HearthStone - karcianka dla każdego! - badWolf - 22 lutego 2014

HearthStone - karcianka dla każdego!

Czy w realnym życiu nikt nie podzielał waszej pasji do gier? Czy jedyna gra karciana jaką znacie to Pasjans?  Zapewne tak jak ja nie mogliście spróbować swoich sił w żadnej karciance z prawdziwego zdarzenia? Jeżeli chcecie nadrobić to co wam umknęło prezentuję wam wspaniałą wizualnie, pożerającą długie godziny, związaną z światem "World of Warcraft" i co najważniejsze grę, w której nie liczy się ilość wydanych pieniędzy, ale nasze zaangażowanie. Casualowy gracz odnajdzie się tu w ciągu paru minut, a zapaleńcy porzucą swoje karabiny w Battlefieldzie.

  Kiedy na dłuższy czas musiałem przerzucić  się na trochę starszy sprzęt, nie wiedziałem co wybrać. Po raz setny wracanie do "Heroes of Might and Magic III" może trochę obrzydzić czas wolny; "Gothic" niedawano został spenetrowany z każdej możliwej strony, a stare dobre "Neverwinter Nights" nie chciało pomyśle przejść instalacji. Innych płyt pod ręką nie miałem, więc postanowiłem stanąć twarzą w twarz z "darmówkami". Wcześniejsze produkcje z tego asortymentu, które miałem okazję przetestować okazywały się niestety produkcjami Pay 2 Win. A nikt nie powie mi, że cieszy go ciągłe przegrywanie z ludźmi, którzy nie chcą poświęcić swojego czasu, zdolności i zaangażowania na naukę gry, za to szastają pieniędzmi na prawo i lewo. Przegrzebując zasoby Internetu trafiłem na filmiki o grze "HearthStone: Heroes of Warcraft". Pomyślałem od razu, że gdy studio Blizzard bierze się za robotę to musi wyjść z tego coś porządnego. Szybkie sprawdzenie czy już jest w stadium open bety, instalacja i odpalamy!

Początkowe 5 minut.


Oczom ukazuję wspaniale wykonane intro, ale to też specjalność tego studia. Gdy zaczynamy grę, nikt nam nie każe skoczyć na głęboką wodę - powiedziałbym nawet, iż jesteśmy podtrzymywani przez instruktora aż nauczymy się pływać. Pierwszą postacią w jaką przyjdzie nam się wcielić jest Jaina Proudmoore. Chętnie opowiedziałbym wam coś więcej o tej gorącej kobiecie, ale nie jestem znawcą lora World of Warcraft. Moja przygoda z tym uniwersum skończyła się na Warcraft III: Frozen Throne. I tu pierwszy wielki plus. Tak jak w moim przypadku nie trzeba być żadnym znawcą tego świata aby wczuć się w jego klimat. Od pierwszych chwil urzeknie bajecznie wykonana grafika. Zaczynamy od  poniekąd interaktywnej planszy na której znajdujemy pełno małych smaczków. Najeżdżając na gryfa podąża on wzrokiem za naszym kursorem, można załadować katapultę i wystrzelić z niej pocisk, a za każdym wystrzelonym pociskiem zmienia się odgłos "trafianego" celu, wybijanie okien w domu czy urwanie liny w studni. Na dodatek plansz jest kilka więc można poodkrywać trochę ich sekretów lub - w czasie, gdy nasz przeciwnik się zastanawia - pobawić dymem w kominie.  Takie niewielkie dodatki a potrafią cieszyć. Gdy już myślałem że ruszę dalej w rozgrywce to uwagę całkowicie przykuły karty. Każda z nich to na swój sposób dzieło sztuki. Szalony bombiarz wygląda naprawdę na szalonego,  druid szponów może nami wstrząsnąć a od ognistego olbrzyma aż czuć gorącą lawę. Każdy z grafików odwalił kawał porządnej roboty dopieszczając szczegóły i dopasowując kolory.
http%3A//v3.aliveingames.com/haberler/6460-hearthstone-a-izleyeci-modu-geliyor/
http://hearthstone.how2play.pl/hearthstone-rozgrywka/

Pierwsze doświadczenia.

