Bossowie: Headhunter - Brucevsky - 24 kwietnia 2013

Bossowie: Headhunter

Jeśli główny bohater gry jeździ na motocyklu bez kasku, w samym tylko podkoszulku i okularach przeciwsłonecznych, do tego nie boi się rzucić złośliwym tekstem do ponad dwumetrowego osiłka i osiąga znakomite wyniki we wszystkich testach umiejętności i kondycji to nie możemy przeciwko niemu rzucić gościa w kominiarce z karabinem, który potrafi wymawiać jedynie samogłoski. Charyzmatyczny Jack Wade potrzebował więc odpowiednich przeciwników. Czy Amuze mu ich dało?

UWAGA, spojlery!

"Jedziemy komuś nakopać"

Początkowo może wydawać się, że najważniejsi oponenci w grze zostali wyjęci z taniej kreskówki lub tworzonego przez mało kreatywnych rysowników komiksu. Siwobrody szef gangu motocyklistów Graywolf, poruszający się w tradycyjnym kapeluszu cyber-kowboj Ramirez, czy będący wielokrotnym zwycięzcą więziennego turnieju gigant w specjalnym kombinezonie na papierze wywołują co najwyżej uśmiech politowania. Amuze wykrzesało jednak z tych pomysłów wiele dobrego i sprawiło, że bossowie stali się wartościowym elementem gry.

Nikt nie jest tutaj przypadkowy i wyrwany jakby z innej bajki. Każdy szef ma swoje motywy i jakąś historię, o czym można przekonać się, czytając agencyjne raporty i wsłuchując się w dialogi. Trochę wzorem serii Metal Gear Solid twórcy próbowali nadać postaciom nieco charakteru i nie wyszło im to najgorzej. Nikt co prawda tutaj nie wywołuje takich emocji, jak Psycho Mantis czy Sniper Wolf, ale jednak każdy boss wydaje się częścią świata i czymś więcej niż tylko trudniejszą przeszkodą.

O sile szefów w Headhunterze stanowią przede wszystkim bardzo interesujące i zróżnicowane pomysły na starcia. Klimatyczny pojedynek w deszczu na dachu budynku z potężnie uzbrojonym Graywolfem zdecydowanie wyróżnia się in plus. Koncept zastosowany choćby w Metal Gear Solid przy walce z Vulcan Ravenem wciąż bawi i stanowi idealne wprowadzenie przed kolejnymi walkami. Jest też dobrą zapowiedzią tego, co czeka graczy w kolejnych godzinach zabawy. Tutaj bowiem nie liczy się tylko siła ognia i celność, Jack musi często używać też sprytu, by wyjść cało z różnych opresji. Tak jest podczas spotkania z szefem gangu motocyklowego i podczas występów kolejnych bossów. Podczas pojedynków trzeba myśleć.

Ocenę najważniejszych przeciwników na pewno bardzo podnosi fakt, że podczas kilku godzin gry nie spotkamy dwóch starć zaprojektowanych według takiego samego schematu. Za każdym razem walka wygląda inaczej i wymaga nieco innych zachowań od graczy. Osoby, które mają już ograne kilkanaście innych pozycji, znajdą przy tym wiele rozwiązań zastosowanych w identyczny lub podobny sposób we wcześniejszych lub późniejszych hitach. Oślepiające reflektory na statku, kojarzące się niemal od razu z walką z Olgą Gurlukovich w Metal Gear Solid 2, są tutaj najlepszym przykładem.

Duży plus gra zbiera też za postać finałowego bossa, którego projekt najwyraźniej bardzo spodobał się Ridleyowi Scottowi. Nie sposób nie zauważyć bardzo licznych podobieństw Adama do postaci Inżyniera z Prometeusza. Podobna budowa ciała i kolor skóry, a także niemal identyczne zachowania i predyspozycje rzucają się w oczy od momentu pierwszego pojawienia się tego przeciwnika. Naprawdę można przy nim poczuć się słabym.

Niestety za ciekawym i niepokojącym projektem nie poszedł już dobry pomysł na wykorzystanie go w walce. Kilkurundowe zmagania z Adamem nie są specjalnie odkrywcze, a i nie należą do najtrudniejszych. Co gorsza, dość łatwo znaleźć sposób na tego dużo silniejszego przeciwnika i przemienić na pozór emocjonujące starcie w zestaw powtarzanych do znudzenia czynności.

Na tle bossów z Oni, gry niejako trochę podobnej do Headhuntera, szefowie z produkcji Amuze wypadają dużo lepiej. Są ciekawsi i dużo bardziej wymagający, choć walki z nimi nigdy nie przekraczają pewnej granicy i nie zaczynają frustrować. Starcia są pomysłowe, zaprojektowane sensownie i nie wywołują złości lub znudzenia. Można z czystym sumieniem powiedzieć, że Headhunter ma swój panteon barwnych postaci. Dzisiaj się o nich już praktycznie nie pamięta, trochę niezasłużenie.

Ocena bossów: 8/10

W ramach cyklu ocenieni zostali też bossowie z:

Ratchet & Clank 2
Final Fantasy Tactics: War of the Lions
Oni
X-Men Legends II: Rise of Apocalypse

Brucevsky
24 kwietnia 2013 - 15:24