Do głównego nurtu, świadomości większości graczy przebijają się przede wszystkim produkcje bardzo dobre, wybitne lub najmocniej reklamowane. Wiedźmin, GTA, Call of Duty, Battlefield, można tak wyliczać długo. Poza tego typu produkcjami istnieją jednak gry z różnych względów zapomniane przez rynek. Szczególnie charakterystyczną, będącą w cieniu grupą są pozycje, które zbierają oceny w przedziale od 6,5 do 7,5 (ew. do 8) w skali dziesięciostopniowej. Można je określić jako gry dobre i tylko dobre.
Jestem przekonany, że prawie każdy z Was spędził dłuższą ilość czasu przy produkcji, której nie mógł zaliczyć do najlepszych czy bardzo dobrych, ale z jakiegoś względu nie chciało się przerywać rozgrywki. Typowa, wręcz modelowa sytuacja to produkcja przyzwoita, ot rzemieślnicza robota na należytym poziomie, ale bez szału, zwykła kopia rozwiązań funkcjonujących w branży. Co jest zatem owym elementem przyciągającym do gier tylko dobrych?
Mogą to być różne czynniki. Ciekawe umiejscowienie akcji, interesująca fabuła, niecodzienny styl graficzny, artyzm twórców stanowią potencjalne rzeczy, które mogą zaintrygować w takich produkcjach. Na szczególną uwagę zasługują również oryginalne, lecz zwykle wprowadzane w małych ilościach, pomysły w mechanice gry, jak np. ograniczony czas na wybór kwestii dialogowej lub olbrzymi wpływ na przebieg historii w Alpha Protocol. To właśnie takie rzeczy sprawiają, że gra z pozoru podobna do wielu innych staje się pociągająca.
Warto zauważyć, że wiele produkcji tylko dobrych to próby zaistnienia nowej marki na rynku. Twórcy, studia nieraz debiutujące w branży nie posiadają umiejętności, doświadczenia, często budżetu, aby stworzyć grę wybitną. Owe braki warsztatowe starają się nadrobić kreatywnością, zaangażowaniem, co skutkuje wspomnianymi powyżej czynnikami zwiększającymi atrakcyjność produkcji. Naprawdę szkoda mi kilku produkcji, które miały szansę na wprowadzenie powiewu świeżości w branży, ale rynek bywa bezwzględny.
Dużą, swoistą zaletą gier tylko dobrych jest fakt, że bardzo szybko zostają przeceniane. Niewątpliwie za większość tytułów z tej grupy żałowałbym wydania 120 czy 200 zł, a tak wystarczy trochę cierpliwości. Sądzę, że 10-30 zł za produkcję dostarczającą kilkunastu, kilkudziesięciu godzin przyzwoitej rozrywki to cena odpowiednia. Do tego często dochodzi satysfakcja, że udało się odkryć produkcję niedocenioną.
W moim przypadku przewinęło się trochę gier tego typu, przedstawię Wam parę przykładów:
Binary Domain (2012)
Tytuł dla fanów cyberpunkowych, futurystycznych klimatów. Tokio, rok 2080, korporacje zajmujące się produkcją robotów, wątki związane ze stworzeniem samodzielnie myślącego robota nieodróżnialnego od człowieka. Miłośnicy gatunku z pewnością zauważą dużo inspiracji klasykami. Gra pod wieloma względami jedynie przyzwoita, ale ma kilka patentów, które zapadają w pamięć. Poza ciekawą historią, szczególnie przypadły mi do gustu walki z bossami. Dobrze zaprojektowane, prawie każda wymaga innego podejścia, wygląd samych przeciwników również robi wrażenie. Bardzo fajnym smaczkiem jest system obrażeń robotów, z każdym strzałem widzimy, jak odlatują fragmenty pancerza. Nawet po utraceniu nóg przez maszynę trzeba się mieć na baczności, gdyż może się doczołgać i wciąż nas atakować (skojarzenia z Terminatorem chyba jak najbardziej na miejscu). Przyzwoity shooter, który potrafi w pewnych momentach znużyć, żeby po jakimś czasie ponownie wciągnąć gracza.