Przez parę wprowadzających misji swoją radą uświadczy nas karczmarz. I muszę przyznać, że choć kwestii wypowiedzianych przez bohaterów jest niedużo to są one miłe dla ucha i jedyne czego można oczekiwać w pełnej wersji to większej ich ilości. Tutorial jest zrozumiały, nie dostajemy od razu pełnego wachlarza kart i żywego przeciwnika ale komputerowe AI które jest stosunkowo nietrudne do pokonania. Ostatnia misja daje nam satysfakcję bo gdy ją wygramy, wiemy że opanowaliśmy podstawy. Wreszcie widzimy menu główne gry które jest naprawdę przejrzyste. Pierwsze co rzuca się w oczy to 3 przyciski: Pojedynek, Trening i Arena. Oprócz tego jest parę innych rzeczy, które omówię później.  W sumie jest dziewięć klas lecz z początkiem rozgrywki mamy odblokowanego tylko maga którym graliśmy w samouczku. Aby odblokować następnych bohaterów, musimy pokonać  ich w pojedynku. Nieważne czy będzie to w trybie treningu ze sztuczną inteligencją czy też w pojedynku z żywym przeciwnikiem. Z początku jednak lepiej stanąć w szranki z nieżywym oponentem, gdyż dopasowanie przeciwników na podobnym poziomie nie zawsze dobrze działa. Moje pierwsze doświadczenie w trybie pojedynku da się opisać w następujących słowach: miazga, niedowierzanie i konsternacja. Kapłan coś poczarował i okazało się że wystawianie moich stronników (tak nazywane są moby w grze) nie miało sensu, gdyż jeden jego stronnik urósł w moich oczach do boskiej rangi . Dwa ataki i po grze. Co zadziwiające ta gra działa prawie jak narkotyk. Zamiast być zniechęcony przegraną, zacząłem uważnie analizować ruchy następnych przeciwników. To już nie było tylko luźne spędzanie czasu przed monitorem, ale prawdziwa wojna. Aby stać się lepszym zacząłem poświęcać na to długie godziny zamiast tak jak planowałem kilkunastu minut dziennie. A wszystko to przez wielki zbiór kart jaki możemy uświadczyć. Dzielą się one na neutrale, które może mieć w swojej tali każdy oraz specjalistyczne, które może stosować tylko dana klasa. Inny podział to ten na koszt w czasie gry (już za chwilę wyjaśnię więcej). Zagłębiając się dalej mamy stronników, czary, bestie, murlocki, totemy, bronie, sekrety. Idąc jeszcze dalej niektóre postacie oprócz statystyk życia i ataku mają specjalne zdolności. Wymuszają one na przykład atak na konkretnego stronnika, czy możliwość podwójnego ataku w turze. Na szczęście w mig łapiemy zasady działania, kiedy zajmiemy się praktyką a nie samymi dywagacjami.

Wprowadzenie do rozgrywki.

http://hearthstone.how2play.pl/hearthstone-rozgrywka/

 Sam pojedynek rozpoczyna się spokojnie. Nasza talia składa się z 30 kart. Gracz który rozpoczyna, dostaje na rękę trzy. Można nie wymienić z nich żadnej, ale też można wymienić wszystkie.  Zależy od naszych upodobań i tego co nam się dostało. Druga osoba dostaję 4 karty, które również podlegają jednorazowej wymianie. Jedną z nich jest karta dodatkowego kryształu.  Zaczyna się pierwsza runda oponenci mają po jednym krysztale. Z każdą rudną dostajemy jeden dodatkowy (aż do dziesięciu) oraz losujemy jedną kartę z naszej talii. Potem nasza pula już się nie zwiększa tylko zasób cały czas się odnawia. Również nie możemy mieć więcej niż dziesięć kart, dlatego jeżeli zaistnieje taka sytuacja to dodatkowo losowane karty po prostu przepadają. Kryształy są nam potrzebne aby móc wykonywać ruch.  Słabsze potworki kosztują mniej naszych zasobów a te najsilniejsze potrafią zjeść całą dziesiątkę. Maksymalna ilość stronników na planszy po naszej stronie to 8, którzy znajdują się w jednym rzędzie. To jaką taktykę obierzemy zależy tylko od nas. Autorzy obmyślili idealną komunikację. Po kliknięciu na naszą postać pojawia się zbiór paru komend. Każdy zobaczy ją w swoim języku. Przekażemy najważniejsze informację a nikt nie ma szansy nikogo obrazić.  Za wygrany pojedynek dostajemy trochę doświadczenia, ale nie mamy się co łamać. Przegrane też nas czegoś uczą więc dostajemy po prostu trochę mniej xp. Bohater którym gramy awansuję na następne levele. Co jakiś czas za postępy w grze odblokowujemy nowe karty specjalistyczne.

