Z racji dzisiejszego "święta" (dzień książki) mam dla was eksperymentalną recenzję piątego zbioru opowiadań o przygodach Jakuba Wędrowycza. Jakuba pewnie już znacie, jeśli nie czytaliście żadnych tekstów Andrzeja Pilipiuka to pewnie natknęliście się na wzmianki o nim gdzieś w "internetach" albo nawet na moim blogu... w każdym razie potraktujcie poniższy tekst z przymrużeniem oka, bo co prawda zawiera on większość informacji jakie powinna mieć recenzja to jednak będziecie mieć do czynienia z kolejnym przykład mojej grafomanii. Pamiętacie recenzję pierwszego Fallouta? No właśnie...
Witajcie nieznajomi! Autobus się zepsuł? To sobie poczekacie ze dwie godzinki na następny. Spocznijcie sobie na ławeczce, o tam w ogródku piwnym przed knajpą, a ja opowiem wam o Jakubie Wędrowyczu. Nie wiece kto to? Ehm, można powiedzieć, że jest najbardziej znanym obywatelem naszej wsi. Ludzie gadają, że to degenerat i wrzód na dupie społeczeństwa, ale gdzie tam! To najprawdziwszy egzorcysta! Co? Jaki ksiądz? A gdzie tam staremu Jakubowi do seminarium jeszcze się pchać? On samouk jest!
Jaki znowu szalony? A kto mi upiora esesmana co go dziadek uciukał we wojnę z sadu wygonił?! Szkoda tylko, że z samego sadu też wiele nie zostało... Wiecie co? Postawcie browarka to wam opowiem czym się kiedyś Wędrowycz w knajpie chwalił. Jak nie uwierzycie to przynajmniej będziecie mieć fajną historyjkę z wycieczki na wieś. Co? Pięciu złotych wam szkoda?
Pewnego dnia Jakub przyszedł do knajpy podejrzanie późno. Znaczy nawet jak na niego. Zasiadł wypił parę piw i zaczął opowiadać. Wędrowyczowi po pijaku często zdarza się snuć opowieści nie z tej ziemi. Większość stałych bywalców w nie nie wierzy i traktuje jako darmową rozrywkę przy kufelku, ale po tym com we własnym ogrodzie widział już we wszystko uwierzę. Mówił, że dopiero co z za granicy wrócił samolotem. Samolotem! Wyobrażacie sobie obszarpanego starego dziada, który cuchnie wódą na kilometr wsiadającego do samolotu? Mimo wszystko jakoś mu się udało. Ktoś nie mógł się doczekać opowieści i ponaglał staruszka, a ten chrząknąwszy z godnością opowiedział nam historię o wyprawie do Egiptu, w której prócz niego brał udział jego prawnuk Piotruś i najlepszy kumpel Jakuba Semen Korczaszko. Wyruszyli sterowcem wygrzebanym z Semenowej stodoły na ratunek jakiegoś krewnego Korczaszki, wnuka chyba, co archeologiem w tym Egipcie jest. Przed czym ratować? Przed starożytną klątwą, a przed czym? Podobno przeszkodzić im w tym sam Lenin chciał! To jak dacie na to piwo? Jak dacie to opowiem wam całą historię.
Nie? Pewni jesteście? Znam jeszcze kilka krótszych historii, mogę wam na przykład opowiedzieć o wojennych przygodach Jakuba! Nie? To może o tym jak Jakub z czarownicą wojował? Albo o tym jak Jakuba przepił jakiś urzędas i do skansenu wpakował? Słyszałem też jak Wędrowycz chwalił się, że miał wykład w seminarium. Wiem nawet jak sobie poradzili z Zielonymi Mścicielami, wiecie tymi ekologami-terrorystami co to tankowce zatapiali, poradzili. Nadal nie? No ludzie, mówię wam te historyjki są całkiem zabawne, pełne czarnego humoru i nawiązań do kultury. Nie będzie się wam nudziło jak i tak musicie czekać na autobus. Czas wam szybko zleci, i wcale nie mówię tak, bo liczę, że kupicie mi to piwo...
Wiecie co? Nie chcecie słuchać to nie, ale zdaje się jakiś facet zebrał te historyjki w książce. Wyszło mu z tego 8 opowiadań na ponad trzystu stronach. To jak wam później żal będzie to sami sobie kupcie i poczytajcie. Ja zostawiam was w spokoju, bo widzę innych potencjalnych sponsorów. Na razie!