Czy gry naprawdę są stratą czasu? To zależy... - Rasgul - 8 marca 2014

Czy gry naprawdę są stratą czasu? To zależy...

Powiem Wam ludziska, że często miło jest sobie usiąść, wziąć szklankę gorącej herbaty i… pomyśleć. Taka kontemplacja, rozumiecie. W wyścigu szczurów, dobrze jest się zatrzymać. Tak często lecimy do przodu, patrząc wyłącznie na zegarek, zastanawiając się czy ze wszystkim zdążymy. Dla jednych czas to pieniądz. Materializując każdą sekundę, żałujemy tego, czego robiliśmy w przeszłości, a co mogliśmy wykorzystać, by stać się bardziej efektywnym np. pracownikiem. Po prostu lepszym człowiekiem. Ale nie wszystkich czynności powinniśmy żałować. Stąd moje pytanie. Czy jeżeli gramy dużo w gry wideo, to powinniśmy na łożu śmierci żałować spędzonych godzin w wirtualnym świecie?

źródło: neatorama.com

Żeby odpowiedzieć na te nurtujące nas zdanie, trzeba najpierw zacząć mieć własne zdanie. A przynajmniej starać się być szczerym ze sobą. Na chwilę przestać sugerować się tym, co mówią inni. Całkowicie ominąć stereotypy, które krążą w naszym społeczeństwie od lat. Odpowiedź bowiem siedzi w nas i w tym jak traktujemy gry wideo. To brzmi dziwnie, ale wierzcie mi, coś w tym jest.

Wśród nas panuje stwierdzenie, że czas niespędzony przy ciężkiej pracy, albo wypoczynku gdzieś tam na plażach Florydy to czas stracony. Tym bardziej kolejna godzina z DSem w ręku to według naszej mamy, taty, babci i wszystkich ich znajomych, marnotrawstwo daru życia. Kiedy powiesz komukolwiek, że lubisz patrzeć jak wzrasta poziom Twojego Pokemona, to automatycznie spotykasz się z odrzuceniem. O ile nie natrafiłeś na drugiego gracza, akceptującego Ciebie. Czemu? Bo gry są dla dzieci, zasysają ogromne pokłady wolnych chwil i nie dają nic w zamian. A od kogo można usłyszeć takie opinie? Od osób, które nigdy z elektronicznym światem styczności nie miały, albo się od niego odbiły, albo osób ślepo klepiących zdanie tych dwóch poprzednich. A jakby nie patrzeć, ta grupa stanowi większość. To właśnie ona powtarza cały czas jeden schemat, tworząc później stereotyp, by przez jego pryzmat oceniać później innych.

Typowi gracze? Ta, na pewno... | źródło: http://englishrussia.com

Dobra, przedstawiłem Wam utarte w społeczeństwie stwierdzenie, że gry to jednak jest strata czasu. Ale jak jest naprawdę? Ponownie powtarzam – odpowiedź leży w nas samych. Musimy uświadomić sobie dlaczego gramy i po co to robimy? Jeżeli ktoś strzela do Helghastów w Killzone, tylko po to, żeby zabić bezcelowo kilka godzin, to rzeczywiście może żałować, że właśnie zaprzepaścił okres, w którym mógł zrobić coś lepszego dla siebie oraz otoczenia. Jednak jeśli słyszę, że ktoś krzyczy na lewo i prawo jak wielką pasją dla niego są gry, a później stwierdza, że jednak żałuje przy nich spędzonego czasu, to ciężko brać taką osobę na poważnie. NIKT nie uważa, iż czas spędzony przy pasjonujących go rzeczach to marnotrawstwo. Chyba, że jest hipokrytą. Nie patrzcie na rzeczy sprawiające Wam przyjemność w negatywnym świetle. W końcu, jeżeli coś powoduje u Was radość, to jest dla Was dobre. Wbiliście platynowe trofeum w najgorszym gniocie, ale czujecie satysfakcję?! Nie wstydźcie się tego! Nie patrzcie na to jak na coś złego! Nie wmawiajcie i nie dajcie sobie wmówić czegoś wbrew Waszemu własnemu zdaniu!

Czemu w ogóle ma służyć ten krótki wpis? Pomocy w zmianie idei. Pomocy w zmianie punktu widzenia. To moja pozytywna wiadomość ode mnie, dla Was. Sam jakiś czas temu zadałem sobie pytanie: „Czy czas spędzony przy grach wideo, mogę uznać za stracony?”. Zmusił mnie do tego natłok stereotypów, w których gracz jest postrzegany jako ktoś wyparty z gatunku homo sapiens sapiens. Miałem dużo wątpliwości. Jednak stwierdziłem, że skoro grałem od czwartego roku życia i każdy piksel dawał mi powód do czerpania frajdy… to czemu miałbym tego żałować? Gdyby nie gaming, nie nauczyłbym się wielu rzeczy o życiu, co brzmi dosyć zabawnie. Wynoszę z niego coś więcej. Pomógł mi on w wielu rzeczach i jestem mu za to wdzięczny. Jestem wesołym, otwartym dla innych człowiekiem, z którym można pogadać na różne tematy. I chociaż nie znam się na samochodach jak na grach i nie chwalę się znajomym na facebooku w ile sekund obalam piwo, to jestem szczęśliwy, dzięki temu jaki jestem.

Zatem jeżeli Ty też jesteś prawdziwym graczem i wyciągnąłeś przyjemność z wbicia 90-tego levela w WoWie, to jest sukces. Twój prywatny. Nie straciłeś dla niego żadnej sekundy.

Jeżeli macie odmienne zdanie, zachęcam do podzielenia się nim w komentarzach. Chętnie poczytam i podyskutuję z Wami na temat wpisu.

[A tutaj wpis PatriciusG o podobnej tematyce]


Zachęcam do odwiedzania mojego fanpage na facebooku oraz ćwierkacza. Znajdziecie tam sporo różnych przemyśleń, głupot i dowiecie się co słychać u Rasgula. Pozdrawiam!

Rasgul
8 marca 2014 - 20:18