Krew i Wino, a więc wieńczących przygody Geralta dodatek do Wiedźmina 3, zadebiutuje już jutro (ew. dzisiaj). Kiedy 10 maja pojawiły się pierwsze materiały oraz zapowiedzi rozszerzenia, dowiedzieliśmy się o zmianach przeprowadzonych przez deweloperów w temacie całego interfejsu. Dość radykalnie, choć z umiarem, zmieniono wygląd oraz lepiej zagospodarowano przestrzeń użytkową ekwipunku, mapy etc. I wyszło świetnie!
Mówiąc szczerze, to od tego czasu czekałem z kontynuowaniem rozgrywki w Dzikim Gonie w Nowej Grze +. Zapowiadane innowacje były na tyle spore, że nie miałem ochoty męczyć się ze starym, wolnym i przycinającym glosariuszem i innymi, jemu podobnymi elementami.
Chyba najważniejszym, z mojego punktu widzenia, modyfikatorem jest lepiej pogrupowany ekwipunek. Tego brakowało mi od początku przygody z Wiedźminem – sensowniej poukładanych rzeczy w obrębie jednej zakładki. Rynsztunek to teraz broń oraz zbroje – co ma sens. Co więcej, system działa o wiele płynniej właśnie przez to, że mając miliard składników alchemicznych nie muszą ładować się jednocześnie. Jeśli miałbym wymieniać największą wadę Dzikiego Gonu, to byłby ścinki podczas przełączania zakładek w ekwipunku.
Na pewno nowy interfejs sprawi problem z przyzwyczajeniem się do niego. Mimo tego że jego szkielet jest niemal identyczny, to kilka nowych patentów sprawia przedziwne początkowe, dość chaotyczne, odczucia. Jest zdecydowanie większy od swojego poprzednika – jakby chciał się dopasować albo do niedowidzących, albo do 50-calowych telewizorów. W okienku z zadaniami dość zwodzące są tarcze-herby poszczególnych krain, w których musimy wykonać rzeczone zadanie. Wisienką na torcie jest możliwość ponownego odczytania wszystkich książek, ogłoszeń lub innych źródeł treści pisanej, które mieliśmy w ekwipunku!
No i można włączyć podpisy wszystkich odkrytych miejsc na mapie. Trochę to napaćkane, ale da się wyłączyć.
Koniec końców wracam do Novigradu. Czekają jeszcze Serca z Kamienia oraz Krew i Wino!