'Hobbit: Pustkowie Smauga' okiem fana - Strider - 10 stycznia 2014

"Hobbit: Pustkowie Smauga" okiem fana

"Hobbit: Pustkowie Smauga" był zdecydowanie najbardziej oczekiwanym filmem fantastycznym końca 2013 r. Opinie na jego temat są skrajne – niektórzy twierdzą, że nowy obraz Petera Jacksona to kompletny gniot, drudzy wychwalają go pod niebiosa. Na samym GOL-u recenzji "Hobbita" też nazbierało się całkiem sporo, zamiast więc dorzucać kolejną, postanowiłem przeanalizować co bardziej kontrowersyjne wątki z punktu widzenia człowieka, który w dziełach Tolkiena jest zakochany*.

  • Spotkanie Thorina i Gandalfa – krytykowana przez Joorga pierwsza scena jest chyba najwierniejszym odwołaniem do tekstów spoza "Hobbita" w całym filmie. Inspirowana "Wyprawą do Ereboru" rozmowa dobrze obrazuje szerszy plan wydarzeń – obawy czarodzieja, żeby Smaug nie został w przyszłości wykorzystany przez Saurona. Jedynymi zmianami w stosunku do oryginału jest miejsce spotkania (Bree, a nie góry w pobliżu Shire) i list z poleceniem zabicia Thorina. Krytykowanie faktu, że list został napisany w Czarnej Mowie, która generalnie nigdy nie przyjęła się wśród sług Saurona byłoby już zbyt dużym czepialstwem, gdyż wtedy trzeba by również skrytykować fakt, że orkowie w filmie również posługują się tym językiem. I że tłumaczenie niektórych ich wypowiedzi nie jest zbyt wierne (np. Shar-ku, określenie którego używa Azog wobec Gandalfa, nie oznacza "czarodzieja", ale "starca"). Ale to byłoby już czepianie się na poziomie panelu dyskusyjnego z ostatniego Pyrkonu i dałoby Evilmgowi pretekst do krytykowania przez następny rok mojej hipokryzji.

  • Grobowiec Dziewięciu – szczerze mówiąc, nie mam pojęcia w jakim celu ta scena znalazła się w filmie, gdyż jest niezgodna nie tylko z książkami, ale nawet poprzednimi filmami Jacksona. Nawet jeśli przed wiekami Nazgule miałyby zostać pochowane w jednym miejscu, to jaki pożytek mogła dać Gandalfowi eksploracja ich grobów? Pewność, że Upiory Pierścienia powróciły? Tylko dlaczego po klęsce swojego władcy miałyby wracać do grobowca? Przecież w filmowym "Władcy Pierścieni" wyraźnie zostało powiedziane, że Nazgule od wieków walczyły dla Saurona, a w "Niezwykłej Podróży" sam Elrond stwierdza, że Dziewięciu po czterystu latach znowu chodzi po świecie...

  • Gandalf i Sauron – jeden z najbardziej kontrowersyjnych momentów w całym filmie. Z jednej strony, we wprowadzeniu do książkowego "Hobbita" Gandalf wyjawia krasnoludom, że zszedł do "lochów Czarnoksiężnika" i cudem uszedł stamtąd z życiem, podoba mi się również przedstawienie Saurona nie wprost jako "Oka" (które nie ma żadnego konkretnego uzasadnienia), ale cienia formującego się w kuli ognia w ludzką postać. Sam pojedynek starał się pokazać różnicę mocy pomiędzy Gandalfem i Sauronem (którzy u zarania dziejów posiadali tą samą rangę), kwestią sporną jest jednak to, czy taki pojedynek mógł w ogóle mieć miejsce – pół wieku przed Wojną o Pierścień Sauron wciąż był bardzo słaby i raczej nie ryzykowałby konfrontacji z żadnym z Istarich, czy członków Białej Rady (którzy dopiero po zburzeniu Dol-Guldur zorientowali się kto tak naprawdę tam przebywał). Zdecydowanie bardziej przypada mi do gustu interpretacja, że w twierdzy Gandalf napotkał Czarnoksiężnika z Angmaru (do którego doskonale pasuje - używany również w filmie - przydomek "Necromancer"). Tłumaczyłoby to dlaczego zakradł się do lochów samotnie: bez względu na swoją siłę, Gandalf zawsze śmiertelnie bał się Saurona (z tego też powodu został wysłany do Śródziemia), a w starciu z Nazgulami zawsze miał duże szanse.

