Recenzja Element4l - żywioły w swoim żywiole - Materdea - 17 czerwca 2013

Recenzja Element4l - żywioły w swoim żywiole

Materdea ocenia: Element4l
80

Rock of Ages pokazało, że można zrobić dobrą grę, gdzie tocząca się kula robi za pierwszoplanową postać. Nie potrzeba było futurystycznych militariów, rosyjskich żołnierzy, czarnych charakterów oraz ogromnego budżetu na motion-capture i miliardy wybuchów. Element4l doskonale hołduje takiej definicji produkcji niezależnej – deweloperzy spisali się na medal!

Odznakę „dzielnego indie twórcy”, studio I-lllusions, ma przede wszystkim za genialny w swojej prostocie gameplay. Wcielając się – a jakże – w okrągłego przyjaciela wszystkich dzieciaków przemierzamy kolejne lokacje: ot, cała filozofia. Ale jak je przemierzamy. Do dyspozycji gracza twórcy oddali cztery formy bohatera, które reprezentują cztery żywioły: ogień, lód, ziemię, a także powietrze. Każda z nich ma jakieś inne właściwości, cechy wyróżniające je spośród reszty. I tak np. powietrzny typ jest lekki jak piórko, przez co doskonale unosi się w powietrzu, a fireball nadaje chwilowego przyśpieszenia.

Deweloperzy w swoim projekcie bardzo dobrze wywarzyli dwa aspekty – kombinowanie i zręczność. Choć nie jest to podział „fifty-fifty” – zdecydowanie częściej musisz wykazać się lepiej wytrenowanymi paluchami (a jak je trenujesz – Twoja sprawa), aniżeli mózgownicą. Na szczęście nie powoduje to jakichkolwiek dysproporcji, choć jeśli komary ubijasz z wielkim trudem, a złapanie lecących w Twoją stronę czystych ubrań rzuconych przez pani domu okazuje się barierą nie do przejścia, to od Element4l trzymaj się z daleka.

Tak kombinując i przemieszczając się, a to w prawo, a to w lewo, a to pod ziemię czy na wysoką górę, nie sposób nie zauważyć fantastycznych lokacji wykreowanych przez projektantów. Rozgrywka została podzielona na kilka rozdziałów (nazwanych rozum, serce itd.), na które składają się 2-3 rozbudowane poziomy. Miejscówki z poszczególnych typów różnią się od siebie głównie kolorystyką, gdyż reprezentują odmienne pory roku. Albo ja przynajmniej odniosłem takie wrażenie – raz toczymy się przy brunatno pomarańczowym zachodzie słońca, by za chwil kilka przenieść się w magiczny świat śniegu i zimy, a jeszcze później także i wiosny. Coś niebywałego. Z naciskiem na wspomnianą zimę, która wygląda rewelacyjnie! Klimat jej towarzyszący natychmiast przywiódł mnie do pierwszych chwil z Mafią II – szkoda, że zabrakło świątecznych utworów muzycznych.

A propos muzyki. Za ścieżkę dźwiękową odpowiedzialna jest ekipa Mind Tree - zespół w genialny sposób połączył klasyczne instrumenty w postaci fortepianu, skrzypiec czy też harfy, wraz z nowoczesną, momentami nawet dupstepową, muzyką. Wszędobylskie sample dają o sobie znać nawet podczas podróży do pracy lub szkoły – Steam pobiera równocześnie oficjalny soundtrack, więc ulubione wykonania można zabrać do empetrójki/telefonu. Świetna rzecz!

Kapitalnie spisuje się minimalistyczny interfejs. Menu główne to oaza spokoju, z tylko 3-4 opcjami do wyboru i łagodzącą obyczaje nutką pianina. W miarę, jak dalej mkniemy przez następujące levele, program obdarowuje nas licznymi tekstami wyświetlanymi na ekranie, aczkolwiek bez jakiejkolwiek narracji, co jeszcze bardziej tworzy enigmatyczną otoczkę wokół Element4l. Oprócz standardowych podpowiedzi raczeni jesteśmy również nawiązaniami do dzisiejszych gier wideo, literatury czy też kinematografii.

Sortując to wszystko, prasując i układając w piękny, równiutki i czyściutki stosik zalet, nie sposób zauważyć jakichkolwiek wad. No, jeśli dla kogoś konieczność rozruszania pięciu kończyn na zakończeniach dłoni czy wysilenie szarych komórek jest męczarnią, może śmiało całą produkcję zaliczyć do minusów. Wszystko ze sobą fantastycznie współgra tworząc idylliczny nastrój, w którym łatwo się zatracić.

Materdea
17 czerwca 2013 - 23:48