Dalsze gry.

http://hearthstonearena.wordpress.com/voleur-valeera/
Jeżeli nie traktujesz tego tylko jako zamiennik Pasjansa i miłą chwile na rozluźnienie to przygotuj się. Zaczynają się schody bo taktyki się mnożą. Aby nazywać się dobrym graczem (mówiąc dobry, mam na myśli: "taki który wygrywa trochę więcej niż przegrywa") trzeba opanować nie jedną postać ale wiele. Gra daje nam możliwość ułożenia własnego decka (talii) przez co czym rzadsze masz karty tym jest Ci trochę łatwiej. Oczywiście sposobów na zdobycie nowych kart jest kilka: złoto, które dostajemy za grę, wygrywanie na arenach, tworzenie w warsztacie lub też zakup za realne środki. Na szczęście nawet jeżeli ktoś kupi 200 pakietów to nie daje mu to aż tak dużej przewagi i od razu skreślamy określenie "pay 2 win". Karty są losowe w pakietach, a sama rozgrywka zależy też od szczęścia. Wracając jednak do taktyk. Każdy z naszych alter ego gra inaczej. Kapłan potrafi napakować kogoś życiem, a potem odwrócić tą statystykę z atakiem. Szaman nakładzie totemów i stronników, wzmocni im atak przez co staramy się uporać nie z jednym super mocarzem ale z masowanymi atakami. Mag potrafi falą płomieni wzmocnioną przez paru stronników wykasować wszystkich z planszy. Mógłbym tak wymieniać dalej, ale ciężko to wszystko spamiętać. Dlatego, choć myślimy, że mamy najlepsze co mogło się trafić w tej grze, to i tak nie wiemy czy wygramy. Losowe dostawanie kart sprawdza nasze umiejętności wykorzystywania chwili i szybkiego zmieniania strategii. Przegrywałem mecze 30hp do 1hp. A czasami zbyt pochopne zachowania przeciwnika sprawia że wypstryka się ze wszystkiego zanim ja zdążę się rozgrzać. Znalezienie złotego środka nie jest możliwe, co podnosi adrenalinę przy każdym starciu. Nie jest nudno, nie jest przewidywalnie, a każdy kocha być zaskakiwany.

Codzienne Zadania i Złoto

W grze mamy początkową listę zadań za którą dostajemy złoto. Pierwszym przykładowym zadaniem jest dojść dowolną klasą na 10 poziom doświadczenia. Za to dostajemy 100 sztuk naszego surowca. Oprócz tego są też ukryte zadania, które dopiero po osiągnięciu dostarczają nam zasobów. Nie jest to spora ilość, ale trzeba się z tym pogodzić. Po każdych trzech wygranych pojedynkach z żywymi osobami dostajemy 10 sztuk złota. Z mojego punktu widzenia to o wiele za mało. Następna porcje dostarczają nam zadanie dzienne, za ich wykonanie zdobyć od 40 aż do 120 sztuk. O wiele częściej jednak zdarzają się jednak te mniej płatne. Są one pokroju "Wygraj dwa pojedynki szamanem albo czarnoksiężnikiem". Po co nam to wszystko? Ponieważ za sto złota można kupić pakiet kart. Jest to nieopłacalne ale jednak. Lepiej dobić do 150 i zakupić wejście na arene.

Tryb Areny

Jest to chyba najlepsza część gry. Kiedy już opłacimy sobie wejście wcześniej wspomnianym sposobem lub też wydamy 1.79 euro pojawia nam się przed oczami ekran na którym widać 3 losowych bohaterów. Musimy mądrze wybrać który nam najbardziej odpowiada, gdyż nim będziemy grać do skończenia współzawodnictwa. Dalej pojawia nam się ekran układania tali, ale też rozwiązany w rewelacyjny sposób. Trzydzieści razy z rzędu mamy do wyboru jedną z trzech kart. Każdy wybór wiąże się z wielką odpowiedzialnością, gdyż musi on pasować do ogólnego zarysu naszej strategii. Poza tym nie wiadomo czy zobaczymy tą samą kartę dwa razy i będziemy mogli naprawić swój błąd. Jeżeli ułożymy ją zbyt wszechstronną nic nie wskóramy tak samo jeżeli będziemy mieli przypadkowe, niepowiązane ze sobą moce. Gdy już przejdziemy ten stresujący etap zobaczymy klucz oraz 3 pola. Teraz spokojnie możemy wyjść z areny i wracać kiedy do niej chcemy. Koncepcja rysuję się następująco:  walczymy na arenie dopóki nie przegramy 3 razy, z każdą wygraną podnosi się poziom naszego klucza, który otwiera nam skrzynie z nagrodami.  Każda przegrana stawia nam X w wyżej wspomnianym polu więc nie musimy się martwić że zapomnimy ile mamy jeszcze prób. Najniższa możliwa wygrana to pakiet kart i trochę punktów do trybu rzemiosła. Doświadczeni zawodnicy którzy mają dużo wygranych mogą liczyć na złoto, więcej pakietów i dużo punktów do trybu rzemiosła, a nawet rzadkie karty.

