Rambo: The Video Game - Recenzja z nastawieniem pozytywnym - DM - 22 lutego 2014

Rambo: The Video Game - Recenzja z nastawieniem pozytywnym

Rambo: The Video Game zbiera wszędzie cięgi, baty i niskie oceny - ale czy słusznie? Nie do końca! Gra oczywiście ma wady i nie jest dopracowanym majstersztykiem - ale gdyby twórcy postawili na zupełnie inny marketing i całą "otoczkę" wokół gry - myślę, że jej odbiór byłby zupełnie inny.


Rambo: TVG jest też przykładem, że nie ma już miejsca na powrót do dawnych czasów. Głosy, że nowe gry to już nie to, bo te stare miały klimat i miodność - są albo głosami sentymentu garstki osób, albo marudzeniem bez pokrycia. Dlaczego? - Bo Rambo: TVG to właśnie ukłon w kierunku dawnych gier! To nic innego, jak REMAKE gier SEGI i Ocean o tej kultowej postaci. Niektóre sekwencje są nawet praktycznie kopią 1:1. Kurcze - przecież w tej grze nabija się punkty! W jakiej ostatnio strzelance było coś takiego? To ewidentne nawiązanie do przeszłości i grania na automatach - niestety - ktoś w Reef  Entertainment nie ogarnął tej wizji jako całości. Graczom sugerowano dobry, nowoczesny produkt, z dopracowaną grafiką, za standardową cenę produkcji AAA. Gdyby jednak skupiono się w reklamach i prezentacjach, że gra jest właśnie powrotem do korzeni, nowoczesnym automatem Arcade z lat 80tych w naszym domu, gdyby wyceniono - sprawiedliwie - trzy godzinną rozgrywkę na maksymalnie 39-49 zł - myślę, że Rambo: TVG byłoby o wiele cieplej przyjęte.

Rambo III na automacie Arcade w 1998 roku
Rambo: TVG - 2014

Gdy już zaczniemy grać - nie jest tak źle. Jako dynamiczna strzelanina "arcade", jakie pamiętamy z automatów, posiada to co trzeba. Przede wszystkim fabuła ma ręce i nogi. Balans pomiędzy cutscenkami a rozgrywką jest dobry, bez zarzutu jest też wybór zawartości trzech filmów. Oglądamy lub uczestniczymy we właściwych i kluczowych fragmentach, te inne pominięto. Sekwencje QTE dość płynnie przeplatają się ze strzelaniem, są chwile wytchnienia za zasłoną, są momenty skradania i cichej likwidacji wrogów, są wreszcie, wymagające niezłej zręczności, akcje opróżniania magazynków z AK-47 czy M60.

Jazda czołgiem na końcu Rambo III - 1998
Jazda czołgiem na końcu fabuły RamboTVG - 2014

Grafika jest bardzo nierówna. Niektóre rzeczy, jak modele samochodów, część roślinności, a zwłaszcza wioski są zrobione poprawnie i cieszą oko. Animacje również nie są drewniane - czołganie się, chowanie za zasłony jest na akceptowalnym poziomie, a kołyszący się w powietrzu helikopter wygląda całkiem naturalnie.  Takie elementy otoczenia, jak reflektory, deski - możemy niszczyć strzałami. Kiepskie są modele broni, większości postaci i niektóre tekstury, nie ma też żadnych odległych widoków - zamiast tego mamy mgłę. Beznadziejnie wyglądają eksplozje, które czasem pełnią pierwszoplanową rolę podczas robionej demolki.
Szczytem szczytów jest postać Co Bao... Śliczna, filmowa Julia Nickson, która strzela z AK, udaje prostytutkę -  wygląda w grze jak koszmarna wizja kilkuletniej, tytułowej bohaterki Lilo & Stich. Jedyne wytłumaczenie dla mnie, to że to jakiś groteskowy easter egg twórców...


Muzyka, wzięta prosto z filmu, jest świetna. Dialogi mówione przez Stallone są niestety kiepskiej jakości, jak z kopii VHS, nie poddano ich żadnemu remasteringowi. Czasem zbyt wyciszony jest dźwięk przelatującego nad nami śmigłowca.

Strzelanie z pokładu śmigłowca daje frajdę

Gameplay jest generalnie niezły. Tak jak kiedyś na automatach - poziom trudności rośnie wraz z postępem gry, a niektóre plansze wymagają kilkukrotnego/wielokrotnego powtórzenia i "nauczenia się" ich do perfekcji. Na końcu bardzo pomagają odpowiednie perki i używanie we właściwym momencie trybu "Gniewu". Czasami kamera za bardzo "błąka się" po poziomie. Widzimy kilku żołnierzy, ale po sekundzie widok przesuwa się zupełnie gdzie indziej, by za chwilę podążyć w jeszcze innym kierunku - i dopiero tam przystajemy na wymianę ognia. Nie zaliczyłem żadnego wyjścia do pulpitu, ale raz "poziom zdrowia" łodzi zawiesił się na dłuższy czas, by później od jednego wybuchu spaść od razu o 95 procent. Restart misji naprawił sytuację.

Demolka posterunku policji - gra oddaje dokładnie kwintesencje "Rambo" - "trigger happy"

Rambo: The Video Game padło ofiarą chybionego marketingu. Gdyby nie przedłużać bez końca premiery, umieścić grę w XBOX Marketplace Arcade za nie więcej niż 10 euro, od początku mocno akcentować to, że produkcja jest arcade'owym celowniczkiem i świadomie nawiązuje do dawnych tytułów z Rambo - twórcy wyszliby z tego "z twarzą". To swego rodzaju, jedyne połączenie najnowszego trendu QTE z wiekową mechaniką z Operation Wolf  - i jako takie wyszło nieźle.
Przecież nie istnieje zasada, że dziś każda strzelanka ma być FPP lub TPP - twórcy dość odważnie sięgneli po coś innego. Dla mnie, jako że mam sentyment do filmów VHS z lat 80tych i starych gier - ocena oscyluje wokół 6/10. Młodsi gracze powinni odjąć od tego 1 lub dwa punkty. Jeśli spojrzymy na R:TVG, jak na nowoczesną wersję RAMBO III Segi, nie wydamy na niego więcej niż 49zł - to mamy całkiem niezły kawałek rozrywki, o wiele lepszy według mnie, niż np. Sniper Ghost Warrior 2.


Zalety:
- zachowany klimat z filmów o Rambo
- całkiem niezła jako remake dawnej mechaniki grania
- trafnie dobrane elementy fabuły filmu
- świetna muzyka
Wady:
- przekładanie premiery nie przełożyło się na dopracowanie gry
- poziom grafiki dużo niższy niż zapowiadany
- postać Co Bao!
- czasami zbyt chaotyczna praca kamery
- niska jakość dźwięku
- cena bardzo nieadekwatna do długości rozgrywki i jakości produktu

Rambo spisany na straty - w filmie i przez graczy!
DM
22 lutego 2014 - 15:19