dziwi kilka milionów egzemplarzy, a w przypadku takich serii jak Grand Theft Auto liczby te sięgają kilkunastu milionów. A jeśli przejdziemy do gier lżejszych, to taki Angry Birds w maju zeszłego roku został pobrany... miliard razy (sporo w tym zasługi bezpłatnej wersji m.in. na Androida).

------------------------------------------------

Zapraszam też na facebook.com/dinosfera- łatwy i szybki dostęp do wszystkich publikowanych przeze mnie materiałów i innych ciekawych rzeczy. Uwagi i konstruktywna krytyka mile widziana!

Prometheus
22 lutego 2013 - 12:31