"Lone Survivor" zadebiutował ostatnio na szczycie najlepszych filmów w USA, zarabiając około 40 milionów dolarów w swój weekend otwarcia. Marcus Luttrel - tytułowy ocalony - prezentuje na Facebooku zdjęcia długich kolejek przed kinami w mniejszych miastach. Czy rzeczywiście historia misji snajperów Navy Seals jest tak niesamowitym filmem?
I tak i nie! Jest to z pewnością film ważny dla Amerykanów, słynących z dumy ze swojej armii i kraju, patriotyzmu. "Lone Survivor" od pierwszych minut jest hołdem dla poległych w czasie misji żołnierzy i trzyma się tej konwencji cały czas, nawet w napisach końcowych, przez co osoby nie znające autentycznej historii mogą odebrać go mniej emocjonalnie, jako zwykły, kolejny, wojenny film akcji.
"Lone Survivor" powstawał od 2007 roku, o prawa do ekranizacji biły się wszystkie wielkie studia filmowe jak Warner, Sony, Dreamworks, ale to Universal w końcu przebił wszystkich ofertą finansową. Reżyserem został Peter Berg, twórca świetnego "Królestwa" (The Kingdom), ale też średniego "Battleship", rolę tytułową dostał Mark Wahlberg, i o ile Berg dał radę - to główny aktor nie do końca i trochę jest w filmie "niewidzialny". Aktorzy portretujący poległych towarzyszy: Taylor Kitsch, Emile Hirsch i Ben Foster wypadają o wiele lepiej - to właśnie ich zapamiętujemy, i nie jest to tylko zasługą pełnych patosu scen ich śmierci. W epizodycznej roli występuje również pamiętny Hoot z "Helikoptera w ogniu" - Eric Bana.
Na wzór występów Stephena Kinga, który zawsze pojawiał się w ekranizacjach swoich powieści, zobaczymy tu również autora książki, realnego "lone survivor'a" - Marcusa Luttrela w roli anonimowego Sealsa, ale trudno w tym przypadku powiedzieć, że to Easter Egg twórców filmu - raczej wyraz szacunku i gest, by Marcus mógł też być częścią filmowej opowieści o swoich poległych kolegach, oraz podziękowanie za pomoc w trakcie realizacji filmu. Ten szacunek i hołd widoczny jest w wielu detalach i sytuacjach, które nieznający historii krytyk mógłby nawet wziąć za błędy! Sceny w bazie pokazują sporo autentycznych zdjęć zabitych w akcji Axe'a, Danny'ego i Murphy'ego - również w momentach, gdy jednocześnie widać niezbyt podobną twarz grającego go aktora.
Film nie jest tak dobry jak "Helikopter w ogniu" Ridelya Scotta, nie ma tego rozmachu (i budżetu), głównie koncentruje się na scenach walki, sprowadzając do absolutnego minimum kwestie przybliżenia głównych postaci, ich charakterów, historii - ale w całej reszcie wypada dobrze. Miłośnicy męskiego kina wojennego na pewno się nie zawiodą - nie kończące się "headshoty", wymiany ognia pokazane są bardzo dobrze i wypełniają większość dwugodzinnej projekcji, przeplatane czasem scenami z helikopterami czy końcowym "bombardowaniem" z AC-130. Z wyjątkiem paru detali, obraz dość dokładnie przedstawia też sprzęt używany podczas misji i właściwy tamtym czasom, widać też pomoc Sealsów, by aktorzy jak najrealniej pokazali zachowanie na polu walki - poruszanie się, pozycje strzeleckie, częste zmiany magazynków, brak strzelania "z biodra" czy stojąc na baczność, strzelanie głównie ogniem pojedynczym - wszystko to wyróżnia "Lone Survivor" od zwykłych filmów akcji, jak "Łzy słońca". Całość okraszona jest bardzo dobrą muzyką Steva Jablonsky'ego. Zdjęcia kręcone były w górach i lasach w Nowym Meksyku, ale lokacje są aż zadziwiająco podobne do autentycznego miejsca misji w Afganistanie.
Ekranizacje rządzą się swoimi prawami niestety i jedyne co razi, to zmienione i skrócone zakończenie oraz kilka drobniejszych zmian w fabule, w środku filmu. Trzeba też dodać, że film nie jest aż tak brutalny jak książka, ani przejmujący jak wspomnienia Marcusa, nie zobaczymy tam ran, o których pisze autor czy momentów, w których był na krawędzi załamania psychicznego. Być może wersja reżyserska da nam jeszcze dłuższy seans, bo w zwiastunie widać kilka scen, które nie znalazły się w filmie. Pozostaje mieć nadzieję, że sukces otwarcia sprawi, że zauważy go również jakiś polski dystrybutor i sprowadzi do naszych kin, a nie tylko do kosza z tanimi DVD...
Tekst o historii Marcusa i autentyczny przebieg misji - KLIK
"Stylusem i klawiaturą" na Facebooku!