Czy zdarza się wam powracać do książek raz już przeczytanych? - badWolf - 23 marca 2014

Czy zdarza się wam powracać do książek raz już przeczytanych?

Respondenci z roku na rok deklarują coraz to mniejsze zainteresowanie książkami. Według badań statystycznych Biblioteki Narodowej w 2012 roku aż 60,8% osób nie przeczytało żadnej książki. Dla porównania w roku 2002 nieczytających było zdecydowanie mniej, tylko  44,4%. Liczba czytających 7 i więcej książek spadła dwukrotnie z 22,2% do 11,1%. W takim razie, gdy na rynku jest spory wysyp dobrych pozycji, a jak widać ciągnie nas coraz mniej do przewracania stron czy zdarza wam się wracać do tytułów już raz skończonych?

Szóstego kwietnia rozpoczyna się 4 sezon "Gry o Tron". Czytelnicy PLIO znowu modlą się aby Martin nie zdążył umrzeć, przed wydaniem ostatnich dwóch części powieści. Ci którzy oglądają tylko serial, muszą wystrzegać się na każdym kroku spoilerów dotyczących przyszłych wydarzeń z powieści. Ci pierwsi coraz to mocniej narzekają na zmiany zachodzące między wydarzeniami na stronach powieści a tymi widzianymi w scenariuszu. Tak oto zaczyna się mój marcowy rytuał, czytania całej sagi od początku. Niestety, ze względu na coroczną ilość dzieł jaka przesuwa mi się przez ręce, po roku nie jestem już w stanie przypomnieć sobie prawie żadnych szczegółów z danej pozycji. Żeby móc ponarzekać jak wszyscy potrzebuje przypomnieć sobie wszystko od początku. Większość ludzi z jaką miałem przyjemność rozmawiać deklaruje, że już nigdy więcej nie wraca do raz przeczytanej książki, co więcej aby nie zajmowały za dużej ilości miejsca na półkach sprzedaje je zaraz po skończeniu. Z jednej strony jest to racjonalne zachowanie, które pozwala nam na nie marnowanie czasu raz już poświęconego autorowi.  Może się to wydawać nawet bardzo logiczne ze strony postronnego obserwatora, w końcu znamy już przecież zakończenie, zwroty akcji w miarę pochłaniania kolejnych słów nie mogą nas zaskoczyć, wiemy kto umrze albo kto zabił. Znika ta najprzyjemniejsza otoczka towarzysząca po raz pierwszy otwarciu okładki, czyli po prostu niewiedza. Muszę się zgodzić, gdyż w 90% przypadkach taka właśnie jest prawda. Na szczęście każda moneta ma dwie strony, a teraz czas na odkrycie drugiej. Tak jak w przypadku wcześniej wspomnianej "Pieśń Lodu i Ognia", chciałbym przypomnieć sobie najdrobniejsze niuanse dotyczące każdej postaci, a innego sposobu niż powrót do lektury nie ma. Wiem, że Eddart umrze ścięty w Królewskiej Przystani, ale nie zmienia to faktu, że wciąż na nowo zżywam się z nim. Choć wiem, że droga honoru w świecie intryg politycznych nie przysporzyła mu przyjaciół, raz po razie potrafię cieszyć się z jego postępowania. Kiedy Samowi udaje zabić się białego wędrowca smoczym szkłem przechodzi mnie zimny dreszczyk. Powracanie do mojej ulubionej pozycji nie ma więc o tyle charakteru ponownego wertowania w poszukiwaniu informacji, co po prostu ponowne przeżycie przygody. Drugim argumentem za powrotami do lektury jest to, że po powrocie do skomplikowanego i rozbudowanego uniwersum znajdziecie więcej połączeń i szczegółów, które przy pierwszym podejściu są niemożliwe do wyłapania. Trzecie co przychodzi mi na myśl to wartości uniwersalne. Niektóre pozycje są tylko po to aby się dobrze przy nich bawić, dać odpocząć umysłowi po ciężkim dniu w pracy. Raz na jakiś czas trafi się coś nietuzinkowego, coś co porusza nas do głębi.

Dwie z niewielu książek jakie posiadam w tradycyjnej formie.

Dla mnie jest to "Pozytronowy Człowiek", książka Isaaca Asimova opowiadającego historie robota, który w wyniku wady fabrycznej staję jednostką zdolną do ewolucji i rozwoju. W trakcie rozwoju fabuły dąży on tylko do jednego celu: chce aby społeczność go zaakceptowała i uznała za człowieka. Niestety nie kończy się to zbyt dobrze, a łzy same lecą po przeczytaniu ostatniego słowa. Poszerzyło to moje horyzonty i dało mi sporo do myślenia o moim własnych zachowaniu. Nie przeczytałem tego kilkakrotnie ze względu na rozwój akcji, ale ze względu na przesłanie, które ze sobą niesie. Ostatnie o czym pomyślałem to fakt całkowitego zapomnienia, gdyż nikt z nas nie ma pamięci doskonałej. W wieku nastoletnim zdarzyło mi się przeczytać "Więzy Krwi" Patrici Briggs. Dziś już nie pamiętam żadnego bohatera umieszczonego w tym świecie, nie mam pojęcia kto to jest Mercedes Thompson ani jakie posiada zdolności. Dlatego chętnie pojadę do domu rodzinnego aby zabrać tą książkę z półki.  Przy okazji dowiem się jak przez te 6 lat i około 150 książek, zmienił się mój gust. Czy te same zdania będą w stanie sprostać moim dzisiejszym wymaganiom, czy też zastanowię się dlaczego skończyło to  tak wysoką oceną w moim zbiorze.

Wraz z skończeniem pisania przychodzą mi niezliczone powody, dla których można raz po raz zaginać strony i niszczyć okładki. Jestem jednak ciekawy waszego zdania. Czy macie powody, dla których wracacie do przeczytanych już książek? Czy pokrywają się one z moimi czy np. mają jakiś wydźwięk sentymentalny? A może myślicie tylko o sięganiu po coraz to nowsze dzieła. Dzielcie się waszą opinią w komentarzach.


Tekst jest wyrażeniem subiektywnej opinii autora. Nie twierdzi on że ma rację, a nawet czy piszę z sensem, ale stara się podzielić własnymi doświadczeniami. Jeżeli nie zgadzacie się chociażby z jednym zdaniem lub zauważacie że gubi sens wypowiedzi dajcie znać w komentarzach. Krytyka jeszcze nikogo nie zabiła, a jeżeli nawet to ma własny spawn point.

badWolf
23 marca 2014 - 18:02

Czy zdarza się wam powracać do książek raz już przeczytanych?

Tak 81 %

Nie 19 %