Średnie gry to częściej wysokobudżetowe produkcje, które po prostu nie udały się ich twórcom, czy też produkcje o ściśle określonym budżecie, które starają się go maksymalnie wykorzystać? Nie zmienia to faktu, że wiele z tych gier jest tak niesłusznie postrzegana.
Trudno obiektywnie przyjrzeć się grom postrzeganym jako średnie. Z jednej strony mamy oczekiwania gracza wobec tytułu, z drugiej ocenę gier przez szeroko pojętą branżę. Wszystko to jednak zawsze jest podszyte osobistymi odczuciami oraz podbudowane znajomością pokrewnych gatunkowo gier. Podobnie na przeszkodzie stoi także nieraz zdewaluowany i nierzeczywisty system oceniania. To, co podoba się jednemu, nie musi drugiemu. To, co dla jednego jest budujące i rozwojowe, dla drugich będzie umownym podejściem do formuły gry, a czasami wręcz ograniczeniem.
Gry z budżetem i aspiracjami do bycia blockusterem klasy AAA+ ciężko znoszą przyczepienie do nich etykiety średniaka, pomijając już, ile pieniędzy zostało wpompowane nie tylko w samą produkcję gry, a w otaczający ją marketing i hype. Najlepsze przykłady ostatnich lat to Homefront i Aliens: Colonial Marines, gdzie wydawcy ograniczyli zewnętrzne oceny gier embargiem, w zamian szeroko reklamując tytuły i napędzając wobec nich oczekiwania. Mamy tu także inny element, który wpływa na popyt na dany tytuł. Znane i lubiane universum Aliena i Predatora w Colonial Marines, czy bardzo chwytliwy temat inwazji i okupacji Stanów Zjednoczonych przez obce wojska. Obie gry udowodniły, że mając dobrą licencję, nie zawsze ma się potencjał, by ją właściwie użyć.
Mamy także gry, które mając rewelacyjny jeden element rozgrywki lub fabuły, starały się wokoło niego zbudować pozostałe elementy. Tak też zmarnowano wspaniały potencjał zapowiadanego, freeroamowego latania w Dark Void, doczepiając do niego słaby design poziomów i koszmarny, posklecany na kolanie z kalek scenariusz. Taki sam los spotkał Damnation, mający znakomity design i pomysł na świat, co niestety zostało położone między innymi przez koszmarne i awaryjne sterowanie.
Powyższe przykłady to tytuły z ambicjami, które nie dały rady być tym, czym widzieliby ich twórcy. Czy w takim razie trzeba tytuł dopieszczać tak długo, aż się da, aż nie zestarzeje się silnik graficzny i nie trzeba będzie go wymienić? Co począć ze zmieniającymi się oczekiwaniami graczy i ewolucją mechanizmów rozgrywki? Doskonale na to odpowiada Duke Nukem Forever, który po otrzymaniu statusu „it's done” nie zadowolił do końca nikogo, co jednak przyniosło ulgę, że oczekiwanie na ten tytuł nareszcie się skończyło. Nieważne jak.
Warto przy różnorodnych tytułach także rozróżnić typ rozgrywki single lub multi. Co począć ze słabymi i nieraz niedorzecznymi trybami dla jednego gracza w Call of Duty czy Battlefield, a sprawiającymi nielichą frajdę trybami dla wielu graczy? Nie da się ocenić gry jako średniaka czy dobrego tytułu w jednym tylko kontekście. Podobnie z grami mającymi znakomity tryb single, gdzie na siłę dorzucono tryb multi, jak choćby Spec Ops: The Line. Pomijam już dobre gry, wobec których jedynym zarzutem jest to, że nie mają trybu multi. Nie tędy droga.