Moja ocena – 7 (73 %)
Średnia ocen na metacritic.com:
Wersja na PS3 – 72 %, wersja na Xboxa 360 – 74 %, wersja na PC – 68 %.
Alpha Protocol (2010)
Gra rugana przez wielu za błędy (które w większości zostały wyelimowane przez późniejsze patche) i pewne niedoskonałości oraz przecietną oprawę graficzną. W moim odczuciu nieco na wyrost, przez co nie zauważano lub nie chciano odnotować wielu zalet. RPG lub jak kto woli gra zbliżona do RPG-a osadzona we współczesnych czasach, co stanowi świetną odmianę od światów fantasy czy cyberpunkowej przyszłości. Sympatyczna fabuła również nawiązująca do wielu klasyków gatunku, szczególnie serii filmów o Jamesie Bondzie. To co naprawdę wyróżnią tę grę od innych, to olbrzymi wpływ na przebieg historii. Alpha Protocol zostawia pod tym względem w tyle konkurencję. Gra zwykle zgarniała oceny krążące wokół 7, dlatego ją odnotowałem w tekście, choć osobiście zaliczyłbym ją do gier bardzo dobrych. Swego czasu zastanawiałem się w tym wpisie nad przyczynami komercyjnej porażki Alpha Protocol.
Moja ocena – 8 (81 %)
Średnia ocen na metacritic.com:
Wersja na PS3 – 64 %, wersja na Xboxa 360 – 63 %, wersja na PC – 72 %.
Podczas przygotowywania tego wpisu przedstawiłem pomysł na tekst kumplowi Lupusowi, który zauważył, że taką tylko dobrą grą jest produkcja o Jamesie Bondzie Blood Stone. Postanowiłem oddać mu tej w kwestii głos.
James Bond 007 Blood Stone (2010)
Blood Stone to jedna z czterech gier w których w rolę słynnego agenta wcielił się dotychczasowy odtwórca postaci Jamesa Bonda, Daniel Craig. Historia osadzona została w kilka lat po wydarzeniach z filmu i gry Quantum of Solace, a w niej James Bond stara się zapobiec zamachowi terrorystycznemu podczas szczytu G-20 w Atenach, a następnie usiłuje odnaleźć skradzione wyniki ściśle tajnych badań biochemicznych.
W grze zawarto wszystkie charakterystyczne cechy serii, mamy zatem strzelaniny, pościgi, egzotyczne lokacje i w tym wypadku: jedną piękną kobietę. Jednak zrealizowana jako third-person shooter (z elementami walki wręcz i prostych łamigłówek) gra jest zaledwie dobra. Jedną z kilku kwestii, które niewątpliwie należy zapisać na plus jest świetne odzwierciedlenie mechaniki kierowania pojazdami. Przykładowo Aston Martina DB5 prowadziło się naprawdę ciężko, podczas gdy współczesnego nam DBSa lekko i wygodnie, bez nieprzewidzianych szarpnięć. Inną sprawą są bardzo elegancko wykonane filmowe przerywniki, przedstawiające często kluczowe dla rozgrywki momenty i solidnie skonstruowane cliffhangery w poszczególnych sekwencjach. Niewątpliwie dużym atutem jest też rola piosenkarki Joss Stone oraz nawiązująca do muzyki Davida Arnolda ścieżka dźwiękowa napisana przez Richarda Jacquesa, która znacznie lepiej wypada jednak poza grą.
Blood Stone to przyzwoita pozycja przeznaczona głównie dla wielbicieli brytyjskiego agenta.
Moja ocena: 7,5 (75 %) [Lupus]
Średnia ocen na metacritic.com:
Wersja na PS3 – 65 %, wersja na Xboxa 360 - 62%, wersja na PC – 63 %.
Podsumowanie
Przedstawione gry to oczywiście jedynie malutki wycinek gier tylko dobrych, ale sądzę, że te produkcje można uznać za reprezentatywne przykłady. Naprawdę warto czasami odejść od głównego, najgłośniejszego nurtu w branży i dać szansę produkcjom nieco niżej ocenianym oraz mile się zaskoczyć.
Odwiedź i polub mój profil. Znajdziesz na nim wiele ciekawych materiałów, nie tylko z gameplaya.