Beksińscy - portret podwójny - Hubert Taler - 9 marca 2014

Beksińscy - portret podwójny

Tak się złożyło, że duży wpływ na mój muzyczny gust, gdy byłem nastolatkiem, miały audycje muzyczne w Trójce. Ludzie tacy jak Piotr Kaczkowski, czy Tomasz Beksiński prezentowali rock klasyczny i progresywny, do tego pamiętam regularną audycję metalową (niestety już wypadło mi z głowy kto ją prowadził). Muzyka w Trójce różniła się mocno od tej prezentowanej w innych stacjach.

Wieczorne audycje Tomasza Beksińskiego wyróżniały się na tle innych w tej stacji. Charakterystyczny głos prowadzącego, i jego jakaś egzaltacja zarówno mnie pociągała jak i odpychała. Z jednej strony było widać, że zna się na rzeczy - opowiadał różne ciekawostki na temat przedstawianych artystów, wspominał o przeprowadzonych przez siebie wywiadach. Z drugiej strony potrafił odlecieć - czytać długimi minutami własnoręcznie przetłumaczony tekst, deklamować własny wiersz, lub rozpoczął długi rant na jakiś osobisty temat. Widać było, że to człowiek zarówno dziwny jak i wyjątkowy. Wiele lat później na moim muzycznych horyzoncie (a gust mi się przez ten czas trochę zmienił) pojawił się jako felietonista magazynu Tylko Rock. Pamiętam, że jego felietony często nie miały nic wspólnego z muzyką, bywały złośliwe, sarkastyczne i często zabawne.

Następnie na moim radarze pojawiły się niesamowite obrazy ojca Tomasza, Zdzisława Beksińskiego. Pamiętam że bardzo mi się wtedy podobały - przypominały mi ilustracje publikowane np. w Fantastyce - zresztą i tam zdarzały się reprodukcje Beksińskiego. Podobał mi się na tyle, że mam do dziś dwa albumy tego artysty, a będąc w Bieszczadach odwiedziłem jego wystawę w Sanoku.

Nie miałem zielonego pojęcia na temat życia prywatnego ojca i syna Beksińskich. Obiło mi się o uszy, że Tomasz popełnił samobójstwo ("dziwnym nie jest" - przeszło mi przez głowę, cytując Wilq Superbohatera), ale nie miałem pojęcia o dalszych losach ojca malarza. Dlatego gdy usłyszałem o książce Magdaleny Grzebałkowskiej "Beksińscy: Portret podwójny", prawie od razu zakupiłem ebooka i wrzuciłem na Kindle. I... wsiąkłem zupełnie, inne rozrywki poszły w odstawkę dopóki nie skończyłem.

Autorka, przygotowując się do książki, postarała się zdobyła informacje na wszystkie dostępne jej sposoby. Dotarła do listów pisanych przez obu panów, jak również przez matkę Tomasza. Dotarła do rodzinnych fotografii, rozmawiała ze wszystkimi istotnymi osobami otaczającymi Beksińskich. Jest to świetna, nietypowa biografia dwóch pokoleń rodziny Beksińskich, rozpoczynająca się jeszcze przed II wojną światową w Sanoku.

Beksiński malarz to człowiek niesamowity. Nonkonformista, zawsze staje w poprzek wobec władzy, autorytetów, zasad. Często bardzo ironiczny, sarkastyczny, złośliwy. Niedostosowany do życia wśród ludzi, niedostosowany do zbudowania normalnej rodziny, szczęśliwie trafił na kobietę która do zaakceptowała. Z jednej strony staroświecki, z drugiej fascynujący się nowoczesną muzyką, której słucha bardzo głośno. Bardzo ambitny, samouk, potrafi otworzyć się na nowy temat, i w pół roku nie robiąc nic innego zdobyć w nim umiejętności (np. malowanie obrazów olejnych).

Syn Tomasz, od razu trafia do tego dziwnego środowiska, gdzie jedynie matka potrafi mu okazać jakąś czułość. Z drugiej strony otacza go świetna muzyka, i straszne obrazy. Bardzo kreatywny jako dziecko, chce być twórcą jak ojciec, równocześnie zaś w naturalny sposób wobec ojca się buntuje. Nigdy z tego buntu i z tej dwoistości nie wyrasta, ciągle jest nieszczęśliwy.

Nie mam zamiaru spoilować nic na temat szczegółów biografii - uważam że każdy kto słyszał o Beksińskich, powinien ją przeczytać. Otrzymujemy świetny portret dwóch pokoleń ludzi wrażliwych żyjących w trudnych czasach (wojna, PRL, pierwsze lata III RP), którzy mieli zupełnie inne postawy wobec otaczającego ich świata, a jednak w dziwny sposób tak podobne...

Magdalena Grzebałkowska "Beksińscy. Portret podwójny" Wydawnictwo Znak 2014

Hubert Taler
9 marca 2014 - 11:55