Zapomniany bohater i wielki hit – recenzja Headhuntera na PlayStation 2 - Brucevsky - 9 maja 2013

Zapomniany bohater i wielki hit – recenzja Headhuntera na PlayStation 2

Brucevsky ocenia: Headhunter
82

Headhunter dzisiaj jest już produkcją nieco zapomnianą. Raczej niewielkie, acz bardzo oddane grono fanów do dzisiaj wspomina Jacka Wade’a i jego niezwykłą przygodę, z którą jako pierwsi zetknęli się posiadacze Dreamcastów w 2001 roku. Teoretycznie takie tytuły starzeją się najszybciej i z upływem lat najwięcej tracą. Dzieło Amuze stanowi jednak jakby wyjątek od tej reguły i mimo braku wielu współczesnych rozwiązań oraz udogodnień wciąż zachwyca, zapewniając godziny zabawy na najwyższym poziomie.

Bo to po prostu nie jest zwykła strzelanina TPP.

Źródło: gamershell.com

Amuze w popisowy sposób poprowadziło historię cierpiącego na amnezję Jacka Wade’a, który próbuje wyjaśnić okoliczności swojego wypadku i tajemniczej śmierci przełożonego, szefa narodowej agencji strzegącej prawa. Intryga szybko się zawiązuje, pojawiają się zwroty akcji i bardzo charakterystyczne postacie. Z pomocą znakomitej ścieżki dźwiękowej, przerywników filmowych naśladujących programy informacyjne w telewizji, a także licznych scenek dialogowych, rozmów przed komunikator głosowy oraz odkrywanych powoli raportów stworzono łatwo przemawiający do świadomości świat. Opowiedziano przy tym historię, która broniłaby się śmiało jako świetny scenariusz filmowy.

Początkowo pewne trudności może sprawiać dzisiaj przyzwyczajenie się do momentami drętwego sterowania i niektórych przedpotowych rozwiązań, jak statyczna kamera, obecność apteczek i dziwne zagadki. Wystarczy jednak dać się pochłonąć wydarzeniom na ekranie i nauczyć panować nad systemem, by zacząć się znakomicie bawić. Wtedy kartonowy model kolizji podczas poruszania się motocyklem po mieście, czy mało efektowne strzelaniny przestają zwracać naszą uwagę. Headhuntera zaczyna się akceptować z całym dobrodziejstwem inwentarza.

Dzieło Amuze pełne jest rozmaitych rozwiązań i pomysłów, własnych lub zapożyczonych z innych produkcji. Twórcy często bawią się założeniami i modyfikują nieco podstawowe cele i wymagania, by nawet nie pozwolić nudzie zapukać do wejściowych drzwi. Znakomicie dyktują przy tym  tempo akcji, która zwalnia lub przyspiesza w odpowiednich momentach. Siedząc z padem w ręku można poczuć się jak podczas oglądania znakomitego filmu sensacyjnego, w którym co rusz zaskakują nas kolejne niespodzianki.

Mamy więc w grze klasyczne strzelaniny na ostrą amunicję, ale też sekcje, w których wrogów musimy unikać. Mamy momenty bardziej swobodnej eksploracji danej mapy i etapy, w których do działania zmusza nas szybko upływający czas. Niemal obok siebie egzystują fragmenty, w których chodzi tylko o szybkie palce, jak i te wolniejsze, w których na przykład zbieramy materiały potrzebne do stworzenia podręcznego materiału wybuchowego. Pomysłami Amuze można by śmiało obdzielić kilka osobnych produkcji.

Niesamowity klimat zabawy buduje też ścieżka dźwiękowa. Richard Jacques skomponował kilka znakomitych utworów, wśród których bryluje motyw przewodni głównego bohatera. Nie sposób się w tej melodii nie zakochać i nie docenić, jak znakomicie oddaje ona klimat całej gry. Dodając do tego nieźle zagrane dialogi i grafikę, która mimo swoich lat wcale nie wywołuje wstrętu, otrzymujemy grę praktycznie nie dającą się upływającemu nieubłaganie czasowi.

Po kilku godzinach spędzonych z Headhunterem zatęskniłem za większą liczbą zaprojektowanych w podobny sposób gier sensacyjnych. To znaczy sporo. Opisywani wcześniej bossowie na pewno zapisali się w pamięci, więc starania Amuze, które próbowało w tej kwestii naśladować serię Metal Gear Solid nie poszły na marne. Swoje miejsce w panteonie charyzmatycznych herosów zajął też Jack Wade. Nieczęsto jest on wspominany we wszelkich zestawieniach na najlepszych herosów z gier w historii, ale ma wszystkie cechy potrzebne, by zajmować wśród nich prawowite miejsce. W tym wszystkim naprawdę trudno znaleźć jakiekolwiek wady. Może ze względu na nieliczne błędy, niezbyt wygodne sterowanie i problemy z kamerą Headhuntera nie można nazwać grą idealną, ale to wciąż hit, który każdy powinien ograć. A przynajmniej o nim pamiętać. Oby każda platforma doczekała się takiego dzieła, jakim dla Dreamcasta był w 2001 roku Headhunter.

Brucevsky
9 maja 2013 - 19:44