http://wow.joystiq.com/photos/step-into-the-hearthstone-arena/#!slide=851572

Moja kolekcja Kart

Jest to obszar w którym możemy sprawdzić jakie karty zdobyliśmy do tej pory oraz wejść w tryb rzemiosła. Możecie sobie pomyśleć: wchodzę, rozmyślam z czego by ułożyć dek, robię to i wychodzę. Nic bardziej mylnego. Nawet jeżeli nie chcecie popodziwiać dokładnie wszystkich grafik, to twórcy przygotowali małą niespodziankę. Każda karta ma krótki opis, kiedy klikniemy na nią prawym przyciskiem myszy. Dla przykładu Druida Szponów opisuje: "Wcześniej nazywaliśmy się Druidami Pazura, ale wciąż pytano nas o pokrewieństwo z jakimś Czarkiem" - Starszy Druid Szponów. Nie wszystkim może się to podobać, ale dla mnie bomba! Uwielbiam odrobinę humoru wplecioną w gry a takich tekstów jest pełno. Przekonajcie się sami. Następnie tryb rzemiosła. Zdobyte karty jeżeli uważamy że mamy ich w nadmiarze lub są nam niepotrzebne możemy zamienić w magiczny pył. Oczywiście czym rzadsza karta tym go więcej. Wygrywając na arenie otrzymuje się ten sam magiczny pył co wyciągnięty ze zmielonych kart, dając możliwość tworzenia nowych (nawet tych bardzo rzadkich). Oczywiście jest to bardzo czasochłonny proceder bo trzeba go nagromadzić naprawdę dużo, aby zamienić na wartościowe rzeczy.

