Propozycja prezentu pod choinkę - Spalony - eJay - 8 grudnia 2013

Propozycja prezentu pod choinkę - Spalony

Ta recenzja miała się pierwotnie ukazać we wrześniu, ale z racji zbliżających się świąt postanowiłem opublikować ją teraz. Być może ktoś z Was skorzysta na tym i sprawi bliskiej osobie fajny prezent. Spalony, spisany piórem Krzysztofa Stanowskiego i namaszczony spowiedzią Andrzeja Iwana, wydaje się ciekawym giftem, zwłaszcza dla osób pasjonujących się sportem i będących w wieku +50. Ale obstawiam, że lektura tej książki będzie przyjemnym doświadczeniem również dla piłkarskich żółtodziobów, którzy kojarzą jedynie, że Legia jest z Warszawy. Po przeczytaniu pierwszej strony zalecam zapiąć pasy i zaparzyć herbatę w termosie. Tekst pochłonie Was bez reszty.

Spalony to autobiografia. Zazwyczaj już na starcie gatunek ten budzi we mnie raczej negatywne skojarzenia - grzecznościowe bajeczki dla dzieci o sukcesie, pieniądzach i byciu ekstra, powielane schematy (byłem biedny, ale teraz jestem bogaty), brak pieprzu i choćby grama szczerości. Dochodzą do tego takie absurdy jak autobiografie piłkarzy aktywnych, w kwiecie wieku, będących w formie. Iwan ze Stanowskim zrywają z tą tendencją. Choć czytam rzadko i na ogół jestem wybredny, to Spalony spodobał mi się już we wstępie. Oddam może głos samemu autorowi:

Jeśli byliście kiedyś w wesołym miasteczku, a na pewno byliście, wyobraźcie sobie największy możliwy roller-coaster. Z nieba aż do piekła, i nie do końca z powrotem. Tak właśnie wyglądało moje pieprzone życie.

Czytając kilka pierwszych kartek zastanawiałem się, co odczuwał Stanowski spisując ową historię. Historię upadku piłkarza, który w pewnym momencie był u progu wielkiej kariery, by kilkanaście lat później targnąć się na własne życie. Dwukrotnie. Spotkanie oko w oko z potencjalnym samobójcą musiało być niezłym przeżyciem. Może dlatego książka – mimo sprawdzonej metody mieszającej szok z czarnym humorem – budzi tak mocne emocje.

Spalonego łyknąłem na 2 posiedzenia, co w moim przypadku jest prawdziwym cudem. Ponad 370 stron soczystej treści, wypełnionej anegdotami burzącymi wizerunki legendarnych piłkarzy, trenerów, prezesów budujących pomnik polskiej piłki lat 70. i 80. To również masa ciekawostek na styku sportu i...przestępczości. Kompletny, prawdziwy almanach Andrzeja Iwana, byłego reprezentanta Polski, piłkarza Wisły Kraków i Górnika Zabrze. Uzależnionego od hazardu i alkoholi (liczba mnoga uzasadniona) człowieka, który doskonale wie, że walka o wydostanie się z życiowego dołka jeszcze się nie skończyła. Ale nie bójcie się – książka kończy się pozytywne.

BTW. Tylko ze Spalonego dowiecie się , jaki warsztat trenerski miał ten Pan:

Źródło - http://gwizdek24.se.pl
eJay
8 grudnia 2013 - 14:15