Emocje, emocje, emocje - te trzy słowa najlepiej podsumowują niedzielne Grand Prix na torze Silverstone. Emocjonująco było już podczas kwalifikacji, ale wyścig udowodnił, że F1 jest nieprzewidywalna i niebywale emocjonująca od startu do samej mety. Takiego wyścigu nie było od dawna!
Po sobotnich kwalifikacjach niekwestionowanym liderem był zespół Mercedesa z Hamiltonem (który na ostatnim okrążeniu Q3 wykręcił kosmiczny wręcz czas) na czele. Start wyścigu o Grand Prix Wielkiej Brytanii nieco pokrzyżował szyki Nico Rosberga (zresztą nie tylko jego, bo fatalny start zaliczył także Mark Webber i Fernando Alonso), który dał się wyprzedzić Sebastianowi Vettelowi, ale Lewis pewnie przodował stawce... do ósmego okrążenia. Wówczas to bohaterami wyścigu byli nie kierowcy i ich bolidy, a opony (a właściwie to wszystkie czynniki wpływające na ich niszczenie - nie wiemy jeszcze, czy powodem całego zamieszania była sama mieszanka, czy też ostre krawędzie tarki na którymś z zakrętów, prawdopodobnie 3, 4 lub 5, ale zniszczenie lewej tylnej opony w kilku bolidach doprawdy nie jest rzeczą normalną). Pierwszą ich ofiarą był niestety Hamilton, który po zjeździe do pit-stopu stracił kilkanaście pozycji. Kolejnymi ofiarami byli: Massa (okrążenie 10.), Vergne (okrążenie 14.), Vettel i Perez. Resztki opony z bolidu Toro Rosso były na tyle groźne, że do akcji musiał wkroczyć Safety Car.
Okrążenie dwudzieste drugie - prowadzi Vettel przed Rosbergiem i Sutilem. Dalej Alonso, Raikkonen i Grosjean. Webber ósmy. Dwadzieścia okrążeń później awarii uległa skrzynia biegów w bolidzie Vettela i Seb żegna się z wyścigiem. Na prowadzenie wychodzi Rosberg (za nim Raikkonen, Sutil i Ricciardo), a na torze po raz kolejny pojawia się Safety Car. Kilku kierowców zakłada nowe opony, a wyścig zaczyna się od początku.
Sytuację na torze wykorzystuje kilku kierowców - Alonso, Webber, Hamilton i Massa. Ostatecznie Alonso awansuje na miejsce trzecie, Webber na drugie, Hamilton na czwarte (moim zdaniem Lewis zasłużył na podium), a Massa na szóste.
Nie pamiętam już, kiedy ostatnio mieliśmy do czynienia z tak zaskakującą końcówką i roszadami na poszczególnych pozycjach. Strasznie szkoda mi Hamiltona, który, jak już wcześniej pisałem, w tym wyścigu zasłużył na wygraną, a już na pewno na podium. Jednak czwarte miejsce Lewisa, po tak pechowym początku wyścigu, i tak jest godne podziwu. Zaskakuje trzecie miejsce Alonso, który podczas tego weekendu (poza rewelacyjną końcówką GP) niczym nie imponował, a cieszy powrót 'do mety' Massy, dla którego ostatnie wyścigi były strasznie pechowe. Oby Felipe ponownie odnalazł formę. Wreszcie należy pochwalić Rosberga (kolejna wygrana) i Webbera, którzy przez cały weekend byli bardzo szybcy.
Tor Silverstone uśmiechnięci opuszczą także Sutil, Ricciardo i di Resta, którym udało się zdobyć kilka punktów dla ich zespołów. Żal też Vettela, ale Seb ma solidny zapas punktowy, więc żadna krzywda mu się nie dzieje. Mercedesy rosną w siłę, Ferrari są w stanie coś ugrać tylko podczas wyścigu, a McLarenów aż nie poznaję...
Do zobaczenia na Nurburgringu!
A jakie są wasze wrażenia po wyścigu na torze Silverstone?
<Spodobał ci się tekst? Wpisy i felietony przypadły ci do gustu? Polub growo&owo na Facebooku ^^ Znajdź mnie też na Google+>