Od jakiegoś czasu coraz częściej możemy spotkać się ze swego rodzaju krytyką (hejtem?) przyznawanych grom ocen. W skali dziesięciopunktowej każda przeciętna gra liczyć może na ocenę 6 lub 7, co spotyka się często z niezadowoleniem graczy, uważających że oceną neutralną powinna być piątka. Czy powinniśmy rozumieć to właśnie w ten sposób? I czy rzeczywiście na naszych oczach dzieje się coś, co moglibyśmy określić mianem "dewaluacji systemu oceniania gier"? Jak oceniać gry? Zapraszam do dalszej części artykułu.
Zacznijmy od tego, co wydaje się być sprawą najważniejszą, a więc możliwym interpretacjom ocen przyznawanych grom. Zauważyłem, że największe kontrowersje wzbudza skala dziesięciopunktowa - o ile inne rodzaje oceniania mogą być przez graczy krytykowane jako takie, o tyle widełki 0-10 (i mówię tu zarówno o ocenach 0-100 pkt., 0-100% i 0-10 w dwóch odmianach, a więc liczonych co 0,5 pkt. oraz co 0,1 pkt., np. 8,5 lub 8,7) sprawiają już społeczności więcej problemów w zrozumieniu faktycznej jakości recenzowanej produkcji.
Wydaje mi się, że problemem nie jest wspomniana już wyżej dewaluacja (każda średnia gra otrzymuje notę 6, 7 lub nawet 8), a brak odpowiedniego wyjaśnienia sposobu interpretowania ocen przez serwisy, które te produkcje recenzują. Zmierzam do tego, że 7 w dwu różnych serwisach może oznaczać coś zupełnie innego - wszystko zależy od tego, gdzie serwis X niejako domyślnie ustawi 0, czyli... 'przeciętność'. Jeśli postanowimy, że zero postawimy przy jedynce to wówczas... nie ma to sensu. Co prawda nadal im niższa nota, tym gra gorsza, ale wówczas nie byłoby odpowiedniej oceny dla gier naprawdę kiepskich - każda musiałaby być co najmniej przeciętna. Dałoby się co prawda opisać każdą ocenę w sposób bardziej rozbudowany, ale wtedy zbliżymy się do skali, którą ja osobiście uważam za najbardziej rozsądną - gdzie 0 (przeciętność) to 5. W takiej sytuacji tworzą się nam swoiste dwa poziomy: nad i pod przeciętnością. 6, 7, 8, 9 i 10 to oceny pozytywne, a 4, 3, 2 i 1 to oceny negatywne. Tym samym gra, która otrzymała siódemkę (czyli, teoretycznie, bardzo dobrą ocenę 7/10) to tak naprawdę w skali pozytywnej jedynie 2/5. Takie rozłożenie skali ma już moim zdaniem sens i gracze, którzy zarzucają, iż 7/10 to ocena zbyt wysoka, może spojrzą na to z nieco innego punktu widzenia. Zwróćmy też uwagę na to, że w dużych serwisach rzadko kiedy na pierwsze strony i hoty trafiają produkcje, które zasługują na ocenę 'poniżej przeciętnej'. Gier w ciągu roku wychodzi naprawdę mnóstwo, ale my słyszymy tylko o tych AAA, które siłą rzeczy najczęściej są ponadprzeciętne i na skali pozytywnej znaleźć się po prostu muszą.
Tyle o interpretacji ocen w skali 0-10 (i pochodnych), która, swoją drogą, jest najpopularniejsza. Weźmy jednak na warsztat inne możliwości. Do wyboru mamy skalę szkolną (uznajmy, że 1-5 - szóstek w praktyce raczej się już nie stosuje), system trójgwiazdkowy i... całkowity brak oceny.
Skala szkolna jest o tyle przejrzysta, że każdy z nas może porównać ocenę gry do oceny w szkole i swoje własne odczucia z tym związane. Piątka to super sprawa, czwórka to całkiem niezła ocena, z trójki się nie cieszymy, ale da się ją przetrawić, dwójka tylko i wyłącznie zalicza, ale i tak jesteśmy na siebie źli i nie warto się nią chwalić (no, chyba że to sprawdzian z matematyki - w moim przypadku), a jedynka to oblany sprawdzian i same problemy.
Trzy gwiazdki to najprostszy, najbardziej przejrzysty, ale i najmniej precyzyjny system oceniania, gdzie jedna gwiazdka oznacza grę słabą, dwie gwiazdki - średnią, a trzy gwiazdki grę bardzo dobrą. Każdy to rozumie, nie kłóci się z tą oceną, ale i tak naprawdę najmniej wie.
Moim osobistym faworytem jest brak jakichkolwiek ocen. Po pierwsze zmusi to czytelnika do zapoznania się z tekstem (niska bądź wysoka ocena często jest w samej recenzji uzasadniana, tymczasem co bardziej nerwowi, patrząc na samą tylko ocenę, kłócą się z zasadnością lub nie tejże), po drugie pozwoli każdemu na wyrobienie sobie własnego zdania na temat danego tytułu (czytelnik sam uzna, czy gra sprosta jego wymaganiom/oczekiwaniom, czy też nie), a po trzecie - nie będzie problemu błędnej interpretacji skali ocen. Według mnie są to niewątpliwe zalety, a samemu pozbawieniu recenzji oceny trudno wytknąć jakiekolwiek wady. Problem w tym, że mało który serwis odważy się na taki eksperyment...
A jak wy rozumiecie skalę dziesięciopunktową? Jaki system oceniania jest według was najbardziej sensowny?
<Spodobał ci się tekst? Wpisy i felietony przypadły ci do gustu? Polub growo&owo na Facebooku ^^ Znajdź mnie też na Google+>