Wiele średnich gier potrafi zaoferować lepszą rozrywkę niż niejeden, pretensjonalny tytuł z wyższej półki. Często dzieje się tak dlatego, że potencjalny hit, przygotowywany jest w taki sposób, żeby zadowolić każdego, albo przynajmniej jak największą rzeszę odbiorców. Gry uznawane za średnie są nieraz produkcjami niekoniecznie niszowymi, ale adresowanymi do konkretnych odbiorców, jak nap przykład gry strategiczne czy dobrze przemyślane produkcje niezależne. Niestety nadal pokutuje mit, że jeśli gra nie jest z półki AAA+, to nie może być dobra, a co najwyżej poprawna. Tak samo, jak to, że jeśli gra nie jest z gatunku, który dobrze leży danemu graczowi, to na pewno jest zła.
Trudno o obiektywizm w ocenach gier, tak samo, jak filmów, książek czy sztuki. O gustach się nie dyskutuje, co nie przeszkadza w tym, żeby poddać ocenie określony produkt, a także z prozaicznego powodu poznania opinii innych na jego temat, żeby nie sparzyć się po zakupie. O obecnej kali ocen można posiedzieć, że jest nieobiektywna, jak każdy z nas. Nieważne, czy jest to skala 10 stopniowa, 5stopniowa, czy będziemy przyznawać kółka. Każdy chce obiektywnej oceny gry, która musi zostać skonfrontowana z materiałami promocyjnymi, opłaconymi recenzjami, naszymi odczuciami i założonymi progami opłacalności danego tytułu przez wydawcę. Tak się nie da, co niestety, zamiast dawać kredyt zaufania dla mniejszych i bardzo obiecujących produkcji, powoduje ich degradację w ocenach.
Przyglądają się 10stopniowej skali ocen, zazwyczaj gra z oceną 7 to zły średniak. Co w takim razie z oceną 4, która rzeczywiście powinna oceniać taki tytuł. 6 powinna oznaczać grę powyżej budżetowego wyrobnika. Niestety tak nie jest, a z zasadnością ocen i systemów oceniania można kłócić się tak długo, aż w końcu ktoś samych tych systemów nie oceni. Każdy jest dla gier w jakimś stopniu krzywdzący i nigdy nie będzie obiektywny. Można o tym rozprawiać bardzo długo i nie dojść do żadnych konstruktywnych wniosków poza tym, że żadna ocena gier tak naprawdę nie będzie obiektywna, wpływa na to zbyt wiele zmiennych.
Każdy przyglądając się określonej grze, chciałby przed zakupem dostać odpowiedź, czy to co kupuje, będzie dla niego dobre. Nie dowie się tego, jeśli sam nie zagra. Ocena powinna być zawarta w jednej infografice, a sama recenzja nie powinna przekraczać trzech akapitów. Niech żyje cywilizacja obrazkowa.
Pewnym ratunkiem jest zawsze Metacritic, oferujący pewne uśrednienie ocen oraz powody, dla których określone oceny zostały przyznane. Jest to typowe „mniejsze zło”, które wydaje się być dobrym ratunkiem dla skonfundowanego rozrzutem ocen odbiorcy. Trzeba jednak pamiętać, że to my jesteśmy dla siebie ostatecznym sędzią i to nasze odczucia kształtują tak naprawdę nasze oczekiwania. A na oczekiwania wpływa rynek ze wszystkimi jego mechanizmami.
Średnia gra, jak każda inna to pewien środek wyrażenia siebie, nawet jeśli jest pozbawiona wartości artystycznych, a jedyne co ma zrobić to na siebie i swoich twórców zarobić. Dobrze, jeśli jest w stanie to zrobić, zapewniając odpowiedni poziom doznań. Tylko, czy nie wystarczy, żeby gra nie musiała być dobra, zła czy średnia, a po prostu była porządna? To kwestia postrzegania. Zła gra zawsze pozostanie złą, średnia i dobra zawsze będzie mieć fanów. Zawsze mamy jeszcze gry niedocenione, które po prostu nie trafiły w odpowiednim czasie do odpowiednich odbiorców, ale to temat na kiedy indziej.
Śledź mnie na Twitterze!