Własny zespół mutantów – recenzja X-Men Legends 2: Rise of Apocalypse na PS2 - Brucevsky - 26 marca 2013

Własny zespół mutantów – recenzja X-Men Legends 2: Rise of Apocalypse na PS2

Brucevsky ocenia: X-Men Legends II: Rise of Apocalypse
76

X-Men Legends II: Rise of Apocalypse to coś na wzór interaktywnej wycieczki po uniwersum wykreowanym przez artystów Marvela. Najwięksi fani świata superbohaterów znajdą tam kilkadziesiąt postaci, wiele znajomych miejsc i skrzętnie poukrywanych smaczków. Równie dobrze z dziełem Raven Software bawić się też będą fani action RPG-ów, bo to niemal klasyczny przedstawiciel tego gatunku, w którym nie brakuje emocjonujących walk i rozwijania herosów. Sporo rozrywki znajdą też fani kanapowego multiplayera, który został zaimplementowany w grze. Co jednak z pozostałą grupą, która tylko kojarzy co słynniejszych uczniów profesora Xaviera, do tej pory w takie tytuły za wiele nie grała i woli bawić się samemu? Ocena obok sugeruje już, że w hicie z 2005 roku każdy wciąż można znaleźć pokłady dobrej zabawy. W czym tkwi dziś siła X-Menów?

Studnia bez dna i pojemne wiaderko

Autorzy gry mogli korzystać z ogromnych zasobów Marvela, które dziś śmiało można porównać do studni bez dna. Setki znanych z kart komiksów postaci i miejsc tylko czekały, by wrzucić je do wirtualnej rzeczywistości i przydzielić im różne role. Przez kilkadziesiąt godzin gry w Legends II można poznać wielu superbohaterów i ich równie niezwykłych przeciwników. Najbardziej znani przedstawiciele Bractwa Magneto i szkoły profesora Xaviera są oczywiście w drużynie gracza i walczą z nim ramię w ramię z kolejnymi hordami wrogów. Cyclops, Storm, Wolverine, Gambit, Magneto i Juggernaut to tylko mały wycinek grywalnych herosów, którymi każdy może pokierować. A na swojej drodze, w rolach drugoplanowych, a często też pojedynkach na śmierć i życie spotyka się też mutantów mniej znanych, jak Holocaust, Abyss, Grizzly, Ka-Zar czy Havok. Każdy z nich został obdarzony głosem i kilkoma przeczytanymi przez lektorów kwestiami, a także własnymi umiejętnościami i charakterystycznymi mocami. Miłośnicy świata Marvela znajdą więc wiele okazji, by się uśmiechnąć i przypomnieć sobie poznane przy różnych okazjach, mniej lub bardziej lubiane, postacie.

Na miarę możliwości

Wykorzystanie potencjału uniwersum nie było łatwym zadaniem, ale Raven Software miało pomysł genialny w swojej prostocie. Action-RPG z X-Menami został ciepło przyjęty i doceniony już przy pierwszej części, więc nie niosąca rewolucji kontynuacja nie miała powodów, by zawieść. To typowy przedstawiciel swojego gatunku, w którym gracz toczy dziesiątki podobnych pojedynków, zbiera setki elementów uzbrojenia, analizuje statystyki broni i zbroi, a także rozwija swoją drużynę o nowe umiejętności i atrybuty.

Potencjał Legends II miało ogromny i trudno twierdzić, że go zmarnowało. Każdy z herosów ma swoje własne atuty i techniki, których odkrywanie i rozwijanie przynosi masę frajdy. Spora różnorodność postaci sprawia też, że nie czuje się przy tym monotonii i znużenia. Wolverine ma swoje szybkie i mordercze ataki z bliska, Storm przypomina magów i rozwija swoje zdolności manipulowania pogodą, a taki Gambit obok ataków z wykorzystaniem kart szkoli też swoje techniki walki przy pomocy broni białej. I większość tych aktywnych i pasywnych umiejętności przekłada się potem na wydarzenia na polu walki i naprawdę coś wnosi. A to było bardzo potrzebne grze, w której jednak przez większość czasu robi się niemal to samo.

Wiecznie młodzi bohaterowie

Cell-shade’owa grafika uchroniła X-Menów przed nadgryzieniem przez ząb czasu. Tytuł bardzo delikatnie się zestarzał i praktycznie nie da się tego zauważyć, gdy skupi się na dobrej zabawie i pojedynkach. Na polu walki dzieje się sporo, elementy otoczenia niszczą się pod wpływem ataków, a powietrze raz po raz przerywają specjale, pociski i opatrzone kolorową aurą ataki fizyczne. Sporadyczne zwolnienia animacji psują nieco efekt, ale na szczęście towarzyszą one grze sporadycznie, głównie gdy na mapie zacznie się dziać za dużo.

Projekty poziomów trudno ocenić jednoznacznie. Z jednej strony są mapy ciekawe i atrakcyjne dla oka, z drugiej szare, ponure i szybko zapominane. Sposób prezentowania akcji i sam system gry nie pozwoliły autorom na fajerwerki w projektowaniu otoczenia, ale czasami ma się wrażenie, że plansze budowano ze zbyt małej liczy elementów. Powtarzające się korytarze, beczki, skrzynki, filary i różne śmieci tym łatwiej zauważyć, że mapy są sporych rozmiarów i spędza się na nich wiele czasu. W takich chwilach ten brak różnorodności potrafi jednak trochę znudzić.

Profesor Pesymizm i doktor Maruda

Bardzo interesującym pomysłem było stworzenie baz wypadowych, z których herosi wyruszają na misję. Szkoda jednak, że te „huby” są tak niewielkie, pozbawione elementów interaktywnych i większej liczby NPC-ów. Była doskonała okazja na zainteresowanie większej liczby osób uniwersum i upchnięcie dodatkowych dziesiątek smaczków i ciekawostek, a  tak zostało tylko miejsce, gdzie można rozwiązać quiz, potrenować i posłuchać odpraw. Na pewno dałoby się to jakoś rozwinąć. Można też trochę ponarzekać na niską spektakularność gry, ale jak na długiego i tak rozbudowanego action RPG-a nie jest w tym aspekcie źle.

Warto zostać mutantem?

Przedstawiona w grze historia nie wywołuje zbyt wielu emocji. Od początku można domyślić się, co wydarzy się później, choć zdarzają się niewielkie zwroty akcji, które niektórych mogą zaskoczyć. Sposób prezentacji fabuły i fakt, że jest ona rozciągnięta na wiele, wiele godzin sprawia, że trudno też wczuć się w atmosferę wielkiego konfliktu o losy planety. Poznawanie losów X-Menów nie jest tu głównym motywatorem do ponownego włączenia konsoli.

Pomimo to warto nawet dzisiaj zostać mutantem. Zabawa na konsoli w kooperacji i możliwość własnoręcznego kierowania tak charakterystycznymi bohaterami sprawia, że z Legends II przyjemnie spędza się czas. Nie jest to gra, która odmieni czyjekolwiek spojrzenie na świat, skłoni kogokolwiek do refleksji czy zapisze się na stałe w annałach historii. Nigdy jednak do bycia takim dziełem nie aspirowała, więc wypada tylko docenić, że ze swojej roli wywiązała się dobrze. Bawi, nie drażni i zapewnia długie godziny zajęcia. Przy obecnej cenie, grzech z takiej oferty nie korzystać.

Brucevsky
26 marca 2013 - 19:46