  • Azog Plugawiec – tak, wiem że ta postać została zabita na długo przed wydarzeniami opowiadanymi w "Hobbicie" i w ogóle nie powinna pojawić się w filmie. Skoro jednak na pierwszym miejscu został postawiony on, a nie jego syn Bolg (który zresztą odgrywa coraz większą rolę), to kilka słów o jego wątku. W kontekście wydarzeń z ostatniego stulecia III Ery trudno wyobrazić sobie, żeby Azog-Bolg naprawdę miał działać samodzielnie, jak mogłaby sugerować to książka. Szturm orków na Samotną Górę wydaje się zbyt dobrze przemyślany, żeby mógł zostać zorganizowany przez zwykłego "wataszkę". Można bezpiecznie przyjąć, że – tak jak zostało to przedstawione w "Pustkowiu Smauga" – za wszystkim stał Sauron, przygotowujący bardziej złożoną zasłonę pod swoją ucieczkę z Dol-Guldur do Mordoru. Mniej, lub bardziej spodziewana wojna na Północy musiała przynajmniej na chwilę odwrócić uwagę Rady, która po zburzeniu Dol-Guldur mogła przypuszczać, że naprawdę zażegnała zagrożenie ze strony Ciemności.

  • Thorin i Thranduil – kolejna, krytykowana przez wielu scena, która wbrew pozorom niewiele odbiega od książkowego oryginału. Nigdzie nie ma co prawda słowa o rzekomej pomocy, której elfy miały odmówić uciekinierom spod Samotnej Góry, nadal mamy jednak upartego Thorina, zaciekle broniącego tajemnicy swojej wyprawy i króla Leśnych Elfów, który pożąda wspaniałego klejnotu, do którego roszczą sobie prawo krasnoludy. Jest to niemal oczywiste nawiązanie do Thingola, króla elfów z I Ery i jego sporu z krasnoludami o naszyjnik Nauglamir. Jeśli dodać do tego te same błędy, popełnione przez obu władców (m.in. odcięcie się od świata zewnętrznego), to filmowy Thranduil jawi się jako niemal dosłowna kopia władcy Doriath.

  • Esgaroth – kolejny wątek "na pozór". Teoretycznie nic (czy raczej: prawie nic) z tego co pokazał Jackson nie pojawiło się w książce: żadnych szpiegów i autorytarnych rządów. Z drugiej strony, Tolkien wyraźnie pisze, że Władca zdobył swoją władzę i autorytet na handlu z królem elfów. Biorąc pod uwagę to, że po ataku Smauga stracił ją w podejrzanie szybki sposób, może sugerować, że stosunki w Mieście na Jeziorze były dość napięte i nie wszystko wyglądało tak pięknie, jak odmalował to Tolkien. Ale przerobienia Barda na inwigilowanego przywódcę ruchu oporu nie zdzierżę.

Chociaż "niespodziewanych wątków" pojawiło się w filmie o wiele więcej, ograniczyłem się tylko do kilku powyższych. Niektórych z nich nie warto poruszać (walka Smauga z krasnoludami), na inne można spuścić zasłonę milczenia (Legolas). Ciekawe tylko, ile "Hobbita" będzie w kolejnym "Hobbicie"...


* Swoje uwagi oparłem jedynie na "Silmarillionie", "Hobbicie", "Władcy Pierścieni" i "Niedokończonych opowieściach", czyli oficjalnych tekstach poświęconych Śródziemiu.

Strider
10 stycznia 2014 - 21:15