Na fali, która przyniosła wiele nowych tytułów indie, jeden z cyklów przykuł szczególnie moją uwagę. Blackwell, opisujący losy medium Rosangeli oraz wspierającego jej poczynania ducha Joego. Na pierwszy rzut oka, to kolejna z wielu pikselówek, jednak przyglądając się jej bliżej, bardzo łatwo złapać bakcyla i zatracić się w opowiadanej historii.
Gry są klasycznymi point'n'clickami, gdzie będziemy rozmawiać z napotkanymi postaciami materialnymi i niematerialnymi. Będziemy zbierać przedmioty i używać je w określonych miejscach i na określonych osobach. Ważne jest także to, że poza rozmowami z umarłymi, naszym zadaniem będzie często przekonanie ich do opuszczenia tej płaszczyzny i pomoc im w tym. Niestety nie jest najłatwiejszym zadaniem, szczególnie że duchy nie zdają sobie sprawy z tego, że umarły.
Cykl obecnie składa się z czterech odsłon: Legacy, Unbound, oraz Deception. W poszczególnych epizodach poznamy historię niecodziennej przyjaźni głównych bohaterów oraz źródła ich wzajemnego przywiązania, zakorzenionego bardzo mocno w przeszłości. To rodzinne fatum odcisnęła także swoje piętno na ciotce Rose, Lauren, której losy także przyjdzie nam dokładnie poznać.
Postacie, którymi przyjdzie nam kierować, są wyraziste, jasno określają swoje potrzeby, co szczególnie widać w postaci ducha Joego. Rosangela z każdą kolejną częścią staje się coraz bardziej świadoma swoich zdolności i odpowiedzialności z nimi związanych. Powoli dojrzewa i coraz śmielej poczyna sobie w relacjach z duchami, a trochę mniej z ludźmi.
Każdy epizod to zwarta całość, opisująca jedno dochodzenie mocno powiązane ze zjawami, duchami i innymi, ponadnaturalnymi zdarzeniami. Kilka z nich pojawia się w więcej niż jednym epizodzie, dając nam przedsmak większej intrygi w tle, która bardzo powoli przed nami się zarysowuje. Podobnie ma się to w odniesieniu do losów naszego towarzysza, ducha Joego Mallone, który część pytań na swój temat zbija milczeniem, a na inne reaguje bardziej niż nerwowo. Na wiele pytań związanych z jego postacią przyjdzie jeszcze twórcom, miejmy nadzieję odpowiedzieć.
Na razie przyszło nam rozwiązać cztery tajemnicze sprawy, odesłać do lepszego świata cały zastęp duchów oraz pozbawić życia pewne indywiduum. Każdy z epizodów przyniósł także poza głównym watkiem kolejny skrawek tajemnicy związanej z rodem Blackwell i osobą Rosy. Można bez problemu zagrać osobno w dowolną część, jednak straci się wiele nawiązań oraz może nie zrozumieć pewnych kwestii.
Wyraźnie widać w kolejnych częściach zmiany wyglądzie postaci i teł. Z każdą częścią są nieco bardziej dopracowane, a także dostajemy więcej swobody. W początkowych częściach Joe jest jedynie towarzyszem, w dalszych możemy bezpośrednio przełączać się pomiędzy postaciami. Podobnie jest z używanymi przez Rosangelę podręcznymi urządzeniami, począwszy od notatnika przez komputer, a na smartfonie kończąc. Może brzmi to banalnie, ale widać wyraźną ewolucję w serii, co tylko pozytywnie wpływa na rozgrywkę.
Nie da się ukryć, że to jeden z tych cykli, które mają w sobie to coś, co nie pozwala się oderwać. Niektórzy nawet mówią, że takie gry mają duszę, w co w tym przypadku jestem w stanie uwierzyć. Te pikselówki są piękne, nawet jeśli czasami są bardziej rozpikselizowane, niż gry ze złotego okresu przygodówek, do którego nawiązują. Teraz pozostaje tylko czekać na epizod piąty autorstwa sprawdzonego Wadjet Eye Games, Blackwell Epiphany.
Śledź mnie na Twitterze!