Stoker - twórca Oldboya robi dobrze po angielsku - fsm - 16 maja 2013

Stoker - twórca Oldboya robi dobrze po angielsku

Czekałem na ten film od dosyć długiego czasu i w końcu się doczekałem. Stoker, anglojęzyczny debiut Parka Chan-wooka według scenariusza Wentwortha Millera (czyli Michaela Scofielda z Prison Break - say whaaaat?!), to oddająca hołd Alfredowi Hitchcockowi mroczna, niepokojąca opowieść o dysfunkcyjnej rodzinie i dojrzewaniu, zapakowana w absolutnie przepiękne pudełeczko. Nie jest to film, który spodoba się każdemu, nie jest to też żadne arcydzieło, ale podobał mi się na tyle, że chcę zwrócić na niego Waszą uwagę - pomóżcie Stokerowi odbić się od boxoffice'owego dna (w pierwszy weekend u nas do kina poszło zaledwie 6 tysięcy widzów).

Wlazł kotek na płotek i mruga...

Scenariusz Stokera znalazł się na szczycie najlepszych niezrealizowanych projektów w Hollywood w 2010 roku. Jego autor założył sobie stworzenie nietypowego miksu horroru, psychologicznego thrillera i dramatu rodzinnego, zaś tytułowe nazwisko ma być ukłonem w stronę Brama Stokera, twórcy Draculi. Całość dodatkowo jest mocno inspirowania Cieniem wątpliwości Hitchcocka (choć pojawiają się też echa Psychozy), w którym również występuje postać podejrzanego wujka Charliego. Ale po kolei. Historia zaczyna sie od śmierci Richarda Stokera, ojca osiemnastoletniej Indii i męża jej zdystansowanej, zakochanej w butelce wina, matki Evelyn. Gdy po pogrzebie w rodzinie pojawia się od dawna nie widziany wujek Charlie, atmosfera się zagęszcza. Z jednej strony jest źle, "bo co ludzie powiedzą" - świeżo upieczona wdowa mieszka z młodszym, przystojnym bratem martwego męża. Z drugiej strony jest źle, bo Charlie od nienagannym obliczem i gadzim uśmiechem skrywa tajemnicę, która nie jest z gatunku "nie myję rąk po sikaniu". I jest jeszcze trzecia strona - India nie przypomina typowej nastolatki, ma wyostrzony słuch i wzrok, zwraca uwagę na rzeczy niedostrzegalne dla przeciętnego człowieka i generalnie jest jakaś taka dziwna. Dysfunkcyjna rodzina, cień zbrodni, mroczny klimat, subtelny erotyzm i powolne tempo. Bierze Was to?

...ładna to piosenka, niedługa...

Stoker jest bardzo solidnym filmem, ale nie liczcie na cios w rodzaju Oldboya. To nie ten poziom, choć Park przemyca tu motywy znane ze swoich poprzednich dzieł. Akcja toczy się wolno, konkluzja historii nie jest tak zaskakująca, jak może się wydawać w trakcie oglądania, dużo rzeczy jest niedopowiedzianych, subtelnie zaznaczonych. To film dla uważnego, wypoczętego widza, który nie będzie marudził, że nie dostał czegoś w stylu Siedem albo, dajmy na to, Memento (bo klimat). Stoker to elegancka, pokręcona historia o dojrzewaniu, szukaniu tożsamości i tłumieniu instynktów, których stłumić się nie da. To film sprzed 50 lat nakręcony przy użyciu współczesnych środków. To film, w którym historia (mimo generalnie pozytywnego odczucia, jakie bije z powyższych akapitów) jest tylko niezła, zaś naprawdę dobra jest forma i strona techniczna. Pozwólcie zatem, że teraz się troszkę porozpływam.

OJAAA! UUU!  Stoker jest tak nakręcony i tak zmontowany, że gęba sama się uśmiecha. Już wpleciona w statyczne kadry czołówka jest małym dziełem sztuki, a potem jest tylko lepiej. Ulubiony zdjęciowiec Parka, niejaki Chung Chung-hoon, operuje kamerą z zegarmistrzowską precyzją. Tworzy niesłychanie estetyczne obrazki, przesuwa ją w nietypowy sposób, bawi się ostrością... Aż miło popatrzeć. Do tego dochodzi przewspaniały montaż, sklejający ze sobą przeróżne, pozornie niezwiązane sceny, w bardzo pomysłowy, magiczny wręcz sposób i uzasadniona fabularnie zabawa dźwiękiem. Skoro India słyszy więcej niż inni, widzowie też słyszą więcej niż inni - wyciągnięte z tła dialogi, tupot odnóży pająka, szczęk maszynerii... Warto Stokera obejrzeć z dobrym nagłośnieniem, bo ekipa od udźwiękowienia spisała się na medal, a muzyka Clinta Mansella tradycyjnie również jest niczego sobie. Realizacyjne cudeńko, powiadam.

...niedługa, niekrótka OJ BO KTOŚ TU ZARAZ ZGINIE!

Stoker to bardzo solidna wypadkowa dwóch elementów - przemyślanej, nieźle rozpisanej fabularnej bazy (6 z plusem) i rewelacyjnej formy wizualno-dźwiękowej (8 z plusem). Klimat jest pierwszorzędny, tempo stateczne i dostojne, a przy odpowiednim nastawieniu całość bezproblemowo zjedna do siebie każdego świadomego widza. Mnie Stoker zjednał.

fsm
16 maja 2013 - 13:52