E3. To tutaj najwięksi twórcy na rynku omawiają, prezentują, a czasem nawet grają w nadchodzące gry. Przy sportówkach wypowiadają się gwiazdy danych dyscyplin wyuczonym „w mojej grze ważna jest płynność. Dobrze, że nowy Madden jest płynny”, przy sequelach oferują nam więcej tego samego z drobnym powiewem świeżości (i dostajemy takie Dragon Age 2... Inquisition może być FPSem, już mi wszystko jedno), a zupełnie nowe IP uderza zwykle efektownym (mającym niewiele wspólnego z samą grą), prerenderowanym trailerem.
Czasem, dla zwiększenia hype’u wokół gry, pokazywany jest gameplay. Nie zawsze jednak giganci rynku grają z nami fair.
Prezentowany wycinek właściwej gry, często z pominiętymi cutscenkami w celu uniknięcia spoilerów, daje Graczom dwie ważne informacje. Gra jest w zaawansowanym stadium tworzenia i TO DZIAŁA!. Trailery mogą kusić nas fabułą, ale któż gotów jest dla samej tylko fabuły zakupić grę (prócz nabywców Game of Throne : The Game...)? W tym krótkim demie możemy zaobserwować mechanikę rozgrywki, właściwą grafikę, płynność, nieskazitelną grę prezentera, kompletny brak błędów z jego strony... zaraz, zaraz. Czy on przypadkiem nie gra z playbacku?
Takim zabiegiem wiele można zyskać, lecz nieporównywalnie więcej w oczach Graczy stracić. Ma być szoł, mają być fajerwerki, musi być porządnie. Dlatego nie ryzykujmy, gdyż nasze nie do końca stabilne demo nieukończonej gry może zwyczajnie odmówić współpracy. Przejdźmy je kilkadziesiąt razy, nagrajmy to wszystko i wybierzmy najlepsze podejście. Dla zwiększenia wiarygodności podstawimy naszego człowieka z niepodłączonym padem i co jakiś czas skierujemy kamerę na jego ręce, których ruchy postara się zgrać z tym co się dzieje na ekranie. Niech stoi też w półmroku, tak na wszelki wypadek.
„Panie prezesie, mam lepszy pomysł! Skoro akcja będzie ustawiona, możemy przygotować scenariusz do prezentowanej rozgrywki! Wydawanie komend czy jakieś luźne rozmówki między osobami, które będą trzymać pady przy naszej farsie!” „Awans, panie Romku!” „A może dołóżmy trochę „graczy”? W końcu to masowa online’ówka!” „PREMIA, PANI ANIU!” I tak oto skończyli na 64 graczach i prezentacji Battlefielda 4.
Można się spierać - jest to bezczelne okłamywanie klientów czy godny naśladowania chwyt pozwalający zademonstrować absolutnie wszystko, co byśmy zademonstrować chcieli? Co by było, gdyby koleś umarł podczas live dema? Przeoczylibyśmy jak pięknie wygląda niszczone otoczenie? Niezdążyłby wjechać na czas windą do góry i ten ‘nagły’ wylot śmigłowca nie zgrałby się tak idealnie. Poza tym, przy takiej ilości graczy dochodzi stworzenie gry i dołączenie do niej przez pozostałe sześćdziesiąt trzy osoby. Może rzeczywiście nie było warto? Do tego mamy do czynienia z wczesną wersją, a często też z kaprysami sprzętu.
Z drugiej jednak strony problemy ze sprzętem (szczególnie kontrolerami ruchu) czy grami to nasza codzienność. Glitche chodzą po Graczach. Myślę, że nie tylko ja jestem w stanie wybaczyć drobne potknięcia, przypadkową śmierć w trakcie dema czy chwilowe klatkowanie. Miano „wczesny kod gry” usprawiedliwia takie wpadki, a dodaje poczucie realizmu i szczerości z odbiorcą. Nie każde QTE musi być wstukane poprawnie i na czas, nie każdy wystrzelony pocisk musi trafić w przeciwnika, nie każdy musi być headshotem. Podczas normalniej gry tak się nie dzieje.
W dodatkach na płycie z trzecią odsłoną God of War, w jednym z filmików, pokazane było, jak stresowały się osoby mające zagrać na prezentacji E3 2009 w demo Boga Wojny. Stig Amussen i Todd Pappy przechodzili fragment setki razy, próbowali przygotować się na każdą ewentualność niepowodzenia oraz dostosować styl gry, by pokazać jak najwięcej w kwestii walki. Samego filmiku nie mogłem znaleźć w internecie, ale jeśli ktoś posiada egzemplarz gry - polecam. Efekt końcowy wyszedł bardzo przyzwoicie.
Zupełnie inną sprawą są trailery „na silniku gry” i afera z targów E3 2005. Sony oznajmiło wówczas, że cudny wręcz graficznie trailer Killzone’a 2 jest właściwym gameplayem z PS3. Po kilku dniach wydali oświadczenie, że filmik był prerenderowany, lecz „teoretycznie możliwy”na nadchodzącej konsoli. Prawdziwy gameplay zaprezentowano dwa lata później i pomimo nieznacznego odbiegania od fałszywego pierwowzoru, wywołał poruszenie jakością prezentowanego obrazu. Czy bez tego kłamstewka gra wyglądałaby tak dobrze? Musieli zrobić wszystko, by zachować twarz.
Na koniec zostawiam was z Destiny, moim zdaniem najlepiej zrobionej prezentacji rozgrywki tych targów. Prawdziwa gra, rozbrajający śmiech jednego z graczy i dialogi ciut brzmiące na wyuczone, ale z dozą czystej radochy podczas sadzenia łebszotów. Dodam też, że być może ta przeludniona demonstracja BF4 nie była ustawiona, a idealnie zgrana. Mogło tak być. Być może Destiny było ustawione. Ważne jednak są odczucia nasze, Graczy. Ja tak to czuję. Ja tu tylko piszę.
POW!