Fury Mode: ON

Mam nadzieje że kiedy skończy się beta będę mógł usunąć tę cześć mojego artykułu. Lecz jak to przystało na niecałkiem skończony produkt bywa różnie. W ogóle wczesny dostęp, open bety są doskonałym tematem na osobne rozważanie. Powracając jednak do tematu: specjalnie nie pisałem o tym nigdzie na początku, gdyż myślę że gra ma niesamowity potencjał i nie chce nikogo zniechęcać. Ale po drugiej godzinie gry rozwaliłem mysz uderzając o biurko. Czasami da się odczuć niesamowity brak balansu między klasami. Wiem, że można wyłapywać schematy gry i rozbijać czyjeś plany lecz bez przesady. Fajnie jeżeli ludzie uczą się na swoich błędach i sami kombinują. Tylko nagle mnie oświeca, że gram z trzecim kapłanem pod rząd który ma identyczne karty jak dwaj pozostali i to nie takie z podstawowej talii. Dobrze, poczytali sobie jakieś poradniki, pooglądali jednego ze streamerów który w rankingach zajmuję najlepsze miejsca. Rozumiem można się na kimś wzorować w końcu i ja ameryki nie odkryłem w moich sposobach gry. Z dwoma przegrałem przez własną głupotę, gdyż mam manie zachowywania kart na później a wtedy gram już tylko w defensywie. Z trzecim rzucam wszystko co mam, prowokacja za prowokacją, totemy rozstawione, wszystko wydaje się na dobrej drodze. Cały czas tracę stronników ale zadaję mu coraz większe obrażenia. A tu naglę zamiana życia z atakiem plus jakieś podleczenie i okazuję się że to ja mogę się poddać. Schemat powtarzalny, niby mogłem temu zapobiec, ale denerwuję się bo nie czuć żeby wszystkie klasy były sobie równe. Ale to jeszcze nie była s historia o zabiciu myszki. Wole myśleć że tamto jest tylko moim przywidzeniem, bo strasznie kiepsko gram. Śmierć mojego ulubionego zwierzaka nastąpiła gdy wybrałem któryś pojedynek z rzędu. Czarnoksiężnik na niskim levelu, mało kart odblokowanych poza tym i tak gram podstawowym deckiem. W sumie jak na razie prawie nic wygranych. Losuje mi oponenta, widzę napis "godny przeciwnik" i kogo dostaję? Czarnoksiężnika z kartami które wprawiają mnie w osłupienie. Widać że ktoś albo gra dłużej ode mnie albo wydał mnóstwo kasy na pakiety. Nie mam nic przeciwko, ale czemu jest on rzucany na niedoświadczonego mnie? Żeby mnie zniechęcić? Żeby pokazać, że zanim coś osiągnę miną wieki. Gdybym nie zakochał się w tym wszystkim od pierwszego wejrzenia to była by moja ostatnia randka z HearthStone. Ale pomimo mojego wygodnego podchodzenia do gier, gdzieś siedzi we mnie masochista. I nie przejął się że grałem na początku z 3 graczami takimi jak ja a z 6 na sterydach. Myślicie że skończyłem? To jeszcze nie była zamieć którą chce urządzić.  Dziękuję twórcom, że nie zrobili kolejnej darmówki P2W, ale też nie znaleźli złotego środka. Złota po prostu jest za mało. Szczerze najchętniej spędziłbym cały dzień na arenie, bo myślę, że to jest najlepsza część tego wszystkiego, ale nie mogę. Wiem, arena ma bardzo wysokie nagrody jeżeli okażesz się być godny, a członkostwo zostało z myślą o najlepszych. W końcu dopóki nie przekroczę magicznej liczby trzy to nic mi nie grozi. Równie dobrze mogłem wejść tam i już nigdy z niej nie zejść. Ale tak nie jest. Czasami gry są upiornie ciężkie, a ludzie mają naprawdę zacne umiejętności. Tylko szkoda, że ktoś kto ma złotą kartę kredytową może tam próbować szczęścia ile chce. Napychanie sobie kieszeni w taki sposób nie jest fajne. Do dziennych zadań powinni dołożyć np. wygraj 10 walk wojownikiem lub łotrem - 150 golda i następne zabij 100 stronników - 150 golda. Mamy dwa wejścia dziennie na arenę i każdy jest zadowolony. Ostatnią już rzeczą jest sama stabilność. I chociaż psują to pewnie zabijane przeze mnie murlocki to musi zniknąć do finalnej wersji. Wspomnę o moich ulubionych kłopotach. Numer 1: Siedzę na wymarzonej arenie a tu nagle nic się nie da zrobić. Przeciwnika jakby nie ma, mnie jakby nie ma, kart się nie da zagrać, w ogóle nic nie pokazuję. Gra chodzi bo planszą się bawię ale czas nie leci. I co teraz? Jak wyjdę stracę szansę? Ale widać obaj z przeciwnikiem baliśmy się tego samego bo po paru minutach ruszyło dalej i obaj dalej siedzieliśmy. Numer 2: Mam 4 kryształy, zagrywam coś za 1 ale nic się nie dzieje. Jakby animacja utknęła. Dobra wcięło mi kartę ale kryształy zostały. Rzucam tarczownika z prowokacja który może uratować mi życie i nic. On przynajmniej został w tali. Poddaj się i klikam zakończenie tury. Przeciwnik miły, widział że coś nie tak, że nie wykonałem ruchu. Wraca do mojej tury. I co się dzieje jak chwytam mojego tarczownika? Magicznie chowa się od pod inną kartą i nie sposób go chwycić. Dziękuję grzecznie za grę i po prostu wychodzę. Numer 3: Niby prosty błąd graficzny ale denerwuje. Przeciwnik zagrywa kartę na stół. Widzę ją z przodu i zaraz obok z tyłu. Coś się przycięło i siedzi taki glicz do końca rozgrywki.  To było moje osobiste podium błędów.

Za:

-miodna oprawa audio-wizualna

-interesujące zasady

-niepowtarzalne mecze

-możliwość opracowania własnej strategii

-losowość która potrafi nas wpędzić w tarapaty, ale również z nich uratować

-świetne wprowadzenie i łatwa przyswajalność gameplayu

-osadzenie w świecie Warcarfta

-humorystyczne akcenty

-świetnie rozwiązanie "czata"

Przeciw:

-okazjonalne wykasztanienia aplikacji

-niedopracowany balans

-arena jako "wyłudzacz" pieniędzy

-błędy dobierania przeciwnika

Dotarliście do końca? Powiem tylko że słowo BETA daje mi nadzieje na świetlaną przyszłość tej gry. Gdy wymaże się parę niedoskonałości, zostanie gra która dorówna żywotnością innym tytułom blizzarda. Spróbujcie i wy. Nic na tym nie stracicie.

badWolf
22 lutego 2014 - 18:14